My w ogóle nie byliśmy uczestnikami tego zdarzenia, tylko świadkami. To policjanci chcieli nas wylegitymować - powiedział poseł PiS Jarosław Zieliński, jeden z pasażerów Krzysztofa Lipca, który w nocy w Warszawie przekroczył prędkość i nie zatrzymał się do kontroli. - Nie czułem się winny całemu zdarzeniu - dodał poseł Marek Kwitek, trzeci towarzysz nocnej podróży.
Jarosław Zieliński powiedział, że nie może potwierdzić tego, czy policja próbowała ich zatrzymać, czy nie. - W tym momencie byłem wyłączony z obserwacji drogi. Drzemałem - dodał.
Wraz z posłem Markiem Kwitkiem nie uważają się za uczestników zdarzenia, lecz za świadków. - To policjanci chcieli nas wylegitymować - powiedział poseł Zieliński. Uznał, że "to jest pytanie do przełożonych policjantów", czy zatrzymując na drodze kierowcę, który przekroczył przepisy, przedmiotem zainteresowania powinni być także pasażerowie.
- Nas bardzo zdziwiło z posłem Zielińskim to, że nas chciano legitymować. Nie czułem się winny całemu zdarzeniu - wtórował mu poseł Kwitek. - Uznaliśmy, że policja przekracza swoje kompetencje - zaznaczył.
Inną wersję przedstawił reporterowi TVN24 rzecznik stołecznej policji Mariusz Mrozek. Jak powiedział, posłowie, którzy towarzyszyli Krzysztofowi Lipcowi, sami się wylegitymowali.
"Poddam się karze"
W czwartek w nocy pod Warszawą policja próbowała zatrzymać do kontroli auto, które o 45 km/h przekroczyło dozwoloną prędkość. Jak podaje policja, w pierwszej chwili kierowca nie zatrzymał się do kontroli. Przeprowadzono ją dwa kilometry dalej. Prowadzącym samochód okazał się poseł Krzysztof Lipiec z Prawa i Sprawiedliwości. Towarzyszyło mu dwóch innych posłów z PiS: Jarosław Zieliński i Marek Kwitek.
Policjanci nie ukarali Lipca mandatem, gdy przedstawił legitymację poselską. Zgodnie z procedurą sprawa zostanie przekazana teraz do Komendy Głównej Policji, która skieruje do marszałka Sejmu pismo o uchylenie immunitetu.
Dlaczego poseł Lipiec nie zatrzymał się do kontroli? W rozmowie z dziennikarzami zapewniał, że nie zauważył policyjnego patrolu. - Kontrola była prowadzona w taki sposób, żeby policjanci byli widoczni – zapewniał wcześniej rzecznik policji Mariusz Mrozek.
Poseł Lipiec zapowiedział, że zamierza dobrowolnie poddać się karze za wykroczenie drogowe i przeprosił za swoje zachowanie.
"Zachowanie skandaliczne"
Komentując incydent marszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska powiedziała dziennikarzom w piątek, że "na pewno to było zachowanie niedopuszczalne i skandaliczne". - Na pewno poseł powinien się zatrzymać (na żądanie policji) i wyjaśnić. Wprowadziliśmy ustawę, że poseł będzie mógł przyjąć mandat w każdej chwili, to prawo jeszcze obecnie nie obowiązuje, ale taka zasada jest. Jeżeli się złamało przepisy ruchu drogowego i policja zatrzymuje, to trzeba stanąć i sprawę wyjaśnić, a potem poddać się weryfikacji, złożyć immunitet i poddać się karze, a nie uciekać - powiedziała marszałek Sejmu. Pytana, czy poseł może nie przyznać się policjantowi, że jest parlamentarzystą, Kidawa-Błońska zaprzeczyła. - Nie można nie informować, jesteśmy posłami i powinniśmy być z tego dumni i w każdej sytuacji o tym mówić, a nie ukrywać ten fakt przed policją - wyjaśniła.
Rzecznik sztabu wyborczego PiS Marcin Mastalerek przyznał, że takie sytuacje nie powinny się zdarzać. - Mam nadzieję, że pan poseł Lipiec zachowa się tak, jak powinien - dodał. Sugerował zrzeczenie się immunitetu. Stanisław Żelichowski z PSL jest zdania, że w miarę doświadczony kierowca zatrzymuje się automatycznie, kiedy za nim jedzie radiowóz. Jak dodał, dobrze, że w końcu poseł się zatrzymał. - Przyszła refleksja, tylko szkoda, że tak późno - powiedział.
Autor: js//rzw / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24