Nowy wątek w sprawie tragicznego wypadku, w którym w kwietniu pod Chełmnem (woj. kujawsko-pomorskie) zginęło siedmioro nastolatków. Prokuratura postawiła zarzut 25-letniej ekspedientce miejscowego sklepu. Według śledczych, kilka godzin przed tragedią Agnieszka W. sprzedała alkohol nastolatkom, którzy uczestniczyli w tragedii. Kobieta nie przyznaje się do winy. - Odesłałam ich z kwitkiem. Przyszedł ktoś dorosły z ulicy i kupił im ten alkohol - tłumaczy.
Wypadek wydarzył się w połowie kwietnia w Klamrach. Na miejscu zginęło siedem osób w wieku od 13 do 17 lat. Przeżyło dwoje szesnastolatków.
Słowa i dowody
- W toku prowadzonego śledztwa zdołaliśmy ustalić, że Agnieszka W., 25-letnia mieszkanka Chełmna, sprzedała alkohol, wódkę żubrówkę o pojemności 0,7 l, dwojgu nieletnim, którzy przeżyli wypadek - potwierdziła w rozmowie z TVN 24 Judyta Głowacka, szefowa Prokuratury Rejonowej w Chełmnie.
Oprócz słów nastolatków, kobietę obciąża również paragon ze sklepu.
"Odesłałam ich z kwitkiem"
Podejrzana nie przyznała się do winy. Złożyła wyjaśnienia. - Z nich wynika, że nie kojarzy takiej sytuacji, aby sprzedawała alkohol osobom nieletnim. Dodała, że w przypadkach, w których ma wątpliwości, prosi młodych ludzi o okazanie dowodu osobistego - poinformowała prokurator.
Ekspedientce grozi grzywna.
- Mam świadka na to, że ja tak naprawdę im tego alkoholu nie sprzedałam. Odesłałam ich z kwitkiem. Przyszedł ktoś z ulicy. I ktoś dorosły z ulicy kupił im ten alkohol - tłumaczyła dziennikarzowi TVN24 ekspedientka. Kobieta podejrzewa, że po prostu "ci młodzi ludzie chcą się wybielić".
Autor: jl/rzw/zp / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24