W przypadku nierespektowania postanowienia otwiera się perspektywa sankcji finansowych - zauważył w TVN24 profesor Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego, komentując wyrok TSUE w sprawie nieuznawanej przez Sąd Najwyższy Izby Dyscyplinarnej. Wskazywał na relacje pomiędzy tym orzeczeniem a środową decyzją Trybunału Konstytucyjnego o niekonstytucyjności wykonywania środków tymczasowych unijnego trybunału. Bogna Baczyńska, konstytucjonalistka z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Szczecińskiego, oceniła, że "sytuacja jest bardzo jednoznaczna" i "Izba Dyscyplinarna jest tak naprawdę zamrożona".
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej orzekł w czwartek, że system odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów w Polsce nie jest zgodny z prawem Unii. W ogłoszonym wyroku Trybunał uwzględnił wszystkie zarzuty podniesione przez Komisję Europejską i stwierdził, że Polska uchybiła swoim zobowiązaniom wynikającym z prawa UE.
W środę natomiast wiceprezes TSUE Rosario Silva de Lapuerta podjęła decyzję o zastosowaniu wobec Polski środków tymczasowych w innej sprawie w postaci "natychmiastowego zawieszenia" stosowania przepisów krajowych odnoszących do uprawnień nieuznawanej przez Sąd Najwyższy Izby Dyscyplinarnej, która w opinii wielu prawników, konstytucjonalistów i sędziów nie jest sądem w rozumieniu prawa.
"W przypadku nierespektowania postanowienia otwiera się perspektywa sankcji finansowych"
O tej sytuacji i czwartkowym wyroku unijnego trybunału mówił w TVN24 profesor Ryszard Piotrowski z Uniwersytetu Warszawskiego. Według niego "Izba Dyscyplinarna działać nie może". - To zresztą było już wczoraj jasne i wskutek tego postanowienia, które zostało wczoraj wydane, cały wczorajszy wyrok Trybunału Konstytucyjnego jest bezprzedmiotowy - dodał. Nawiązał tym do decyzji polskiego TK, który uznał, że przepis traktatu unijnego, na podstawie którego TSUE zobowiązuje państwa członkowie do stosowania środków tymczasowych w sprawie sądownictwa, jest niezgodny z konstytucją.
- Albo będziemy respektowali konsekwencje naszego członkostwa w Unii Europejskiej i podporządkujemy się temu wyrokowi, albo uznamy, że ten wyrok nas nie wiąże, nastąpią konsekwencje natury finansowej, nastąpi dalsze zaognienie sporu z Komisją Europejską i w rezultacie będziemy mieli tę perspektywę polexitu - mówił Piotrowski.
Wyjaśniał, że "w przypadku nierespektowania postanowienia otwiera się perspektywa sankcji finansowych wynikających z Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej".
"Nasza konstytucja wyklucza istnienie Izby Dyscyplinarnej"
Profesor Piotrowski mówił również o tym, jak ten proces może wyglądać. - Komisja Europejska może wystąpić do Trybunału Sprawiedliwości (UE) w przedmiocie tych sankcji. Trybunał po wysłuchaniu stanowiska polskiego będzie tutaj działał - mówił.
W tym kontekście powtórnie nawiązał do środowej decyzji TK, podjętej po pytaniach ze strony nieuznawanej izby. - Intencja tych wniosków kierowanych do naszego Trybunału Konstytucyjnego była taka, żeby powiedzieć: będziemy łamać prawo europejskie i nie będziemy za to płacić. To oczywiście musi prowadzić do zaognienia konfliktu, dlatego że to prawo europejskie, które - jak deklarujemy - będziemy łamać, jest prawem. Ono oczywiście jest podległe, podporządkowane naszej konstytucji. Konstytucja jest prawem najwyższym - mówił dalej.
Jego zdaniem "w tym przypadku mamy do czynienia z taką sytuacją, w której pod pozorem obrony naszej konstytucji podejmuje się próbę znalezienia uzasadnienia dla łamania naszej konstytucji". - Bo nasza konstytucja wyklucza istnienie Izby Dyscyplinarnej. Jeśli chcemy, żeby ona była, zmieńmy konstytucję, ale nie ma do tego większości - podkreślił konstytucjonalista. - Jak to się skończy, zobaczymy - podsumował prof. Piotrowski.
"Ich działanie właściwie powinno polegać na tym, że zaniechają pracy w Izbie Dyscyplinarnej"
Do wyroku TSUE odniosła się konstytucjonalistka z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Szczecińskiego Bogna Baczyńska.
- Przez to, co zostało w wyroku powiedziane dzisiaj, przez wczorajsze środki zamrażające, sytuacja jest bardzo jednoznaczna. W tej chwili Izba Dyscyplinarna jest tak naprawdę zamrożona, a sędziowie, którzy tam pracują, powinni nie podejmować żadnych działań. Ich działanie właściwie powinno polegać na tym, że zaniechają pracy w Izbie Dyscyplinarnej – wyjaśniła.
- Do władzy wykonawczej i do władzy ustawodawczej też jest skierowany wynikający z tego wyroku nakaz, który mówi, że te przepisy, które dotyczą Izby Dyscyplinarnej w Sądzie Najwyższym i w ogóle postępowania dyscyplinarnego, muszą być znowelizowane tak, aby były zgodne z prawem unijnym, co jednocześnie zapewni nam zgodność tych przepisów z konstytucją – kontynuowała.
W komunikacie TSUE po wydaniu wyroku napisano między innymi, że "w przypadku, gdy Trybunał stwierdza uchybienie zobowiązaniom państwa członkowskiego, na danym państwie członkowskim spoczywa obowiązek przyjęcia środków niezbędnych do tego, by uchybienie to ustało".
Baczyńska odniosła się także do słów rzecznika Izby Dyscyplinarnej Piotra Falkowskiego na temat orzeczenia europejskiego Trybunału.
Jej zdaniem "jest jakimś szaleństwem" zachowanie Falkowskiego, który - jak wskazywała - "powiedział wprost, że nas ten wyrok nie dotyczy, nas ten wyrok nie obchodzi". - Jeżeli przypominamy sobie hierarchię źródeł prawa i pozycję traktatów, która jest zaraz po konstytucji, a jeszcze przed ustawami. Jeżeli pamiętamy o tym, że prawo unijne jest bezpośrednio skuteczne, to i rzecznik, i sędziowie powinni wyciągnąć z tego właściwie wnioski, które muszą ich skłonić do niedziałania w Izbie Dyscyplinarnej - stwierdziła konstytucjonalistka.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock