Prezydenci USA i Rosji, Donald Trump i Władimir Putin, spotkają się w piątek w mieście Anchorage na Alasce, by rozmawiać o możliwym zakończeniu wojny w Ukrainie, wywołanej rosyjską agresją.
- Jestem bardzo ciekaw, jakie karty tym razem trzyma prezydent Trump. Czy może sam jest kartą w czyichś rękach? To się okaże - komentował w "Faktach po Faktach" w TVN24 prezes zarządu Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego Zbigniew Pisarski.
Pytany, czy jego zdaniem Putin może tam rozegrać Trumpa, ekspert ocenił, że rosyjski przywódca "już wygrał pierwszy set". - Sam fakt, że dochodzi do spotkania, oznacza, że prezydent Putin normalizuje swój obrót międzynarodowy. Jeszcze pojawia się w Stanach Zjednoczonych, pierwszy raz od dziesięciu lat. I jeszcze w symbolicznym miejscu - mówił.
>>> Dlaczego Alaska? "Klucz do zrozumienia" miejsca spotkania Trumpa i Putina <<<
"Trump bardzo chce utrzymywać relacje z Putinem"
Pisarski powiedział, że jego zdaniem piątkowe spotkanie "to tylko i wyłącznie próba znormalizowania przez Trumpa relacji z Putinem, niekoniecznie w kontekście Ukrainy".
- Mam takie nieodparte wrażenie, że prezydent Trump bardzo chce utrzymywać relacje z Putinem, chce handlować (...). Traktuje go jako partnera swojej wagi, którego szanuje z dziwnie pojętych powodów. Natomiast ta Ukraina jest przeszkodą, żebyśmy przeszli do business as usual - opisywał.
W ocenie Pisarskiego amerykańska "dyplomacja względem Rosji jest odarta z profesjonalizmu". - A po drugiej stronie to nie jest zawodnik wagi piórkowej. To jest doświadczona machina, która doskonale wie, jak to rozgrywać - podkreślił gość TVN24.
Autorka/Autor: akr/lulu
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/MIKHAIL SINITSYN/SPUTNIK/KREMLIN POOL