Mój mąż to już wrak człowieka - mówi Wanda Łyżwińska, żona oskarżonego o gwałt byłego wiceszefa Samoobrony. Napisała do ministra Andrzeja Czumy w tej sprawie. Domaga się, by Stanisław Łyżwiński mógł się leczyć na wolności, ponieważ cierpi na "schorzenia neurologiczne i kardiologiczne" - pisze "Rzeczpospolita".
Łyżwiński trafił w zeszłym roku do więziennego szpitala. Nie zgodził się jednak, by operowano mu tam kręgosłup. Powiedział, że nie chce się poddać zabiegowi w więziennych warunkach. 4 marca trafił więc z powrotem do celi. Jego żona twierdzi, że Łyżwiński nie jest w stanie leczyć się dalej w więzieniu.
Major Paweł Gawrosiński, rzecznik aresztu odpiera te zarzuty. – Jest leczony zgodnie z zaleceniami lekarzy, a dziś jego stan zdrowia umożliwia mu przebywanie w areszcie - powiedział rzecznik. Nie ma więc przeciwskazań, by stawił się na kolejnej rozprawie, którą wyznaczono na 18 marca. Wtedy też wyjaśnienia będzie składał Andrzej Lepper.
Ja wiem najlepiej co może mój mąż, a co nie. Wanda Łyżwińska
Krawczyk nie jest wiarygodna?
Lepper ubiega się o odtajnienie procesu Łyżwińskiego, ale jego prośby zostały wielokrotnie oddalone. Zapowiedział zwołanie w przeddzień swoich zeznań konferencji prasowej, w trakcie której zamierza wykazać, że Aneta Krawczyk - główny świadek oskarżenia, jest niewiarygodna.
Łyżwiński " nie może"
Wanda Łyżwińska utrzymuje, że jej mąż uległ 25 lat temu wypadkowi, który uniemożliwia mu dokonania czynów jakie zarzuca się mu wobec Anety Krawczyk. - Ja wiem najlepiej co może mój mąż, a co nie - mówi Wanda Łyżwińska.
Czuma jeszcze nie czytał
Sam Andrzej Czuma ani nikt z MS nie skomentował jeszcze listu Łyżwińskiej. – Pismo od pani Łyżwińskiej wpłynęło do ministerstwa 11 marca i zostało skierowane Departamentu Sądów Powszechnych, a kopia trafiła do Centralnego Zarządu Służby Więziennej, które będą wyjaśniać sprawę – mówi rzeczniczka Ministerstwa Sprawiedliwości Katarzyna Szeska.
Łyżwiński jest oskarżony o m.in. o zgwałcenie kobiety oraz przyjmowanie korzyści o charakterze seksualnym od działaczek partii Samoobrony. Grozi mu za to do 10 lat za kratkami.
Źródło: Rzeczpospolita