Trybunał Konstytucyjny odwołał zaplanowane na wtorek wydanie orzeczenia w sprawie przepisów tak zwanej ustawy dezubekizacyjnej - dowiedziała się PAP. Pytanie w sprawie zapisów określanej w ten sposób nowelizacji przepisów warszawski sąd zadał Trybunałowi dwa lata temu. Na jej mocy obniżono renty i emerytury prawie 40 tysiącom byłych funkcjonariuszy służb PRL.
Chodzi o sprawę zainicjowaną pytaniem stołecznego sądu okręgowego - zadanym w 2018 roku - w sprawie zgodności z konstytucją przepisów tak zwanej ustawy dezubekizacyjnej, na podstawie których obniżono emerytury i renty byłym funkcjonariuszom służb bezpieczeństwa PRL. Trybunał Konstytucyjny miał ogłosić wyrok w tej sprawie we wtorek.
Wnioskiem warszawskiego sądu w tej sprawie Trybunał zajmował się trzykrotnie na rozprawach. W połowie lipca TK rozpoczął rozpatrywanie wniosku sądu, na drugiej rozprawie w połowie sierpnia przedstawiciele Sejmu i Prokuratora Generalnego odpowiadali na pytania sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Podczas trzeciej rozprawy 6 października sędziowie dokończyli zadawanie pytań, zaś przedstawiciele Sejmu i Prokuratora Generalnego sformułowali końcowe stanowiska, w których zgodnie wnieśli o uznanie zaskarżonych przepisów za zgodne z konstytucją. Wówczas rozprawa się zakończyła, a termin ogłoszenia wyroku wyznaczono na 13 października.
Podczas ostatniej rozprawy przedstawiciele Sejmu i Prokuratora Generalnego w stanowiskach końcowych zgodnie wnieśli o uznanie zaskarżonych przepisów za zgodne z konstytucją. Trybunał Konstytucyjny rozpatruje tę sprawę w pełnym składzie pod przewodnictwem prezes Julii Przyłębskiej. W sprawie wyznaczono dwóch sędziów sprawozdawców: Justyna Piskorskiego i Jakuba Stelinę.
We wtorek Trybunał miał wydać orzeczenie, jednak zostało to odwołane - dowiedziała się Polska Agencja Prasowa w poniedziałek w Trybunale Konstytucyjnym. Powodem jest niemożność wydania orzeczenia w składzie rozpoznającym sprawę do zamknięcia rozprawy.
CZYTAJ TAKŻE: "To przypomina zabawę w kotka i myszkę". Przyłębska przekłada terminy, decyzji w sprawie dezubekizacji brak >>>
Obniżone emerytury i renty dla kilkudziesięciu tysięcy osób
Tak zwana ustawa dezubekizacyjna - czyli nowelizacja przepisów o zaopatrzeniu emerytalnym funkcjonariuszy policji i innych służb - została uchwalona pod koniec 2016 roku (Sejm zajął się nią w czasie kontrowersyjnego posiedzenia w Sali Kolumnowej), a w życie weszła w roku 2017.
Zgodnie z nią emerytury i renty byłych funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa PRL nie mogą być wyższe od średniego świadczenia wypłacanego przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych - jak wówczas informowano: emerytura - 2,1 tys. złotych (brutto), renta - 1,5 tys. złotych, renta rodzinna - 1,7 tys. złotych.
Na mocy tych przepisów obniżono emerytury i renty za okres "służby na rzecz totalitarnego państwa" od 22 lipca 1944 roku do 31 lipca 1990 roku (w połowie 1990 roku powstał Urząd Ochrony Państwa, który zastąpił zlikwidowaną Służbę Bezpieczeństwa). W konsekwencji obniżono renty i emerytury - jak szacowano w październiku 2017 roku - prawie 40 tysięcy byłych funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa PRL.
Dotyczyło to także tych osób, które pozytywnie przeszły weryfikację i służyły w służbach III Rzeczypospolitej oraz ich rodzin. Do sądów wpłynęło kilka tysięcy spraw emerytowanych funkcjonariuszy, którzy argumentowali, że w sposób nielegalny zabrano im pieniądze.
Warszawski sąd ma wątpliwości
Wniosek w tej sprawie skierował do TK w styczniu 2018 roku Sąd Okręgowy w Warszawie, rozpatrując odwołanie od decyzji o ustaleniu emerytury i renty policyjnej. Sąd ten zakwestionował zgodność przepisów tej ustawy między innymi z konstytucyjną zasadą ochrony praw nabytych, zaufania obywatela do państwa prawa i stanowionego przez niego prawa i niedziałania prawa wstecz.
Pytanie sądu okręgowego dotyczy przepisów, które normują sytuację funkcjonariuszy pełniących służbę na rzecz totalitarnego państwa oraz funkcjonariuszy, rozpoczynających służbę w takich formacjach, ale kontynuujących ją po 1990 roku na rzecz państwa demokratycznego.
W komunikacie dotyczącym tej sprawy TK wskazał, że "w obydwu przypadkach okres pracy na rzecz państwa totalitarnego jest przeliczany według wskaźnika 0 proc., z kolei okres służby na rzecz państwa demokratycznego jest przeliczany według wskaźnika 2,6 proc. Emerytura natomiast obu kategorii funkcjonariuszy nie może być wyższa niż przeciętna emerytura wypłacana przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych".
Sąd pytający zaznaczył zaś, niezależnie od "stażu pracy, wysokości wynagrodzenia, zajmowanego stanowiska, wysokość świadczenia jest z góry ograniczona w oderwaniu od sytuacji prawnej konkretnej osoby".
Pytanie sądu dotyczy także sposobu i trybu uchwalenia zaskarżonych przepisów oraz "wątpliwości, czy spełnione zostały merytoryczne przesłanki do ich uchwalenia".
Sąd Najwyższy rozstrzygnął w sprawie emerytur funkcjonariuszy PRL
W połowie września tego roku w uchwale Izby Pracy Sądu Najwyższego w kontekście obniżenia emerytur byłych funkcjonariuszy PRL orzeczono, że kryterium służby na rzecz totalitarnego państwa powinno być oceniane na podstawie wszystkich okoliczności sprawy, w tym także na podstawie indywidualnych czynów i ich weryfikacji pod kątem naruszenia podstawowych praw i wolności człowieka.
Jak dowiedziała się Polska Agencja Prasowa, do końca września do warszawskiego sądu okręgowego wniesiono już 25 019 odwołań od decyzji o obniżeniu świadczeń emerytalnych na mocy tak zwanej ustawy dezubekizacyjnej. Ponad 7,6 tysiąca spraw zostało już rozpatrzonych, z czego w 109 sprawach zmieniono decyzję.
Stołeczny sąd nie wydał żadnego wyroku oddalającego odwołanie od decyzji. Z kolei 14 059 spraw jest zawieszonych w związku z postępowaniem przed Trybunałem Konstytucyjnym.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Adrian Grycuk CC BY-SA Wikipedia