Lech Wałęsa zrezygnował w środę z debaty dotyczącej zarzucanej mu współpracy z SB. O takie spotkanie poprosił IPN sam były prezydent, a Instytut przystał na nie. W środę Wałęsa poinformował jednak, że rezygnuje z debaty i chce, aby sprawą zajął się sąd. W tej sytuacji szef gdańskiego IPN poinformował, że debata w ogóle się nie odbędzie.
Najpierw o rezygnacji z debaty Wałęsa poinformował na swoim blogu. "Poprosiłem IPN, aby zorganizował spotkanie prowadzące do prawdy, ale z tego, co widać, nie da się. Zrobimy inaczej" – napisał w środę były prezydent.
"IPN w moim przypadku w sprawie rzekomej mojej współpracy z SB wyjaśnienia wykonał niewłaściwie, nieuczciwie, niedbale. Właściwie wykonał to na spreparowanych, przygotowanych materiałach przez SB. SB zniszczyło w moim przypadku blisko 100 opasłych tomów, zostawiając przygotowanych fachowo kilka karteluszek. Jednocześnie IPN dopuścił nieodpowiedzialnych, niefachowych ludzi do wyciągania i publikowania kłamliwych oskarżeń i pomówień. Ci pracownicy państwowi łamiąc prawo i wyroki sądowe głosili publicznie wyroki odwrotne" – napisał Wałęsa.
Dodał, że głęboko wierzył, iż IPN wyjaśni "wiele spraw z mojego bogatego życiorysu, a tymczasem IPN opowiedział się po stronie manipulacji i kłamstw opracowanych i podrzuconych przez SB". "Wobec tego IPN oddaję do sądu wierząc, że sąd zrobi to dokładniej, zawodowo, co może doprowadzi wreszcie do prawdy" – zakończył swój wpis były lider "Solidarności".
"Spotkanie nie odbędzie się"
W związku z rezygnacją Wałęsy, szef gdańskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej poinformował w środę, że spotkanie poświęcone przeszłości prezydenta w ogóle się nie odbędzie.
"Zaproponowana formuła debaty miała dać wszystkim uczestnikom możliwość swobodnego wypowiedzenia się" - napisał w wydanym oświadczeniu prof. Mirosław Golon.
Jak tłumaczył, zgodnie z ustaleniami debatę miało poprzedzić 10-minutowe wprowadzenie prowadzącego dyskusję. Później, na 10 minut, głos miał zabrać były prezydent, a po nim - według kolejności losowania - pozostali uczestnicy dyskusji. Ci mieliby na wypowiedź po 8 minut, po każdej z nich Wałęsa miał mieć prawo do 5 minut komentarza, a potem prawo do repliki mieli mieć uczestnicy debaty.
Wałęsa sam chciał debaty
Z propozycją zorganizowania debaty wystąpił w pierwszej połowie stycznia do gdańskiego IPN sam Wałęsa.
W piśmie adresowanym do dyrektora gdańskiego oddziału Instytutu Mirosława Golona były prezydent napisał, że proponuje on finał sprawy tzw. Bolka "mając na względzie prawdę historyczną, powołując się na właściwą rolę IPN", a jednocześnie trwający nieustannie stalking, "tak w tradycyjnych środkach przekazu medialnego jak i w przestrzeni internetowej".
Po zapoznaniu się z pismem Wałęsy przedstawiciele IPN zapewnili, że nie mają nic przeciwko zorganizowaniu debaty. Instytut zaproponował, by odbyła się ona 16 marca w siedzibie gdańskiego oddziału IPN, a poprowadzić ją miał Adam Hlebowicz - historyk, dziennikarz i dyrektor gdańskiego Radia Plus.
Instytut zaprosił do udziału w debacie biografów Lecha Wałęsy, w tym Pawła Zyzaka, dr hab. Jana Skórzyńskiego, dr Andrzeja Drzycimskiego oraz dr hab. Sławomira Cenckiewicza i dr Piotra Gontarczyka (obaj są autorami książki "SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii"). IPN wysłał także zaproszenia do historyka dr Grzegorza Majchrzaka, dziennikarza Piotra Semki oraz reżysera i publicysty Grzegorza Brauna.
Autor: ts/ja,kk / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock