Na granicę polsko-białoruską w Usnarzu Górnym, gdzie wciąż koczuje grupa migrantów, w czwartek przyjechali ksiądz Wojciech Lemański i pastor Michał Jabłoński. Żołnierze uniemożliwili duchownym przekazanie jedzenia i leków dla cudzoziemców. - Tam władze wyznaczyły arbitralnie jakąś bezsensowną linię, której nie wolno przekraczać. Myśmy tę linię przekroczyli, nie pozwolono nam wnieść tych produktów - mówił ksiądz Lemański w rozmowie z TVN24.
W Usnarzu Górnym (województwo podlaskie) na granicy Polski z Białorusią pod ponad dwóch tygodni koczuje grupa cudzoziemców. Osoby te nie są wpuszczane do Polski, granicę zabezpiecza Straż Graniczna i żołnierze, jest tam też policja. Na miejsce przyjechało dwóch duchownych z torbami z jedzeniem, wodą i lekami. Chcieli przekazać je migrantom, ale uniemożliwili im to przedstawiciele polskich służb.
Ksiądz Lemański o wizycie na granicy w Usnarzu Górnym
W piątek ksiądz Wojciech Lemański był gościem TVN24. Pytany o powody swojej wizyty w Usnarzu Górnym, wyjaśnił, że wraz z pastorem chcieli dostarczyć migrantom "taką najzwyczajniejszą ludzką pomoc". - Chcieliśmy dostarczymy im wodę (…), chcieliśmy im dostarczyć jakieś wysokokaloryczne pokarmy. Dostaliśmy dla nich lekarstwa z perskimi podpisami jak ich używać i jakie są przeciwskazania. Wydawało nam się, że to jest bardzo zwyczajna, prosta pomoc - mówił.
- Tam władze wyznaczyły arbitralnie jakąś bezsensowną linię, której nie wolno przekraczać. Ta linia jest może 100, może 150 metrów od miejsca, gdzie przebywają ci biedni ludzie. Myśmy tę linię przekroczyli, nie pozwolono nam wnieść tych produktów - mówił. Jak dodał, "weszliśmy sami z pastorem Jabłońskim, żeby porozmawiać z dowódcą oddziału, ale to była rozmowa ze ścianą". - Ten człowiek nie ma żadnych możliwości decydowania o jakimkolwiek kroku tam podjętym - mówił.
Lemański przyznał, że rozumie funkcjonariuszy Straży Granicznej i żołnierzy na granicy. - Oni tam są na służbie, ale ten rozkaz, który przyszedł z Warszawy jest po prostu nieludzki. Nie pomagać, nie rozmawiać, odwracać się plecami. To jest coś strasznego, coś z czym my - nie tylko z pastorem Jabłońskim, ale myślę, że z milionami ludzi patrzącymi na te obrazy - nie jesteśmy w stanie się pogodzić - dodał.
Ksiądz Lemański o słowach Karczewskiego
W piątkowym "Jeden na jeden" o wizytę księdza Lemańskiego na granicy pytany był senator Prawa i Sprawiedliwości, były marszałek Senatu Stanisław Karczewski. - Nie wiem, czy ksiądz jest jeszcze księdzem, czy nie. (…) Nie widziałem jeszcze modlącego się księdza Lemańskiego - ocenił. - Jest księdzem, no dobrze, ale prowadzi działalność, której prowadzić nie powinien - dodał, odpowiadając na uwagę, że ksiądz Lemański sprawuje posługuję duchownego.
Do słów senatora PiS ksiądz Wojciech Lemański odniósł się w rozmowie z TVN24.
- Jak ktoś ma wątpliwości, to niech spojrzy na księdza Lemańskiego sprawującego eucharystię na wałach jasnogórskich,albo na mszy świętej w intencji powstańców warszawskich na placu Krasińskich w Warszawie, albo w Nowosolnej, gdzie posługuje, albo w zakładzie karnym, gdzie jestem kapelanem - powiedział duchowny.
- Ja tam każdego dnia pełnię posługę księdza, który sprawuje eucharystię, który chrzci dzieci, który spowiada. Nie mam wątpliwości co do tego, że jak ktoś ma odrobinę ciekawości świata, to takie wiadomości do niego dotrą - dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24