Komisja weryfikacyjna na swoją listę do sprawdzenia wpisała ostatnio dom generała Wojciecha Jaruzelskiego. Nieruchomość nigdy jednak nie była reprywatyzowana i jak twierdzi pełnomocnik przedwojennych właścicieli, komisja może co najwyżej zaszkodzić w jego staraniach o zwrot majątku. Spadkobierczyni generała - jego córka - Monika Jaruzelska, która wpuściła do willi z kamerą reportera "Czarno na białym", uważa wszelkie roszczenia za bezzasadne. - Znaleźliśmy się na linii strzału - twierdzi.
Willa przy ulicy Ikara w Warszawie to tajemnicze i symboliczne miejsce, w którym przez ponad 40 lat mieszkał autor stanu wojennego. Przez 20 lat w rocznice wprowadzenia stanu wojennego protestowali tu jego przeciwnicy, ale też zwolennicy.
Jak powiedziała córka generała Monika Jaruzelska, która wpuściła reportera "Czarno na białym" z kamerą do domu, ojciec był zawsze ascetyczną osobą i taki też miał pokój, najmniejszy ze wszystkich. Gdy wyprowadziła się na studia - dodała - Jaruzelski przeniósł się do jej pokoju.
- Tutaj jest jeszcze dużo jego papierów. Nie wszystkie, które były wyniesione przez IPN - powiedziała. Dodała, że IPN szukał dokumentów w każdym pomieszczeniu.
Pracownicy IPN weszli do willi Jaruzelskich w 2016 roku, kilka miesięcy po wygranych przez PiS wyborach. Zabezpieczono m.in stenogramy spotkań w Magdalence, wojskowe meldunki kierowane do generała czy fragmenty akt personalnych Wojciecha Jaruzelskiego (zmarł w 2014 r.).
Monika Jaruzelska powiedziała, że na pewno pracownicy IPN nie znaleźli tego, czego szukali, czyli dowodu na to, że generał był agentem Wolskim.
Posiadłość stracili poprzedni właściciele
Dziś o grunt przy ul. Ikara toczy się batalia. W 1938 roku willę od spółdzielni lotników kupiła Lidia Przedpełska, żona słynnego posła i przedsiębiorcy Wiktora. Zasłużona rodzina od pokoleń walczyła w powstaniach narodowych. Państwo Przedpełscy mieszkali w willi kilka miesięcy. Gdy wybuchła wojna emigrowali do Stanów Zjednoczonych.
- W tej willi w czasie okupacji hitlerowskiej odbywały się spotkania konspiracyjne organizowane przez AK - wspomniał Michał Wawrykiewicz, pełnomocnik spadkobierców rodziny. Przedpełscy tuż po wojnie stracili warszawską posiadłość. Dekretem Bieruta, jak wiele innych nieruchomości w stolicy, willę przejęło państwo. Przedpełscy odwołali się od tej decyzji.
W 1971 roku - jak powiedział Wawrykiewicz - komunistyczne władze Warszawy odmówiły zwrotu nieruchomości jego klientom. - Całkowicie bezpodstawnie - podkreślił.
Dwa lata później - w 73 roku - gdy willa była już w posiadaniu wojska, wprowadził się do niej razem z rodziną ówczesny minister obrony - Wojciech Jaruzelski. Po sześciu latach Jaruzelscy wykupili wartą wtedy ponad milion złotych willę. Zapłacili za nią jednak tylko 30 procent tej sumy, bo dostali od państwa bonifikatę.
- Z takiej możliwości kupienia mieszkań służbowych, domów skorzystało w tym czasie 7202 żołnierzy. W tym 152 domy jednorodzinne zostały kupione. Więc nie był to jakiś ewenement związany z pozycją ojca - tłumaczyła w rozmowie z reporterem "Czarno na białym" Monika Jaruzelska, która odziedziczyła willę. Dopytywana, czy jej rodzina nie została potraktowana wyjątkowo, odparła: nie, ojciec zrzekł się nawet części ulg związanych z rezygnacją z mieszkania służbowego.
Willę sprawdza komisja weryfikacyjna
Pełnomocnik poprzednich właścicieli - rodziny Przedpełskich - przyznał, że w świetle ówcześnie obowiązującego prawa nabycie w 1979 roku przez rodzinę generała Jaruzelskiego prawa użytkowania wieczystego z punktu widzenia formalnego było prawidłowe.
Już po śmierci generała i jego żony willa znalazła się na celowniku polityków PiS-u z komisji do spraw reprywatyzacji.
Poseł PiS i członek komisji weryfikacyjnej Jan Mosiński zaznaczył w rozmowie z reporterem "Czarno na białym", że są prowadzone czynności sprawdzające. - Być może wszystko okaże się zgodne z prawem, aczkolwiek nie sądzę - dodał.
Z kolei w ocenie pełnomocnika rodziny Przedpełskich, Michała Wawrykiewicza w tej kwestii "komisja weryfikacyjna nie ma nic do roboty". - Ta willa nie ma nic wspólnego z reprywatyzacją, dlatego, że tutaj nie doszło do żadnej reprywatyzacji, czyli nie doszło do zwrotu własności ani na rzecz osób uprzywilejowanych, czyli tych osób, które posiadają roszczenie, ani na rzecz tak zwanych handlarzy roszczeniami - zauważył.
Mimo tego stwierdzenia, komisja weryfikacyjna już sprawdza dokumentację willi oraz to, czy będzie mogła wydać w tej sprawie wyrok.
- W jakiejś formule to można uważać za dziką reprywatyzację - stwierdził poseł PiS Jan Mosiński. Dopytywany, w jakiej formule jest to dzika reprywatyzacja, odpowiedział: może nie dzika reprywatyzacja, dzika decyzja.
"Willa należy do postaci budzącej kontrowersje"
Tę dziką decyzję - zdaniem posła PiS-u - miał podjąć w 2012 roku wiceburmistrz Mokotowa powołany przez Platformę. Zdecydował o przekształceniu użytkowania wieczystego działki, na której stoi willa na własność rodziny Jaruzelskich.
Według PiS - nie mógł tego zrobić, bo od 2000 roku sprawa reprywatyzacji nieruchomości jest zawieszona przed Samorządowym Kolegium Odwoławczym. Do dziś nie ustalono wszystkich spadkobierców przedwojennych właścicieli.
Obecny wiceburmistrz Mokotowa tłumaczy, że działkę, na której stoi willa przekształcono zgodnie z prawem.
Politycy PiS-u są innego zdania i w sprawie decyzji urzędnika powołanego przez Platformę zawiadomili też prokuraturę.
Członek komisji reprywatyzacyjnej Jan Mosiński pytany, dlaczego zajęła się ona właśnie willą Jaruzelskiego, odpowiedział: jakby nie patrzeć, ta willa należy do byłego szefa WRON-u (Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego), do generała ludowego wojska polskiego, który jest postacią budzącą kontrowersje. Przyznał, że komisja zajęła się willą, bo należy do Jaruzelskiego.
"Na linii frontu"
- Znaleźliśmy się - powiedziałabym językiem wojskowym - na linii strzału, gdzie właściwie trochę rykoszetem dostajemy. Bo w tym momencie, kiedy trwa walka miedzy partią rządząca a miastem, czyli panią prezydent (Hanną) Gronkiewicz-Waltz to tutaj właściwie jest taka sytuacja upieczenia dwóch pieczeni na jednym ogniu - oceniła Monika Jaruzelska.
Jak dodała, w jakimś sensie wbrew swojej woli jest na linii frontu. W jej opinii, "strzela PiS do PO, a rykoszetem dostaje rodzina Jaruzelskich".
- Teraz przechodzę do ofensywy, bronię się - podkreśliła.
"Kłuje w oczy i boli"
Zdaniem pełnomocnika poprzednich właścicieli, "komisja nie jest w stanie w żaden sposób pomóc rodzinie Przedpełskich, a co najwyżej jest w stanie narobić sporo bałaganu prawnego".
Z walki o wille rodzina Przedpełskich nie rezygnuje, choć jak przyznaje ich pełnomocnik, szanse na to są niewielkie. Dużo bardziej prawdopodobne jest odszkodowanie od państwa. Dla potomków Przedpełskich, willa, to sprawa honorowa. - To jest coś, co myślę w dużej mierze kłuje w oczy i boli rodzinę Przedpełskich, że akurat taka postać zamieszkała w ich willi - powiedział Wawrykiewicz.
Autor: js/sk / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24