Ton przemówienia Radosława Sikorskiego był dramatyczny, ale zostało ono dobrze przyjęte - uważa komentator TVN24 Maciej Wierzyński, oceniając poniedziałkowe wystąpienie szefa MSZ w Berlinie. Minister spraw zagranicznych ostrzegał przed upadkiem strefy euro.
Według Wierzyńskiego, Niemcy przyjęły to przemówienie bardzo dobrze, choć minister nie szczędził im gorzkich słów, mówiąc m.in., że Niemcy korzystają na byciu w strefie euro, ale nie palą się do pomocy, kiedy ma ona kłopoty.
- Apelował do ich poczucia odpowiedzialności - zaznaczył Wierzyński, dodając: - Ton przemówienia Radosława Sikorskiego był dramatyczny. Nie jestem jednak przekonany, czy niemiecka opinia publiczna podziela ten dramatyzm.
Szef MSZ: Najgorszy - rozpad strefy euro
Szef polskiej dyplomacji przemawiał na forum Niemieckiego Towarzystwa Polityki Zagranicznej przed ekspertami i szefem niemieckiego MSZ Guido Westerwellem w imieniu polskiego rządu.
- (...) Największe zagrożenie dla bezpieczeństwa i pomyślności Polski na dziś, 28 listopada, to nie terroryzm, nie talibowie, na pewno nie są to niemieckie czołgi, nawet nie są to rosyjskie rakiety, których rozmieszczeniem na granicach UE groził prezydent Miedwiediew - największym zagrożeniem dla bezpieczeństwa i pomyślności Polski dziś byłby rozpad strefy euro. I żądam od Niemiec byście ze względu na siebie i na nas pomogli jej przetrwać, odrodzić się - powiedział Sikorski.
W opinii komentatora TVN24, Sikorski zdecydował się na taki apel dlatego, że uważa, iż Niemcy są najpotężniejszą gospodarką w Europie i jeśli nie zaczną działać, to nikt inny nie jest w stanie ich w tej roli zastąpić.
Mnie ujmuje spojrzenie w przyszłość Radka Sikorskiego, ta wizja stworzenia europejskiej federacji. Nasz rząd powinien wpisać sobie to hasło na sztandary. To wcale nie jest koncepcja na wyrost. Mamy kryzys, więc musimy szukać z niego wyjścia, a bez patrzenia do przodu się nie obejdzie. Myślę, że wszystkie niemieckie siły polityczne powinny podpisać się pod słowami Sikorskiego. One odbiją się w Niemczech szerokim echem prof. Heinrich August Winkler
"Gazeta Wyborcza" zaznacza, że to pierwsze tak ważne przemówienie polskiego polityka w Niemczech od wystąpienia ministra Władysława Bartoszewskiego w niemieckim parlamencie w 1995 r. I choć - jak podkreśla "GW" - Sikorski to nie pierwszy polityk wzywający Berlin do działania, to Niemcy cenią głos Polski, bo uznają - przekonuje "GW" - Warszawę obok Francji za partnera, bez którego nie są w stanie prowadzić polityki zagranicznej.
Gazeta przytacza komentarze mediów niemieckich, które piszą m.in.: "Sikorski postawił Europę przed alternatywą: albo rozwój, albo rozpad. Ma całkowitą rację. Wybrał też dobry czas - bo kryzys to dobry moment, by mówić o przyszłości UE. Nie było to zaklinanie rzeczywistości, padło wiele konkretnych propozycji. To wielka zaleta jego przemówienia: Sikorski mówił i o wizji Europy, i o szczegółowych rozwiązaniach, które ją zreformują" - napisał Thomas Schmid, redaktor naczelny dziennika "Die Welt". Dodał, że żałuje, iż Angela Merkel nie potrafi tak jasno mówić o Europie jak polski minister.
- Tak odważnego, proeuropejskiego przemówienia nie słyszałem w Berlinie od dziesięciolecia. Dobrze się stało, że akurat przyjechał polski minister i przypomniał Niemcom jak należy myśleć o Europie. Mnie ujmuje spojrzenie w przyszłość Radka Sikorskiego, ta wizja stworzenia europejskiej federacji. Nasz rząd powinien wpisać sobie to hasło na sztandary. To wcale nie jest koncepcja na wyrost. Mamy kryzys, więc musimy szukać z niego wyjścia, a bez patrzenia do przodu się nie obejdzie. Myślę, że wszystkie niemieckie siły polityczne powinny podpisać się pod słowami Sikorskiego. One odbiją się w Niemczech szerokim echem - powiedział "GW" prof. Heinrich August Winkler, nestor niemieckich historyków.
Źródło: TVN24, "Gazeta Wyborcza"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 (Fot. MSZ)