Generał nie wierzył, że Polska może się wyrywać na wolność. Spodziewał się wielkiego ataku i zniszczenia Polski. Jeśli tym się kierował, należy go zrozumieć. Ja miałem inne dane - powiedział w RMF FM Lech Wałęsa, komentując informacje IPN, że Wojciech Jaruzelski domagał się sowieckiej interwencji. I dodał: - Bronię generała, choć milczał, gdy gnojki mnie atakowały.
Wałęsa nie chciał jednoznacznie oceniać tego, co na temat generała opublikował IPN. Z dokumentów Instytutu (notatka Wiktora Anoszkina, adiutanta dowódcy wojsk Układu Warszawskiego marszałka Wiktora Kulikowa) wynika, że Jaruzelski domagał się interwencji wojsk ZSRR.
Mówił m.in. "Strajki są dla nas najlepszym wariantem. Robotnicy pozostaną na miejscu. Będzie gorzej, jeśli wyjdą z zakładów pracy i zaczną dewastować komitety partyjne, organizować demonstracje uliczne itd. Gdyby to miało ogarnąć cały kraj, to wy (ZSRR) będziecie nam musieli pomóc. Sami nie damy sobie rady".
- Nie mnie sądzić o tych sprawach. Dla mnie, dla polityka wystarczy zwycięstwo, do którego poprowadziłem nad komunizmem i nad generałem – stwierdził były prezydent. I dodał: - Państwo demokratyczne ma różne instytucje, służby do czyszczenia przyszłości i do zabezpieczenia przyszłości. One to powinny robić, w zależność od swoich możliwości.
"Nie bronił mnie"
Wałęsa pytany, jak ocenia postulaty niektórych polityków, by skazać generała na dożywocie, bo to zdrada ojczyzny, stwierdził: - Niepoważni ludzie. Nie wiedzą, jak wygląda na pierwszego walka. Ile rzeczy on musi brać pod uwagę, jak grać. Kąt padania równa się kątowi odbicia często. Czasami takie rzeczy się zagrywa.
Tymczasem sam mówił wcześniej m.in. w TVN24, że "jeśli to wygląda tak, jak jest napisane (w dokumentach IPN - red.), to trzeba oskarżyć generała o to, iż zdradził Polskę.
W RMF FM podkreślał jednak dobitnie w piątek: - Mówiłem od początku, że to nie moja sprawa, nie polityków sprawa. Wystarczy zwycięstwo nad generałem. Nie pogrążam generała. Jestem niezadowolony, wściekły, że kiedy powinien powiedzieć prawdę o Wałęsie, nie powiedział.
Nawiązał w ten sposób do sytuacji, kiedy Jaruzelski był pytany, czy fabrykowano materiały na tajnego współpracownika SB "Bolka" (miał nim być Wałęsa).
- Ja go nawet kiedyś w telewizji za to obrażałem strasznie, bo to wyglądało, że to były prośby. Ja nie prosiłem o nic, tylko prosiłem o prawdę. Powinniśmy się zachować jak bokserzy. Walka zakończona. Walczyliśmy często metodami różnymi, i kiedy mnie gnojki krótko mówiąc atakowały, generał powinien powiedzieć: "Tak. Na moje polecenie. Za moją wiedzą. Słyszałem o tym”. Tak powinien powiedzieć, bo taka jest prawda - stwierdził były prezydent.
Źródło: tvn24.pl, RMF FM
Źródło zdjęcia głównego: TVN24