Dobrze wiemy, ile kobiet dzisiaj jest skazanych na donoszenie ciąży decyzją polityczną, mimo że wszystkie medyczne okoliczności powinny pozwolić kobiecie podjąć decyzję, na przykład na temat płodu tak uszkodzonego, że bez szans na przeżycie - powiedział szef Platformy Obywatelskiej Donald Tusk. Odniósł się do sytuacji bohaterki reportażu Marty Warchoł "Miała mieć na imię...", która w 30. tygodniu ciąży dowiedziała się, że jej dziecko nie ma czaszki. Wadę u płodu, o której mowa, można rozpoznać na rutynowym USG między 10. a 14. tygodniem.
Marina Jaworska, Ukrainka od dwóch lat mieszkająca w Polsce, była w 17. tygodniu ciąży, gdy w trakcie badania USG ginekolog powiedział jej, że najprawdopodobniej urodzi dziewczynkę. Nie zdradził jednak, że coś jest nie tak. Ponad dwa miesiące później inna ginekolożka w trakcie badania dopochwowego powiedziała kobiecie, że jej córka cierpi na akranię - nie ma czaszki.
- Zapytała mnie: naprawdę nikt pani nie powiedział? - wspomina pani Marina w reportażu Marty Warchoł "Miała mieć na imię...", który można obejrzeć w TVN24 GO. To był już niemal 30. tydzień ciąży. Wadę u płodu, o której mowa, można rozpoznać w trakcie rutynowego badania USG między 10. a 14. tygodniem.
Tusk: dobrze wiemy, ile kobiet dzisiaj jest skazanych na donoszenie ciąży decyzją polityczną
O sprawę pytany był na środowej konferencji prasowej w Radomiu lider PO Donald Tusk. - Musimy jak najszybciej doprowadzić do zmiany tego nieludzkiego prawa i obyczaju, który skazuje polskie przyszłe matki, kobiety na tak tragiczne sytuacje - powiedział.
Dodał, że "dobrze wiemy, ile kobiet dzisiaj jest skazanych na donoszenie ciąży decyzją polityczną, mimo że wszystkie lekarskie, medyczne okoliczności powinny pozwolić kobiecie podjąć decyzję, na przykład na temat płodu tak uszkodzonego, że bez szans na przeżycie".
Tusk podkreślał, że to trudny temat. Przypomniał, że zdarzały się przypadki śmierci kobiet w szpitalach "tylko ze względu na to, że dzisiaj tak wielu lekarzy, tak wiele lekarek boi się PiS-u, boi się prokuratury, boi się tej presji politycznej i nie podejmują decyzji, które mogą uratować kobietę w tak dramatycznej sytuacji".
Lider PO powiedział, że "dzisiaj statystyki są nieubłagane". - W Polsce rodzi się od lat najmniej dzieci, a od czasu, kiedy PiS się zdecydował na przykręcenie radykalne śruby, jeśli chodzi o możliwość podejmowania decyzji przez kobiety, od czasu słynnego werdyktu pani (prezes Trybunału Konstytucyjnego, Julii - red.) Przyłębskiej, to w Polsce po raz pierwszy od wielu, wielu lat mamy wyraźny wzrost narodzin dzieci martwych i śmierci noworodków, niemowlaków, w pierwszym roku życia - mówił Tusk.
Dodał, że "to jest moment, kiedy wyraźnie spada liczba urodzin i wyraźnie rośnie liczba urodzin martwych dzieci". - To jest rezultat tej polityki - ocenił przewodniczący Platformy Obywatelskiej.
Wyrok Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji
Trybunał Konstytucyjny orzekł w październiku 2020 roku, że przepis tak zwanej ustawy antyaborcyjnej z 1993 roku zezwalający na aborcję, gdy badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu, jest niekonstytucyjny.
Oznacza to, że kobieta, mimo ciężkiej wady płodu, będzie musiała rodzić.
Po publikacji wyroku aborcja jest dopuszczalna tylko w dwóch przypadkach - gdy zagraża zdrowiu lub życiu kobiety albo gdy powstała w wyniku czynu zabronionego (gwałt lub kazirodztwo).
Tym wyrokiem Trybunał zanegował wypracowany jeszcze w latach dziewięćdziesiątych kompromis aborcyjny.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Tusk: aborcja musi być decyzją kobiety, a nie księdza, prokuratora, policjanta czy działacza partyjnego >>>
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24