Dostałem od losu drugą szansę. Nie mogę być niezadowolony. Muszę być wiecznie uśmiechnięty - mówi Jarosław Wałęsa, wspominając w wywiadzie dla TVN24 swój wypadek. Jednocześnie podkreśla, że każdy dzień jest dla niego życiem z bólem. I wszystkiego musi uczyć się na nowo, a "długa rehabilitacja powoduje, że ma rok wyjęty z życiorysu".
Opowiadając o wypadku, podkreśla, że zdaje sobie sprawę, w jak złym stanie był. - Żeby nie dobry kombinezon, to bym się rozpadł na ulicy. Prawda jest taka, że nawet chirurdzy, którzy mnie składali, chirurg, który składał mi kręgosłup, do tej pory nie wierzy, że jestem w stanie poruszać nogami i chodzić o własnych siłach - mówi syn byłego prezydenta, dodając, że to, że tu jest to "prawdziwy cud".
"Będę ich przepraszał do końca życia"
Trudny był dla niego zwłaszcza ten moment, w którym lekarze powiedzieli mu, że ma uszkodzony kręgosłup. - Pomyślałem, że do końca życia będę musiał być na wózku - wspomina Wałęsa. Wtedy lekarz - jak dodaje - uspokoił go, że nie wszystko stracone, bo rdzeń kręgowy jest cały.
- Każdy dzień jest dla mnie życiem z bólem. Do końca życia będę "pogodynką", będę odczuwał każdą zmianę pogody - podkreśla.
Motocykle nie są bezpiecznym środkiem transportu. Ale jest coś, czego nie można wytłumaczyć laikowi. Proszę wsiąść na motor i przejechać się, poczuć ten wiatr, tę wolność Jarosław Wałęsa
Jest też szczęśliwy również z tego powodu, że może dziś podziękować wszystkim, którzy go wspierali i dodawali otuchy w najtrudniejszych tygodniach. Wie - jak mówi - jak ogromną krzywdę tym wypadkiem zrobił swoim rodzicom. - Mama chodziła zapłakana, a ojciec miał taką traumę, że nie chciał podchodzić do mojego łóżka. Będę ich za to przepraszał do końca życia - wspomina europoseł.
"To uczy pokory"
Wypadku - jak mówi - nie pamięta. Kiedy został wybudzony ze śpiączki, zaczął pytać co się stało i gdzie jest. - To dzięki Bogu nie jest dla mnie trauma, którą mógłbym mieć do końca życia. To też jest pozytywne - podkreśla Wałęsa.
Po wypadku europoseł jest rehabilitowany. Jak mówi, ma "rok wyjęty z życiorysu". - Ale nie mam na co narzekać. Codziennie jestem pod wrażeniem, że mogę się ruszać - dodaje. Ma w sobie - jak zaznacza - ogromną chęć powrotu do zdrowia i do pracy, bo "ma kilka projektów, które rozpoczął". - Chcę wrócić do normalności, to dla mnie cel numer jeden - zaznacza. - Na razie mogę umyć głowę tylko jedną ręką, ale już nie długo zrobię to drugą - deklaruje.
W opinii Wałęsy, to, co się mu przydarzyło, uczy pokory. - Na nowo nauka chodzenia, elementarnych rzeczy, jedzenia, chodzenia do toalety - mówi. Przyznaje, że pewnego rodzaju niemoc była dla niego trudna, bo od 18. roku życia był osobą samodzielną. - To dla mnie niezwykła frustracja - podkreśla Wałęsa.
"Motory były i są moją pasją"
Wałęsa pytany, czy rozmawiał z człowiekiem, który zajechał mu drogę, co zakończyło się groźnym wypadkiem, odpowiedział: - Nie, nie miałem takiej możliwości ani teraz, ani wcześniej w szpitalu.
Dopytywany, czy ma do niego żal, zaznaczył jednak, że nie. - Ja po prostu tego nie pamiętam. Z tego, co mi wiadomo, z raportów policyjnych, z medialnych doniesień, ewidentnie wygląda na to, że wykonał manewr, którego nie powinien był wykonać. Prawie pozbawił mnie życia. Ale prawie to jest wielka różnica, i cieszę się za każdym razem, że tutaj jestem - podkreśla syn byłego prezydenta.
Przyznaje jednocześnie, że trasę z Gdańska do Warszawy zawsze pokonywał krajową "7". Nie wie dlaczego, tego feralnego dnia skręcił na Sierpiec.
Europoseł zaznacza, że ze względu na swoją rodzinę, nie wsiądzie już więcej na motor. - A nie z własnej wewnętrznej potrzeby czy niechęci. Motory były moją pasją, i w dalszym ciągu są. Będzie mi tego bardzo brakowało, ale ja nie chcę im (rodzinie - red.) dawać tego poczucia zagrożenia - mówi Wałęsa. I dodaje: - Motocykle nie są bezpiecznym środkiem transportu. Ale jest coś, czego nie można wytłumaczyć laikowi. Proszę wsiąść na motor i przejechać się, poczuć ten wiatr, tę wolność.
Groźny wypadek
Do wypadku Jarosława Wałęsy doszło 2 września. Motocykl, którym jechał syn byłego prezydenta zderzył się w Stropkowie pod Sierpcem (Mazowieckie) z toyotą rav4. Kierowca samochodu najprawdopodobniej nie zachował ostrożności, włączając się do ruchu.
Europoseł odniósł liczne obrażenia. Miał m.in. złamane obie kości udowe, miednicę, oba przedramiona, żebra oraz uszkodzony kręgosłup. Przeszedł wiele operacji. Ze szpitala wyszedł 17 listopada. Obecnie nadal jest rehabilitowany.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24