Prezydenckie ułaskawienie to ostatnia nadzieja dla Jakuba Tomczaka. Jego sprawa - jedna z największych zagadek kryminalnych ostatnich lat - trafiła do poznańskiego sądu. Nie po to, by ją wyjaśnić, a jedynie dostosować wyrok wydany w Wielkiej Brytanii do polskiego prawa. Podwójne dożywocie zamieniono na dwanaście lat więzienia, jednak zdaniem obrońców Tomczak jest niewinny i jego pobyt w więzieniu to pomyłka. Co czeka go teraz?
O Polaku mieszkającym w Wielkiej Brytanii zrobiło się głośno 6 lat temu, gdy policja w hrabstwie Exeter zatrzymała go jako głównego podejrzanego w sprawie o gwałt i zabicie miejscowej kobiety.
Pisze do prezydenta
Tomczak został skazany na podwójne dożywocie, choć już w trakcie jego procesu niektóre dowody wskazywały na to, że może być on niewinny. Przede wszystkim zapisy z monitoringu miejskiego i próbki DNA, które zostały błędnie odczytane przez brytyjską policję utwierdziły część osób w przekonaniu, że Tomczak nie dokonał przypisywanej mu zbrodni.
O tym są też przekonani rodzina i przyjaciele mężczyzny, którzy najpierw walczyli o jego powrót do Polski i rozprawę przed polskim sądem, a teraz wspierają Tomczaka w prośbie o łaskę skierowanej do prezydenta Komorowskiego.
W niej, w odróżnieniu od zdecydowanej większości skazanych, Tomczak nie pisze jednak o swoim złym stanie zdrowia czy "pozytywnej przemianie", jaką przeszedł przez lata. Polak wskazuje tylko na niesprawiedliwy jego zdaniem proces, jakiego stał się ofiarą na Wyspach i to ze względu na spędzone już w więzieniu lata prosi o anulowanie reszty wyroku.
Na razie jednak w kancelarii prezydenta nie toczy się postępowanie ws. ułaskawienia, a przed Tomczakiem rysuje się perspektywa spędzenia za kratkami przynajmniej 9 z 12 lat, jakie zasądził mu polski sąd.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24