W związku z zawetowaniem przez prezydenta ustawy okołobudżetowej, ministerstwo kultury postawiło w stan likwidacji TVP, PAP i Polskie Radio. - Likwidatorzy są osobami mającymi kompetencje dotychczasowych członków zarządu, mogą prowadzić sprawy spółki - tłumaczył w TVN24 adwokat, profesor Tomasz Siemiątkowski. Szerzej o zmianach w mediach publicznych mówił też doktor Krzysztof Grzegorzewski, medioznawca z Uniwersytetu Łódzkiego. - Powinno się starannie oddzielić informacje od komentarza - apelował.
Resort kultury i dziedzictwa narodowego poinformował wczoraj o decyzji ministra Bartłomieja Sienkiewicza o postawieniu w stan likwidacji Telewizji Polskiej, Polskiego Radia i Polskiej Agencji Prasowej. Nastąpiło to, jak wyjaśniono, w związku z decyzją prezydenta o wstrzymaniu finansowania mediów publicznych.
Likwidatorzy "mają kompetencje zarządu"
O tym kim jest likwidator w spółce i jakie ma działania mówił w TVN24 adwokat, profesor Tomasz Siemiątkowski, kierownik Katedry Prawa Gospodarczego SGH. - Likwidator czy likwidatorzy są osobami mającymi kompetencje dotychczasowych członków zarządu, mogą prowadzić sprawy spółki, czyli zarządzać spółką i ją reprezentować - opisał.
- Mają kompetencje zarządu, z tym że trzeba pamiętać, że tylko i wyłącznie w tym zakresie, któremu służy likwidacja, a likwidacja służy temu, aby sporządzić bilans otwarcia likwidacji, aby ściągnąć wierzytelności, zaspokoić zobowiązania, czyli zaspokoić dłużników, zrealizować zobowiązania tej spółki - tłumaczył.
Siemiątkowski zauważył, że podejmowanie nowych działalności jest bardzo ograniczone, bo mogą one "służyć tylko i wyłącznie kontynuacji rozpoczętych działań, które w spółce uznane są za istotne".
"Polityków w telewizji, radiu i agencji prasowej nie powinno być"
O sytuacji skupionej wokół mediów publicznych w TVN24 mówił także medioznawca, doktor Krzysztof Grzegorzewski z Katedry Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Łódzkiego, który pytany był, jak będzie tłumaczył swoim studentom zmiany w mediach publicznych.
- Będę musiał im powiedzieć, że po pierwsze nowa koalicja działa w niezwykle trudnych warunkach legislacyjnych i w gruncie rzeczy nie w pełni władzy. Po drugie, że te działania były dość brutalne i spektakularne. Po trzecie, w dosyć ciekawym momencie minister Sienkiewicz zdecydował się na postawienie wszystkich tych spółek stan likwidacji - odparł.
Jego zdaniem, "te posunięcia były konieczne, choć nie wszystkim się podobają". - Myślę, że będzie można ocenić porządnie sytuację z perspektywy pierwszych kilku miesięcy, kiedy już zobaczymy, jaka będzie informacja, publicystyka, jacy goście, jaki będzie dostęp do tych mediów dla obywateli w sensie ich treści, jakości - wymieniał.
Pytany, jak powinny po zmianach wyglądać media publiczne, odparł, że jego zdaniem powinno się "starannie oddzielić informacje od komentarza".
Odnosząc się do protestów polityków Prawa i Sprawiedliwości w budynkach mediów publicznych, które przedstawiane są przez polityków tej partii jako interwencje poselskie, Grzegorzewski podkreślił, że "polityków w telewizji, radiu i agencji prasowej nie powinno być". - Ich przebywanie tam z całą pewnością jest uzurpacją - podkreślił.
- To jest sytuacja kuriozalna, z drugiej strony desperacka, bo zdajmy sobie sprawę, że to już nic nie da, że ci politycy tę sprawę przegrali na własne zresztą życzenie. Teraz, powolutku, trzeba najpierw wyburzyć ten dom ze sklejki, a potem starać się coś budować na jego miejscu - mówił.
Uczulał przy tym, żeby obserwować, by "nowa ekipa nie miała tych samych zakusów". - Do tego nie wolno dopuścić. Powinniśmy do wszystkich polityków mieć ograniczone zaufanie - zaznaczył.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: OleksSH/Shutterstock