Kandydaci PiS w wyborach samorządowych nie będą się afiszować ze swoją przynależnością partyjną. - Najważniejsze są sprawy lokalne, a nie chcemy polityki krajowej mieszać do kampanii - mówią cytowani przez "Gazetę Wyborczą" działacze partii.
W wyborach na burmistrza Limanowej partia Jarosława Kaczyńskiego wystawia Grzegorza Biedronia, radnego PiS w sejmiku małopolskim. - Nie zamierzam manifestować przynależności partyjnej, choć oczywiście nie będę ukrywał, że jestem z PiS. Jednak w lokalnych wyborach upartyjnianie mojej kandydatury mogłoby nie być najlepszym posunięciem. Ludzie są już zmęczeni ciągłymi podziałami na krajowej scenie, nie ma sensu przenosić tych sporów do lokalnej polityki - uważa Biedroń.
Wolą własne szyldy
Takie same argumenty wysuwa zakopiański radny PiS Jerzy Zacharko, który walczy o fotel burmistrza Zakopanego. Choć jest członkiem PiS, startuje z lokalnego komitetu wyborczego im. hrabiego Zamoyskiego.
- Nie chcę do tej kampanii mieszać krajowej polityki. Dlatego reprezentuję lokalne ugrupowanie, a nie ogólnopolską partię. Należę do PiS, ale od kilkunastu lat jestem też członkiem klubu im. hrabiego Zamoyskiego, który działa na rzecz mieszkańców Zakopanego. W wyborach samorządowych to duża wartość. Stąd mój start pod szyldem lokalnego ugrupowania - tłumaczy Zacharko.
Podobnie jest w Nowym Sączu, gdzie prezydentem jest Ryszard Nowak, także z PiS. - Będę ubiegał się o ponowny wybór. Poparcie partii jest ważne, ale ważniejsze - poparcie sądeczan - podkreśla Nowak.
W tych wyborach ludzi bardziej będzie interesowało, czy będzie nowa droga, a nie spory w Sejmie poseł Edward Siarka, wiceszef nowosądeckiego zarządu PiS
Celowa strategia?
Kierownictwo PiS zapewnia, że nie zamierza zmuszać do startu pod partyjnym szyldem. - Ogólnopolskich haseł naszej partii nie zamierzamy brać na sztandary w lokalnych wyborach - mówi poseł Edward Siarka, wiceszef nowosądeckiego zarządu PiS. I dodaje: - W tych wyborach ludzi bardziej będzie interesowało, czy będzie nowa droga, a nie spory w Sejmie - dodaje.
Nieoficjalnie mówi się, że schowanie partyjnych sztandarów to zabieg celowy, opracowany przez sztab partii. - Nie chcemy, by w kampanii samorządowej nasi kandydaci byli odbierani przez pryzmat marszu Jarosława Kaczyńskiego pod krzyżem przed Pałacem Prezydenckim. W tych wyborach inne sprawy są ważne - mówi "GW" członek rady politycznej PiS.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: PAP