456 tys. złotych przeznaczono w ubiegłym roku na nagrody w Sejmie - dowiedziała się "Rzeczpospolita". Pulę podzielono między marszałka Sejmu, czterech jego zastępców, a także między trzy osoby z szefostwa Kancelarii Sejmu. - Te nagrody nie powinny być przyjęte. Warto się powściągnąć - komentuje informacje o premiach dla prezydium poseł SLD Jerzy Wenderlich.
Według gazety, to Bronisław Komorowski na posiedzeniach Prezydium Sejmu miał podejmować decyzje o dyspozycjach wypłaty pieniędzy dla wicemarszałków, szefa Kancelarii Sejmu oraz jego zastępców. Zgodę na wypłatę pieniędzy dla niego podpisywał zaś szef kancelarii i jeden z wicemarszałków.
W tym roku już bez nagród
Na informacje gazety zareagowało już biuro prasowe Kancelarii Sejmu. - Wypłacanie nagród dla członków kierownictwa Sejmu w roku 2008 r. odbywało się na dokładnie takich samych zasadach, jakie obowiązywały we wszystkich urzędach centralnych w Polsce - czytamy w oświadczeniu. Kancelaria tłumaczy też, że według identycznych zasad przyznawano nagrody podczas urzędowania poprzednich marszałków. I dodaje, że zmiana nastąpiła dopiero w tym roku - nagrody nie były i nie będą wypłacane do końca 2009 roku.
"Nie można przyjąć tych pieniędzy"
- Jeśli standard życia Polaków idzie do góry, proszę bardzo, niech władzy też idzie. Ale kiedy Polacy nie zyskują, władzy też nie powinno przybywać - krytykuje nagrody Jerzy Wenderlich. Jego zdaniem członkowie prezydium nie powinni przyjąć premii. Jak tłumaczy, już pod koniec 2008 roku, kiedy przyznawano nagrody, kryzys "dość mocno pukał do drzwi".
Pytany, czy będzie namawiał swojego klubowego kolegę Jerzego Szmajdzińskiego do zwrotu premii, Wenderlich przyznał tylko: - Mam nadzieję, że wszyscy coś wymyślą i uznają, że w kategorii ludzkiej solidarności nie można przyjąć tych pieniędzy.
"To średnio uczciwe"
- Wszystko to jest średnio uczciwe i niestety świadczy o hipokryzji kolegów - komentuje gazecie jeden z posłów PO. Nie przekonuje go argument, że w zeszłym roku sytuacja nie była tak kryzysowa jak obecnie. - Wszyscy w kółko gadają o oszczędnościach, posłowie odbierają sobie trzynastki, waloryzacje i ograniczają pieniądze na biura, a ci z prezydium wypłacają sobie premie - mówi rozgoryczony rozmówca gazety.
Kolejne takie nagrody
Jeśli informacje gazety się potwierdzą, będą to już kolejne w ostatnich dniach doniesienia o wypłacie nagród pieniężnych urzędników. Kilka dni temu głośno zrobiło się za sprawą ministra sportu Mirosława Drzewieckiego. Swoim ludziom, trzem członkom spółki PL.2012 wypłacił ponad 100 tys. nagrody. Kiedy sprawa ujrzała światło dzienne, osoby, które otrzymały gratyfikacje, postanowiły je zwrócić.
Źródło: tvn24.pl, "Rzeczpospolita"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24