Wynik Prawa i Sprawiedliwości w wyborach samorządowych pokazuje, że opozycja jest w stanie pokonać PiS. Tyle że w wyborach parlamentarnych trzeba iść szerokim frontem, trzeba stworzyć koalicję, która uzyska podwójną premię: za porozumienie i za wielkość - mówił w specjalnym wydaniu "Faktów po Faktach" w TVN24 były premier Włodzimierz Cimoszewicz.
Były premier i były marszałek Sejmu Włodzimierz Cimoszewicz w specjalnym wydaniu "Faktów po Faktach" w TVN24 odniósł się do wyników wyborów samorządowych. Jak ocenił, w niedzielnych wyborach "wygrała demokracja".
- Dlatego, że ta wyraźnie większa frekwencja była rozstrzygającym czynnikiem także, gdy chodzi o rezultaty poszczególnych ugrupowań i poszczególnych kandydatów w wyborach na prezydentów miast - mówił.
- Spora część naszych rodaków, głównie tych niezadowolonych z tego co i jak robią rządzący w ostatnich latach, została zmobilizowana i postanowiła nie ograniczać się do manifestowania na ulicach swojego sprzeciwu, ale wykorzystać do tego demokratyczny mechanizm. Dlatego wygrała demokracja, bo w procedurach najważniejszych i charakterystycznych dla rozwiniętych społeczeństw, Polacy podjęli decyzję - ocenił Cimoszewicz.
Jak powiedział, w niedzielę głosował o 9 rano w Białowieży. - Byłem zaskoczony ilością już oddanych głosów w urnie. To był dla mnie pierwszy sygnał, że można się spodziewać większej frekwencji (...). Dla mnie to była już wyraźna zapowiedź dobrych wyników kandydatów opozycji - wyjaśniał gość "Faktów po Faktach".
"Bagatelizowanie wyniku PiS błędem"
Jednak - jak dodał - "bagatelizowanie czy pomniejszanie rezultatu wyborczego osiągniętego przez PiS byłoby błędem".
Według danych late poll, czyli wyników sondażu Ipsos uzupełnionych o pierwsze informacje z PKW w niedzielnych wyborach do sejmików wojewódzkich w skali kraju PiS uzyskało 33 proc., Koalicja Obywatelska - 26,7 proc., PSL - 13,6 proc., Sojusz Lewicy Demokratycznej - 6,6 proc., Kukiz'15 - 5,9 proc., Bezpartyjni Samorządowcy - 5,8 proc. Frekwencja wyniosła 53,4 proc.
- Porównywanie osiągniętego wyniku do wyników z wyborów parlamentarnych, bez pewnego komentarza, jest o tyle nieporozumieniem, że w wyborach parlamentarnych nie biorą udziału pozapartyjne komitety lokalne, obywatelskie, które teraz zgromadziły co najmniej dziesięć procent głosów - wyjaśnił.
- Gdyby te dziesięć procent podzielić między komitety partyjne, to wtedy PiS miałby wynik gdzieś na poziomie 36-37 procent, a więc taki jaki miał w wyborach parlamentarnych - dodawał.
Jak ocenił, "jest to sukces partii rządzącej, która przez trzy lata nie straciła poparcia".
"Sygnał, że PiS osiągnął szczyt swoich możliwości"
Były premier zwrócił jednak uwagę na "wysiłek polityczny i finansowy" PiS. - A także fakt, że duża część naszych rodaków jest z powodów technicznych bądź ekonomicznych skazana na oglądanie telewizji publicznej, która od czasu stanu wojennego - w moim przekonaniu - nigdy nie była aż w takim stopniu upartyjniona, nie była taką tubą propagandową - skomentował.
- Więc, jeżeli w tych okolicznościach PiS uzyskuje wynik porównywalny z parlamentarnym, to pewien problem jest - mówił Cimoszewicz.
Jego zdaniem, osiągnięty rezultat jest również "sygnałem, że PiS osiągnął szczyt swoich możliwości". - Tego wyniku nie należy bagatelizować, on jest przyzwoity, tylko trzeba z niego wyciągnąć wnioski - ocenił.
- Wynik Prawa i Sprawiedliwości pokazuje, że opozycja jest w stanie pokonać PiS. Tylko jeśli mówimy o wyborach parlamentarnych, to (…) wniosek jest jeden - trzeba iść szerokim frontem, trzeba stworzyć jeden podmiot wyborczy w postaci koalicji, która wtedy jest w stanie uzyskać podwójną premię: za porozumienie i za wielkość - mówił.
- Mam nadzieję, że politycy dzisiejszej opozycji to przesłanie zrozumieją - dodał.
Cimoszewicz o koalicji: trzeba to robić raczej wcześniej niż później
Włodzimierz Cimoszewicz pytany, czy widziałby w tej koalicji i PSL, i lewicę, odparł: - W wyborach europejskich należałoby zbudować blok tych ugrupowań, które nie różnią się w stopniu istotnym w kwestiach tego, jaka powinna być rola Polski w Europie, jaka powinna być przyszłość Unii Europejskiej.
Jego zdaniem, powinien być to "blok prodemokratyczny, czy też proeuropejski z akcentem na podobne myślenie o wartościach europejskich, o wartościach integracji europejskiej, o przyszłości Europy".
- Natomiast w wyborach parlamentarnych należałoby budować blok na poszanowaniu wartości związanych z demokracją i praworządnością. Tu trzeba się koncentrować na pokazywaniu tego o co walczymy, o jakie wartości, co jest cenne i dlaczego jest cenne dla nas jako obywateli i dla naszego państwa - wymieniał były premier.
- To jest coś, co warto byłoby zrobić ze względów symbolicznych już teraz w roku stulecia niepodległości. Zacząć mówić trochę innym językiem o tym, jak tę politykę uprawiać, w jaki sposób traktować swoich potencjalnych partnerów - ocenił. - Jeżeli w opozycji dojrzewałaby myśl o szukaniu porozumienia przed przyszłorocznymi wyborami, to trzeba to robić raczej wcześniej niż później - zasugerował.
"Jest potencjał do pokonania PiS"
Cimoszewicz powtórzył, że wyniki niedzielnych wyborów samorządowych "w sposób oczywisty pokazują, że jest potencjał do pokonania PiS". - Ale to nie jest potencjał, który mechanicznie przeistoczy się w wyniki wyborcze. Trzeba spełnić jeszcze pewne dodatkowe warunki - uprawiać po prostu mądrą politykę z wyobraźnią i talentem - powiedział.
Pytany, czy nie zmieniłby lidera opozycji, odparł: - Tego typu rady z pozycji obserwatora sceny politycznej, bo taka jest dzisiaj moja rola, nie są najlepsze. O tym muszą decydować władze partii.
- Póki co w Koalicji Obywatelskiej Grzegorz Schetyna ma mocną pozycję, dlatego niech robi tę robotę jak najlepiej - podsumował były premier.
Autor: kb//plw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24