- Dymisja ministra Sawickiego zostanie przyjęta - poinformował na konferencji prasowej premier Donald Tusk. Jak dodał, jeszcze w tym tygodniu wniosek trafi do prezydenta. Premier nie chciał mówić, kto zostanie następcą Sawickiego. - Na to jest jeszcze za wcześnie - oświadczył.
- Spotkałem się dzisiaj z ministrem Sawickim. Jego dymisja zostanie przyjęta. Jeszcze w tym tygodniu prezydent otrzyma od nas wniosek na piśmie i można sądzić, że decyzja prezydenta będzie tylko formalnym potwierdzeniem - powiedział premier Donald Tusk na konferencji prasowej.
Premier przyznał, że "afera taśmowa" to bulwersująca sprawa. - Najwyższy czas ustalić radykalne sposoby postępowania tak aby praca agencji nie budziła wątpliwości - podkreślił. Zaznaczył, że przez najbliższy czas być może sam będzie sprawował nadzór nad ministerstwem rolnictwa.
"Za wcześnie na rozstrzygnięcia personalne"
Premier nie ujawnił, kto zostanie nowym ministrem. - Za wcześnie na rozstrzygnięcie personalne. Nie należy spodziewać się decyzji ws. ministra rolnictwa dopóki nie przedstawimy z koalicjantem czytelnych reguł postępowania ws. uzdrowienia sektora, jakim są agencje - zauważył Tusk.
Szef rządu zastrzegł, że nie chodzi tylko o agencje rynku rolnego. Jak mówił, najwyższy czas ustalić dzisiaj "pewne radykalne sposoby postępowania", tak aby praca tych agencji nie budziła już więcej wątpliwości.
- To dzwonek alarmowy jeśli chodzi o system wynagradzania przedstawicieli administracji w spółkach. To moment, kiedy trzeba wrócić do koncepcji innego typu nominacji jeśli chodzi o spółki skarbu państwa. Tak, żebyśmy mieli pewność, że ustawa kominowa nie będzie omijana. Będę o tym rozmawiał z partyjnymi liderami - zapowiedział premier.
Jak dodał szef rządu, zdaje sobie sprawę, że "w wielu miejscach może dochodzić do - jeśli nie nadużyć - ale do zachowań nieprzyzwoitych". - Dlatego będę bardzo twardo nakłaniał wszystkich moich partnerów w rządzie, w tym partię koalicyjną, abyśmy takie bardzo czytelne reguły postępowania przyjęli, łącznie z ustawowymi rozstrzygnięciami, które zostały zaniechane pod koniec poprzedniej kadencji (...) Wydaje się, że historia pokazuje bardzo wyraźnie, że kwestia neutralnego i wyjętego bezpośrednio spod sfer partyjnej polityki komitetu nominacyjnego, jeśli chodzi o obsadę spółek Skarbu Państwa, powinna znowu wrócić jako istotny temat debaty publicznej - zaznaczył premier.
Koalicja przetrwa? Pod pewnymi warunkami
Premier powiedział również, że chciałby, by koalicja z PSL trwała nadal. - Ale nie może być tak, że skoro jesteśmy koalicjantami, to jesteśmy na siebie skazani. Istnieją granice politycznych kalkulacji. Koalicja będzie pracowała dalej, ale wyłącznie pod warunkiem, że będzie zgoda koalicjanta na radykalne działania w obrębie tej dziedziny, za którą do tej pory odpowiadał - zaznaczył Tusk.
Premier odpowiadał także na zarzuty braku reakcji na negatywny raport NIK po kontroli w spółce Elewarr w 2011 roku. - Raporty, które trafiają do mojej wiadomości na adres kancelarii, są liczne. W ubiegłym roku było jest ich ponad 1,8 tys. Zadaniem administracji jest reagowanie na odpowiednich szczeblach. Ponoszę odpowiedzialność polityczną za rząd i ministrów, ale nie jestem w stanie zamienić się w "superkontrolera". Sugestie, że zadaniem premiera jest osobista reakcja na każdy raport, są nierealistyczne - ocenił.
Przypomniał również, że po kontroli NIK Elewarr zakwestionował ustalenia pokontrolne Izby w części dotyczącej naliczania wynagrodzeń. - Ten spór prawny ma swoje podstawy. Uważam, że możemy mówić o braku przyzwoitości urzędników, ale o naruszeniu czy złamaniu prawa nie było mowy, nie było też żadnego wniosku do prokuratury - zaznaczył szef rządu.
"Elewarr będzie prześwietlona"
Premier pytany był podczas konferencji prasowej o to, czy w należącej do Agencji Rynku Rolnego spółce Elewarr są zatrudnieni członkowie rodzin prominentnych polityków PSL. Tusk na pytanie, czy wie o tym, odparł: "nie mam wiedzy na temat nepotyzmu, jeśli będziemy rozumieli przez nepotyzm - zgodnie z semantyką - zatrudnianie bliskich. Czasami zatrudnianie ma bardziej, powiedziałbym, wyrafinowany sposób, tzn. czasami zatrudnia się bliskich czy kolegów niekoniecznie w tej samej spółce". Jak dodał, "może to polegać na tym, że ktoś zatrudnia gdzie indziej swojego przyjaciela czy swoją krewną". - Nie mam takich informacji, ale możecie być pewni, że w ciągu najbliższych kilku dni spółka Elewarr będzie najbardziej prześwietloną spółką, jak tylko można sobie wyobrazić - podkreślił szef rządu.
"Opozycja ma prawo do najostrzejszych wniosków"
Odnosząc się do formułowanych w ostatnich dniach przez partie opozycyjne stanowisk i żądań premier powiedział, że "opozycja ma prawo do najostrzejszych, czasem nie do końca adekwatnych do sytuacji, wniosków". W związku z ujawnieniem tzw. taśm PSL Solidarna Polska zapowiedziała skierowanie do szefa rządu wniosku o odwołanie szefów CBA i ABW, PiS domaga się powołania komisji śledczej, a Ruch Palikota zaproponował konstruktywne wotum nieufność i wobec rządu. - Mogę tylko powiedzieć, że są to rutynowe zachowania opozycji w takich przypadkach. Nie akceptuję logiki zawartej w tych wnioskach, ale rozumiem mechanikę postępowania - powiedział Tusk.
"Taśmy PSL"
Marek Sawicki jeszcze we wtorek zapowiedział, że złoży dymisję z zajmowanego stanowiska.
To efekt "taśm PSL" - rozmowy szefa kółek rolniczych Władysława Serafina z byłym prezesem Agencji Rynku Rolnego Władysławem Łukasikiem, ujawnionej przez "Puls Biznesu". Łukasik mówi Serafinowi m.in. o nieprawidłowościach w spółkach związanych z Ministerstwem Rolnictwa. W negatywnym świetle stawia też Sawickiego, zarzucając mu, że godził się na nadużycia.
Minister bronił się, zarzucając gazecie pomówienie. Powiedział, że "nie ma sobie nic do zarzucenia" i podkreślał, że czuje się niewinny.
Szef PSL Waldemar Pawlak zapewnił, że Sawicki podjął słuszną decyzję i nie będzie miał zamkniętej drogi kariery w PSL.
Lider PSL Waldemar Pawlak będzie gościem "Faktów po Faktach" w TVN24 o 19.25.
Autor: jk//gak / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP | Radek Pietruszka