W interesie pierwszej prezes Sądu Najwyższego powinno być wykonanie orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. W ten sposób zachowałaby jakieś minimum autorytetu i szacunku z punktu widzenia innych instytucji prawnych - mówił w TVN24 profesor Adam Strzembosz, były pierwszy prezes SN. Powiedział też, co chciałby przekazać sędziom nieuznawanej Izby Dyscyplinarnej.
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej uznał w czwartek, że system odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów w Polsce nie jest zgodny z prawem Unii Europejskiej. Według TSUE proces powoływania między innymi członków Izby Dyscyplinarnej w dużym stopniu zależy od organu (Krajowej Rady Sądownictwa), "którego struktura została poddana bardzo dużym zmianom przez polską władzę wykonawczą i ustawodawczą i którego niezależność może wzbudzać uzasadnione wątpliwości".
Pierwsza prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska wydała w piątek oświadczenie, w którym napisała, że "Izba Dyscyplinarna jest w pełni niezależna w sprawowaniu przypisanej jej jurysdykcji, a sędziowie tej izby są w pełni niezawiśli w orzekaniu". Poinformowała, że zawiesiła wykonywanie zarządzonych przez TSUE środków tymczasowych, co oznacza, że sędziowie Izby Dyscyplinarnej - wbrew wyrokowi europejskiego trybunału - będą orzekać w sprawach dyscyplinarnych.
"W interesie pani pierwszej prezes powinno być wykonanie tego orzeczenia"
Oświadczenie Manowskiej komentował w "Tak jest" w TVN24 profesor Adam Strzembosz, były pierwszy prezes SN. Ocenił, że "to jest jakiś rozpaczliwy ruch".
- Tonący brzytwy się chwyta, tylko tak mogę to rozumieć. Przecież w interesie pani pierwszej prezes powinno być wykonanie tego orzeczenia. Bo w ten sposób zachowuje jakieś minimum autorytetu i szacunku z punktu widzenia innych instytucji prawnych w Polsce - stwierdził.
"Jeżeli usuniemy Izbę Dyscyplinarną, to z punktu widzenia konstytucji będzie wyraźna poprawa stanu prawnego"
Strzembosz przypominał, iż "orzeczenie TSUE mówi, że Izba Dyscyplinarna nie spełnia warunków, które powinien spełniać sąd niezawisły i niezależny politycznie". - Ale przecież to było oczywiste od momentu, kiedy ta Izba Dyscyplinarna powstała - podkreślił.
- Izba Dyscyplinarna nie podlega pierwszemu prezesowi, ma własny budżet, własną administrację, sędziowie o 40 procent lepiej opłacani niż pozostali, nie mogą być przeniesieni do innej izby. To jest osobny sąd, a nasza konstytucja przewiduje, że w czasie pokoju mogą być tylko sądy powszechne, sąd wojskowy, sądy administracyjne i Sąd Najwyższy. A Izba Dyscyplinarna to nie jest element Sądu Najwyższego, tylko sąd specjalny, który może powstać tylko w czasie wojny - mówił.
Jego zdaniem "jeżeli usuniemy Izbę Dyscyplinarną, to z punktu widzenia konstytucji będzie wyraźna poprawa stanu prawnego".
Co Strzembosz powiedziałby sędziom Izby Dyscyplinarnej?
Prowadzący program Andrzej Morozowski zapytał Strzembosza, co chciałby powiedzieć sędziom Izby Dyscyplinarnej. - Po co panowie i pani - bo tam jest jedna pani - się zgodzili na pełnienie funkcji, o której musieliście wiedzieć, że jest niezgodna z konstytucją i że kiedyś będzie trzeba za to odpowiedzieć? Żal mi panów - odpowiedział były pierwszy prezes.
Źródło: TVN24