Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro komentował oddalenie przez TSUE skarg Polski i Węgier dotyczących mechanizmu warunkowości, który uzależnia korzystanie z finansowania z budżetu Unii od poszanowania zasad praworządności. Jego zdaniem należy mówić o "historycznym błędzie premiera Mateusza Morawieckiego, który do tego doprowadził". Rzecznik rządu Piotr Mueller ocenił, że wyrok "niestety potwierdza niebezpieczną tendencję Trybunału Sprawiedliwości UE oraz instytucji unijnych do rozszerzania funkcjonowania przepisów prawa poza traktatami unijnymi".
TSUE oddalił w środę wniesione przez Węgry i Polskę skargi dotyczące mechanizmu warunkowości, który uzależnia korzystanie z finansowania z budżetu Unii od poszanowania przez państwa członkowskie zasad państwa prawnego.
- Mechanizm ten został przyjęty na właściwej podstawie prawnej, zachowuje spójność z procedurą ustanowioną w artykule 7 TSUE i nie przekracza granic kompetencji przyznanych Unii, a także szanuje zasadę pewności prawa - uznali sędziowie TSUE.
Ziobro o "historycznym błędzie premiera Morawieckiego"
Wyrok TSUE skomentował minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro. - Jest to potwierdzenie wszystkich obaw, które formułowała Solidarna Polska do końca i stanowczo sprzeciwiając się zgodzie na wprowadzenie tego rodzaju rozwiązań do europejskiego porządku prawnego - powiedział.
- Jest to więc też dowód na błąd, bardzo poważny, polityczny, mogę powiedzieć historyczny błąd premiera Morawieckiego, który wyraził akceptację na szczycie w Brukseli w 2020 roku dla wprowadzenia tego rodzaju rozporządzenia, które dzisiaj już służy do tego, aby wywierać presję poprzez ekonomiczny szantaż na Polskę i ograniczać naszą suwerenność choćby w obszarze sprawiedliwości czy w obszarze wartości - dodał minister.
- Jest to moment historyczny - zmian w UE z obszaru wolności w obszar, w którym będzie można stosować bezprawną przemoc - by tę wolność państwom tworzącym UE odbierać, by suwerenność ograniczać - powiedział Ziobro.
Jak dodał, "to nie koniec bitwy o polską wolność w UE". - Ufam, że przyjdzie też sprzyjający czas dla wolności państw w UE, dla suwerenności państw tworzących UE, która powinna być, i ufam, że będzie w przyszłości, obszarem wzmacniania państw ją tworzących - mówił minister.
Ziobro o kolonizacji państw, Donaldzie Tusku i cynizmie
- To jest gra o władzę, o to, czy władza nadal będzie w państwach suwerennych, czego chcieliby w większości Polacy, by Unia Europejska była tą przestrzenią, do której przez długie lata jeszcze jako do EWG marzyliśmy jako społeczeństwo, naród, by tam trafić, czy też Unia stanie się tworem gwarantującym władzę najsilniejszym graczom kolonizującym niejako obszary i podporządkowującym państwa takie, jak Polska najważniejszym graczom - ocenił Ziobro.
Minister stwierdził, że "my nie chcemy centralizacji i tej federalizacji, o której możemy przeczytać w oficjalnych dokumentach rządu niemieckiego". Zaznaczył, że kiedy jego ugrupowanie - Solidarna Polska - "przestrzegało przed tym, że wprowadzenie rozporządzenia o warunkowości pod pretekstem praworządności będzie służyć do ograniczenia polskiej suwerenności (...), śmiano się z nich". - W takim razie spytam się tych wszystkich, którzy się śmiali: gdzie są te pieniądze z Funduszu Odbudowy, które Polska powinna już dawno otrzymać? - pytał Ziobro.
- Wszyscy, którzy trzeźwo patrzą na obraz dzisiejszej UE, nie mogli mieć wątpliwości, jakie będzie orzeczenie tego trybunału, który przecież nie jest żadnym niezawisłym sądem, tylko jest politycznym organem UE, służącym do tego, aby realizować cele establishmentu europejskiego, zresztą organem pod poważnymi zarzutami korupcji, uwikłań, niewyjaśnionymi i zamiatanymi pod dywan - ocenił Ziobro, odnosząc się do wyroku.
Jak kontynuował, TSUE "jest to tak naprawdę organ wpływu Europejskiej Partii Ludowej - partii, która jest przybudówką polityki niemieckiej w Unii Europejskiej, na której czele stoi - z łaski Angeli Merkel - Donald Tusk i realizuje polecenia przychodzące z Berlina".
Szef MS powiedział, że w tej sprawie "nie chodzi o piękne, wzniosłe hasła, o praworządność". - To cynicy opowiadają, że chodzi o praworządność i myślą, że nabiorą całą resztę. (...) Tu chodzi o brutalną władzę i transfer do tych, którzy pod pretekstem praworządności chcą tę władzę kosztem państw narodowych sprawować - mówił Ziobro.
- Jestem przekonany, że bitwa o UE i wolną, suwerenną Polskę toczy się i będzie się toczyć. My będziemy w tej bitwie aktywnie uczestniczyć i nie pozwolimy, by Polsce przy pomocy szantażu ekonomicznego odbierano wolność, demokrację i suwerenność - powiedział minister.
Mueller: tego typu działania, które rozszerzają traktaty unijne, odbieramy negatywnie
- Dzisiejszy wyrok TSUE niestety potwierdza niebezpieczną tendencję Trybunału Sprawiedliwości UE oraz instytucji unijnych do rozszerzania funkcjonowania przepisów prawa poza traktatami unijnymi. Dlatego Polska zaskarżyła te przepisy, bo uważaliśmy, że one wykraczają poza podstawy traktatowe, które są ujęte w traktatach przyjętych i zaakceptowanych przez kraje UE, przez poszczególne narody - powiedział rzecznik rządu Piotr Mueller na briefingu prasowym.
Jak mówił, "tego typu działania, które rozszerzają traktaty unijne, odbieramy (rząd - red.) negatywnie". - Polska, Węgry, kilka innych krajów UE również konsekwentnie wskazują na to, że to jest tendencja, która jest niebezpieczna, która może powodować brak pewności przepisów prawa w ramach Unii - zaznaczył Mueller. Ocenił jednocześnie, że ważne jest uzasadnienie wyroku TSUE, które - jak zauważył - "wprost mówi o tym, że te przepisy, które zostały przyjęte przez Radę UE, mogą być stosowane tylko i wyłącznie w ściśle określonych sytuacjach i tylko w momencie, kiedy potencjalne naruszenia w kraju członkowskim miałyby bezpośredni wpływ na funkcjonowanie budżetu UE".
Mueller: są kraje, które wypadają dużo gorzej niż Polska
Rzecznik rządu powiedział podczas briefingu, że weryfikacją i kontrolą tego, czy środki unijne są wydatkowane zgodnie z prawem zajmuje się Europejski Urząd ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych OLAF. - Jest to instytucja finansowa Unii Europejskiej, która kontroluje poszczególne państwa i weryfikuje, w jaki sposób te środki są wydatkowane i jakie są nieprawidłowości, w jakim zakresie procentowym te nieprawidłowości występują przy środkach unijnych - stwierdził.
W tym kontekście przekonywał, że jest kilka krajów UE, które "wypadają dużo gorzej niż Polska, jeżeli chodzi o przestrzeganie zasad, które sprawdzają i weryfikują instytucje unijne". - To są takie kraje jak Grecja, Chorwacja, Słowenia, Portugalia, Włochy, Niemcy, Słowacja, Rumunia, Bułgaria czy Węgry. To są kraje Unii Europejskiej, które w ramach kontroli, które realizuje OLAF wskazywane są jako te kraje, które wypadają gorzej w zakresie prawidłowości wydatkowania środków unijnych - mówił.
Ocenił, jeżeli ktokolwiek chciałby stawiać zarzuty Polsce w zakresie nieprawidłowego wydatkowania środków unijnych, to "te kraje są w pierwszej kolejności, żeby ewentualnie takie zarzuty postawić".
Rzecznik rządu powtórzył raz jeszcze, że złą tendencją instytucji unijnych jest rozszerzanie traktatów unijnych. - I to bez względu na to, czy w jakiejś sprawie konkretnej byłoby to korzystne dla Polski czy niekorzystne, rozszerzanie traktatów unijnych co do zasady uważamy za niezgodne przede wszystkim z ideą wolnej, dobrowolnej integracji europejskiej i uważamy za mechanizm, który szkodzi pewności prawa w Unii Europejskiej - mówił.
Jak dodał Mueller, jeśli "przepisy prawa, które zostały przyjęte przez Radę UE byłyby rzetelnie przestrzegane i rzetelnie realizowane, to uważamy, że nie ma podstaw prawnych do tego, żeby Polska miała mieć blokowane środki unijne".
Powiedział, że przyglądając się uzasadnieniu wyroku TSUE, można stwierdzić, że "nie ma tu mowy o tym, że rzekome naruszenie zasad praworządności samo w sobie mogłoby być podstawą do odbierania środków unijnych, tylko i wyłącznie gdy wpływa na realizacje celów finansowych, budżetowych Unii Europejskiej".
Mówiąc o tym, czym jest naruszenie zasad finansowych i budżetowych UE w praktyce, stwierdził, że "to naruszenie polega na tym, że dane środki finansowe miałby być wydatkowane niezgodnie z prawem, ponieważ byłyby złamane jakieś zasady, jeżeli chodzi o wydatkowanie środków unijnych".
Grodzki: żarty się kończą
Marszałek Senatu Tomasz Grodzki również był pytany o wyrok TSUE podczas konferencji przed rozpoczęciem posiedzenia izby. - Żarty się kończą - ocenił. - Grozi nam realna utrata gigantycznych pieniędzy, bez których Polska spowolni z pewnością swój rozwój cywilizacyjny - dodał.
- Nie ma co - jak to młodzież mówi - rumakować, tylko trzeba się porozumieć z Unią Europejską, a Unia Europejska postawiła trzy konkretne warunki: likwidacja Izby Dyscyplinarnej, przywrócenie prześladowanych sędziów do pracy oraz nowy KRS, zbudowany według reguł demokratycznych - mówił Grodzki.
Polityk odniósł się także do prezydenckiej propozycji noweli ustawy o SN, która dotyczy odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów i zakłada m.in. likwidację nieuznawanej Izby Dyscyplinarnej. Według Grodzkiego, jest to "zaledwie propozycja mniej niż połowy jednego warunku", bo - w jego ocenie - ta zmiana nazwy niczego nie załatwia.
- Powinniśmy się poważnie zabrać do pracy, ponieważ Polska potrzebuje pieniędzy z planu odbudowy i budowy odporności, więc nie ma dyskusji. Albo się dostosujemy, albo rządzący będą winni utraty setek miliardów złotych - przekonywał marszałek Senatu.
Źródło: PAP, TVN24