W szpitalach w całej Polsce brakuje krwi. Są placówki, które z tego powodu odwołują zabiegi. Szczęśliwie rośnie liczba dawców, jednak przez pandemię wzrasta także zapotrzebowanie. Przed centrami krwiodawstwa ustawiają się długie kolejki, ale zwykle w jeden konkretny dzień tygodnia. Nie bez powodu. Materiał magazynu "Polska i świat".
Od tygodni centra krwiodawstwa i szpitale w całej Polsce apelują o oddawanie krwi. - Ten rok jest szczególnie trudny, wręcz dramatyczny – mówi Anna Mazur-Kałuża, rzecznik Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Kielcach.
Z powodu braku krwi, placówka musiała niedawno odwołać część planowych zabiegów. - Jest troszkę lepiej niż kilka tygodni temu, ale cały czas są problemy z minusowymi grupami krwi – zwraca uwagę Mazur-Kałuża.
Z tego samego powodu pojedyncze zabiegi odwołał też szpital w Czerwonej Górze pod Kielcami. - Mieliśmy odwoływane zabiegi w zakresie szczególnie ortopedii, endoprotezoplastyki. To jest stres dla pacjenta i to wszystko w ogóle zaburza nam prace szpitala – przyznaje Youssef Sleiman dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Czerwonej Górze.
Walka o krew
Chociaż w okresie letnim krwi zazwyczaj pobiera się mniej, to tak pustych półek w magazynach jak teraz, nie było od dawna. Wszystko przez pandemię.
- Nie mogliśmy jeździć ani do szkół ponadpodstawowych, ani do uczelni, ani organizować tradycyjnej akcji "Wampiriada". Stąd ten okres jest dla nas trudny, bo musimy zdobywać krew tak naprawdę na bieżąco – tłumaczy prof. Piotr Radziwon, dyrektor Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Białymstoku.
Wzrasta też zapotrzebowanie. Po lockdownie szpitale wykonują teraz i bieżące i zaległe zabiegi. Pracy mają więcej także z innego powodu. - Lekarze zauważyli, że w tym roku jest więcej wypadków wśród dzieci, można domniemywać, że po okresie izolacji wszyscy tak zachłannie zaczęli czerpać z życia, że dochodzi do większej liczby wypadków – mówi Anna Mazur-Kałuża.
Potrzebna jest w zasadzie każda grupa krwi. Najmniej ABRH+, najbardziej - grupa zero, tak zwana ratunkowa, którą w razie pilnej potrzeby można podać każdemu.
Czwartkowe kolejki
W całym kraju rozdzwoniły się telefony do regularnych dawców. - Dawcy przychodzą, ale w związku z tym, że codziennie wydajemy do szpitali około 300 jednostek, to potrzebujemy, żeby aż 300 osób się u nas pojawiło. I z tym czasami bywa kłopot – przyznaje Agnieszka Łaba, zastępca dyrektora Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Poznaniu.
Bo chociaż pojawiają się kolejki, to zwykle tworzą się tylko w czwartki. Nie bez powodu. Od początku roku na oddanie krwi można wziąć w pracy dwa dni wolnego. - Ludzie korzystają w czwartek, biorą piątek wolny i mają długi weekend – wyjaśnia pan Paweł. W pozostałe dni tygodnia - jak pokazuje centrum krwiodawstwa we Wrocławiu - pusto.
- Cała procedura, od przyjścia do wyjścia dawcy, powinna trwać około godzinę – mówi Dariusz Osiński, lekarz z Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Lublinie. Pacjenci, którzy oddają krew pierwszy raz, muszą poświęcić trochę więcej czasu. Ale i tak średni czas to około dwóch godzin. - Nie trzeba długo czekać, zresztą teraz można zarejestrować się online i przyjść na konkretną godzinę – mówi pan Mariusz.
I konkretnie pomóc. - Bez pomocy dawców, bez zaangażowania, nie damy rady – przyznaje Agnieszka Łaba z centrum krwiodawstwa w Poznaniu.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: shutterstock