- Jeśli od kilku lat w Polsce te bardziej radykalne środowiska polityczne upowszechniają tezę, że Polska straciła niepodległość, że jest kondominium, że tu rządzą Rosja i Niemcy, że rząd Polski jest odpowiedzialny za śmierć prezydenta, to później nie można umywać rąk - powiedział Donald Tusk o chuligańskich incydentach, do jakich doszło 11 listopada. Jego zdaniem, obwinianie policjantów za zajścia jest "nieuczciwe". Tusk nie zamierza również przychylić się do żądań dymisji szefa MSW. - Nie będę karał tych, którzy starają się chronić obywateli - stwierdził.
We wtorek premier Donald Tusk przebywał w Paryżu, gdzie uczestniczył w konferencji z udziałem państw europejskich i szefów instytucji unijnych na temat walki z bezrobociem wśród młodych Europejczyków. W rozmowie z dziennikarzami przyznał jednak, że na bieżąco śledził reakcje w kraju na chuligańskie incydenty, do których doszło 11 listopada.
- Nie zgadzam się stanowczo z oskarżaniem policji o to, że ktoś podpala płot czy budkę z policjantem, rzuca racę na teren obcej ambasady, nawet jeśli jest to rosyjska ambasada, co dla niektórych radykalnych środowisk w Polsce to miejsce jakoś szczególnie naznaczone - stwierdził premier.
- Ja raczej jestem gotów dziękować policjantom za poświęcenie i wspólnie z ministrem (Bartłomiejem) Sienkiewiczem i innymi urzędnikami zastanowić się, jak ograniczyć tego typu zdarzenia - powiedział Tusk. - Ale nie pozwolę na to, żeby za tego typu zdarzenia obciążać polskich policjantów, bo to jest nieuczciwe - stwierdził stanowczo.
"Nie możemy każdego 11 listopada uznawać, że winna jest policja"
Zdaniem Tuska, policja wykonuje swoje obowiązki "najlepiej jak potrafi" i nie można winić jej za to, że nie powstrzymała chuliganów, którzy "planowali wielką rozróbę". - Nie możemy każdego 11 listopada uznawać, że to policja albo administracja publiczna jest winna - powiedział szef rządu. Premier zaznaczył, że w jego ocenie ten, kto "podpala, niszczy drzewa, atakuje zwykłych mieszkańców", nie jest "politycznym manifestantem, tylko chuliganem albo bandytą".
- Nie powinniśmy w Polsce pozwolić na upowszechnianie takiego mitu, poglądu, że to jest taka spontaniczna działalność młodych ludzi niezadowolonych ze status quo - powiedział premier.
- Jeśli od kilku lat w Polsce te bardziej radykalne środowiska polityczne upowszechniają tezę, że Polska straciła niepodległość, że jest kondominium, że tu rządzą Rosja i Niemcy, że rząd Polski jest odpowiedzialny za śmierć prezydenta, to później nie można umywać rąk - dodał. Zapytany o to, czy incydenty, do których doszło 11 listopada są kompromitacją policji, premier ocenił, że jest to "kompromitacja tej części opozycji, która wyhodowała tego typu emocje i hoduje je w dalszym ciągu". - Nie mam co do tego żadnych wątpliwości - stwierdził Tusk.
- Dzisiaj tak naprawdę pierwszą potrzebą jest wymuszenie na wszystkich osobach, które angażują się w życie publiczne, jednoznacznej postawy: czy jesteśmy za tym, żeby wmawiać szczególnie młodym ludziom, że Polska jest państwem podległym, gdzie każdy ma chwycić za kamień, butelkę z benzyną i walczyć o niepodległość, czy nie - zaznaczył premier. - Szczerze powiedziawszy nie mogę patrzeć na twarze tych polityków, którzy na co dzień angażują się w tego typu idiotyczne wezwania i hasła, a później uważają, że to policja jest winna. Dlatego będę bronił policji z przekonaniem - podsumował szef rządu.
Zapytany o to, czy minister Bartłomiej Sienkiewicz powinien się obawiać o swoje stanowisko, premier zapewnił, że ma do niego "pełne zaufanie". Dodał, że "nie będzie reagował" na żądania odwołania szefa MSW. - Będę z ministrem Sienkiewiczem rozmawiać, w jaki sposób lepiej chronić zwykłych obywateli - powiedział Tusk. - Nie będę karał tych, którzy starają się chronić obywateli - dodał.
Autor: kg / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24