Premier w sobotę kontynuuje gospodarski objazd miast-gospodarzy Euro 2012. Na koniec dotarł w rodzinne strony - do Gdańska. Pytany o to, czy jego wyprawa nie przypomina zbytnio podobnych inicjatyw Edwarda Gierka w czasach PRL-u, Donald Tusk odrzekł: - Jeśli ktoś chce mi bardzo dokuczyć i porównać do wizyt Gierka, to jestem w stanie to zaakceptować.
Objazd miast goszczących mecze Euro 2012 i kluczowych inwestycji związanych z mistrzostwami trwa już od czwartku. W sobotę w planie dnia był Wrocław-Warszawa-Gdańsk.
Koniec w rodzinnych stronach
Premier wrócił do swojego rodzinnego miasta wczesnym popołudniem rządowym Embraerem. Najpierw rozmawiał z prezydentem Gdańska Pawłem Adamowiczem, po czym na rynku Starego Miasta przed Dworem Artusa spotkał się wolontariuszami, którzy mają pomagać kibicom Euro 2012.
Na zakończenie części oficjalnej odbyła się konferencja prasowa, na której padło pytanie o to jak Tusk zapatruje się na fakt, iż jego objazd Polski jest ironicznie porównywany do gospodarskich wizyt Gierka i "propagandy sukcesu" z okresu PRL. - Moje pokolenie dobrze pamięta tamten okres, lata 70-te. To nie były dobre czasy, ale to nie były też czasy, które warto przekreślić - stwierdził Tusk. - Akurat gospodarskie wizyty i inwestycje za czasów gierka to jest raczej coś, co dobrze wspominam - dodał.
- Więc jeśli ktoś chce mi bardzo dokuczyć i porównuje do wizyt Gierka, to jestem to jakoś w stanie zaakceptować - powiedział premier.
"Będę trzymał kciuki za Kaczyńskiego"
Premiera poproszono też o reakcję na słowa Jarosława Kaczyńskiego, który w sobotę również przebywał w Gdańsku, gdzie spotkał się z sympatykami PiS w Stoczni Gdańskiej. Mówił tam m.in., że państwo polskie wymaga gruntownej przebudowy, bo znajduje się obecnie w podobnej sytuacji jak w 1989 r.
- Nie wszyscy mają powody, aby czuć się usatysfakcjonowani - odpowiedział na to Donald Tusk. - W Polsce, tak jak wszędzie na świecie, nie wszystko udaje nam się w 100 proc., ale nic nie powinno odebrać Polakom dumy i satysfakcji z tego, że żyjemy w wolnej ojczyźnie, gdzie wszyscy ciężko pracują po to, żeby w Polsce było coraz lepiej i coraz radośniej - mówił. Podkreślił, że jest dumny z państwa polskiego.
Tusk wyraził przekonanie, że te mistrzostwa są dowodem na to, że awansujemy nie tylko sportowo, ale społecznie do pierwszej ligi europejskiej. - Jeszcze kilka lat takiego wysiłku, takiej solidarnej, serdecznej współpracy wszystkich Polaków i na pewno będziemy mogli z dumą mówić, że Polska to jest jedno z najlepszych miejsc na świecie - ocenił.
Premier zapowiedział, że będzie starał się przekazać ten optymizm swoim oponentom, również oponentom politycznym. - Nawet jeżeli ktoś ma do mnie pretensje - czy to jest pan Jarosław Kaczyński, czy inni oponenci - to ja mam tylko jedną prośbę, aby tej czasami złej miny i tego nieszczęścia w oczach nie prezentować naszym gościom, którzy do nas przyjadą. Pokażmy, że my potrafimy cieszyć się, że to wielkie piłkarskie święto będzie w Polsce - podkreślił.
- Będę trzymał kciuki także za Jarosława Kaczyńskiego, aby przez te trzy tygodnie potrafił cieszyć się z tego, co wspólnie - także jemu przecież - udało się w Polsce osiągnąć. (...) Bądźmy z Polski dumni - zakończył swoje wystąpienie.
Krok drugi - stolica
Przed wizytą w Gdańsku premier był w Warszawie, do której przyleciał z Wrocławia również rządowym Embraerem. Prosto z Okęcia Tusk trafił na gruntownie odbudowaną stację Warszawa Stadion przy Stadionie Narodowym. Tam na premiera czekał nowy pociąg, którym udał się w krótką powrotną podróż na nowy dworzec kolejowy na lotnisku Chopina. - To taka miła uroczystość - mówił wcześniej Tusk. - Miasto też się do tego przygotowało i to będzie ważny element infrastruktury, jeśli chodzi o Warszawę - podkreślił premier.
Remont dworca przy stadionie, budowa nowego przystanku na lotnisku i łączącej je trasy kolejowej były jedną z kluczowych stołecznych inwestycji na Euro 2012. Dzięki niej przylatujący do Warszawy kibice mają szybko i sprawnie dojechać do centrum omijając zakorkowane drogi.
Poza samym przejazdem nową trasą premier wziął również udział w uroczystej inauguracji lokomotyw pomalowanych w narodowe barwy na Euro 2012. Te w szeregu czekały na Tuska na stacji Warszawa Stadion.
Śląsk na plus
Wcześniej w sobotę premier był we Wrocławiu, gdzie odwiedził Akademicki Szpital Kliniczny, przewidzianym do zabezpieczenia medycznego kibiców na Euro 2012. Towarzyszył mu minister zdrowia Bartosz Arłukowicz. Jak zaznaczył szef rządu podczas konferencji prasowej, szpital jest doskonale przygotowany do szybkiego reagowania.
- Ze zrozumiałych względów musieliśmy się przygotować na ewentualne - odpukać - zdarzenia dramatyczne, które przekraczają normę, a więc wymagają specjalnego przygotowania, które dotyczą oddziałów ratunkowych. Odniosłem wrażenie, że tu, we Wrocławiu, na pewno ten szpital jest dobrze przygotowany i otrzymuje informacje ze wszystkich placówek w kraju - zaznaczył Tusk.
Jak dodał, "wypada mieć tylko nadzieję, że nie będziemy musieli korzystać z tego wysokiego poziomu przygotować do zdarzeń nadzwyczajnych".
Bez "alarmowego dzwonka"
Zwrócił też uwagę, że cały personel szpitala "jest naładowany pozytywną energią" mimo, że będą mieli teraz więcej obowiązków. - Gdyby tak ona promieniowała na wszystkich, to ze spokojem moglibyśmy do tego Euro się przygotować - ocenił premier.
Wrocław zawsze robi na mnie dobre wrażenie, więc może nie jestem do końca obiektywny. Ale nic specjalnie negatywnego nie zwróciło mojej uwagi, żaden alarmowy dzwonek nie zabrzmiał Donald Tusk
Premier odniósł się także do ogólnego etapu przygotowań stolicy Dolnego Śląska do Euro 2012. - Wrocław zawsze robi na mnie dobre wrażenie, więc może nie jestem do końca obiektywny. Ale nic specjalnie negatywnego nie zwróciło mojej uwagi, żaden alarmowy dzwonek nie zabrzmiał - zapewnił dziennikarzy Tusk.
Przyznał, że wrocławski dworzec nie będzie do końca zrobiony, ale na pewno "będzie gotowy do pracy z ludźmi".
Źródło: TVN24, tvn24.pl