Utrzymujące się od kilku dni ostre mrozy zachęcają do wchodzenia na pokryte lodem jeziora i rzeki. Ale służby ostrzegają, że to może się źle skończyć. Lód bowiem w wielu miejscach jest dość kruchy. Niemal każdego dnia strażacy interweniują z powodu wypadków na pozornie zamarzniętych akwenach.
Służby przestrzegają, że kilkudniowy, nawet kilkunastostopniowy mróz nie gwarantuje, że lód jest na tyle gruby, by nas utrzymać.
Nie wolno chodzić po nim bez dokładnego zbadania grubości pokrywy oraz bez asekuracji.
Ryzykują mimo ostrzeżeń
Mimo to mało kto pamięta o podstawowych zasadach bezpieczeństwa. Lekkomyślność - jak relacjonuje reporterka TVN24 - widać choćby w Szczecinie na tamtejszym Jeziorze Głębokim.
Ludzie jeżdżą na łyżwach i spacerują, są wśród nich także kobiety z dziećmi w wózkach. Wchodzą nawet na środek akwenu, mimo że przed wejściem na kąpielisko wisi tablica ostrzegająca przed groźbą załamania lodu i utonięcia.
Pytani przez reporterkę TVN24, dlaczego się narażają, odpowiadają najczęściej, że lubią ryzyko. Z kolei rodzice, którzy przychodzą tam z dziećmi, przekonują, iż pilnują swoich pociech.
- Lód ma 12 centymetrów, jest twardy - przekonuje jeden z mieszkańców Szczecina. - Chodzę tu od wielu lat i wiem, że jak jest przez kilka dni minus 10 stopni C, to jezioro zamarza - dodaje inny.
Lód na oku policji
Już nie ostrzeżenie, a bezwzględny zakaz chodzenia po lodzie obowiązuje z kolei w Zatoce Gdańskiej. - Osoby wchodzące na lód muszą się liczyć z tym, że zostaną ukarani karą administracyjną, czyli mandatem - mówi nadkom. Ewa Plucińska z gdyńskiej policji.
Dodała, że wchodzenie na lód może spowodować utonięcie, gdyż mimo że przy brzegu jest płytko, zdarzają się uskoki, gdzie jest bardzo głęboko.
Obecnie funkcjonariusze codziennie patrolują brzeg Zatoki Gdańskiej.
Interwencje służb
Niemal każdego dnia służby interweniują na pozornie zamarzniętych akwenach. Wypadki mają najczęściej wędkarze, którzy zapuszczają się na jeziora, by łowić ryby. W ub. tygodniu na jeziorze Śniardwy do przerębli wpadło dwóch mężczyzn, nie udało się ich uratować, zamarzli.
Ofiarami lodowatej wody są też niekiedy osoby wyprowadzające swoje psy na spacer w pobliże akwenów. Gdy zwierzęta, spuszczone ze smyczy, wbiegają na kruchy lód, ten często pęka, a wtedy opiekun próbuje psa samodzielnie ratować i sam staje się ofiarą.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24