W Ministerstwie Sprawiedliwości za czasów Zbigniewa Ziobry działała grupa, która nic sobie nie robiła ze sprawiedliwości - mówił w TVN24 Tomasz Siemoniak, minister spraw wewnętrznych i szef służb. Komentował słowa Tomasza Mraza, który - jak stwierdził szef MSWiA - "był w samym jądrze ciemności, przy decyzjach, przy rozmowach".
W środę w posiedzeniu parlamentarnego zespołu do spraw rozliczeń PiS wziął udział Tomasz Mraz, były dyrektor Departamentu Funduszu Sprawiedliwości w Ministerstwie Sprawiedliwości. Jest on jednym z podejrzanych w prokuratorskim śledztwie dotyczącym Funduszu Sprawiedliwości i jest określany jako "główny świadek" w tej sprawie, który "sypie ziobrystów". Mraz mówił między innymi, że w sprawach dotyczących rozstrzygnięć konkursów o dofinansowania z Funduszu Sprawiedliwości to Zbigniew Ziobro był "tak naprawdę głównym decydentem".
Siemoniak: Mraz jest klasycznym sygnalistą. W innych instytucjach takie osoby też się znajdują
Gościem "Jeden na jeden" był w piątek Tomasz Siemoniak, minister spraw wewnętrznych i administracji, koordynator służb specjalnych. - Jak w filmie o nowojorskiej mafii. System powiązań, system decydowania pokazuje, że w Ministerstwie Sprawiedliwości działała grupa, która nic sobie nie robiła ze sprawiedliwości. Pan Mraz, ostro atakowany przez nich oczywiście, był w samym jądrze ciemności, przy decyzjach, przy rozmowach - mówił.
- Oni zrobili sobie skarbonkę partyjną z Funduszu Sprawiedliwości, który miał służyć ofiarom przestępstw i to wykorzystywali. Poznajemy te mechanizmy i sądzę, że coraz więcej będziemy się o tym dowiadywali - powiedział gość TVN24.
Zdaniem Siemoniaka "pod znakiem zapytania jest w ogóle przyszły los tego środowiska, bo to jest gangrena, tak jest przeżarte". - Sąd powiedział, że będą surowe kary za to (...). Jeśli surowe kary, to kwalifikacja tych przestępstw będzie na pewno bardzo mocna. - podkreślił.
Siemoniak stwierdził, że "pan Mraz jest klasycznym sygnalistą, który postanowił podzielić się z wymiarem sprawiedliwości swoją wiedzą, swoimi ustaleniami".
Dodał, że "w wielu innych instytucjach takie osoby się też znajdują". - Przychodzą osoby, zdając sobie sprawę z tego, w czym uczestniczyły. Bo przecież to oznacza zmniejszenie kary, to jest też własny interes - wskazywał minister.
Siemoniak: państwo było rozszarpywane
Jego zdaniem w czasach rządów PiS "państwo było rozszarpywane". - Jak takie sukno, było rozszarpowane w różne strony. Te koterie, te grupy ze sobą osto rywalizowały i to się działona naszych oczach. Tu grupa Morawieckiego, tu Obajtek, tu Ziobryści, przecież to było osiem lat ostrych konfliktów - mówił.
- Z czego to się wszystko brało? Oni byli przekonani, że nigdy władzy nie oddadzą. Przez osiem lat robili takie rzeczy, myśląc, że będą rządzić wiecznie - powiedział Siemoniak.
Siemoniak: to nie może się skończyć tylko na odebraniu poświadczenia
Minister odniósł się też do czwartkowej debaty w Sejmie w sprawie rosyjskich wpływów. Jak mówił, "nawet nikt z PiS nie bronił" Antoniego Macierewicza, wobec którego kierowanych jest wiele zarzutów. - Te wszystkie rzeczy, wszystko to, co premier nazwał pętlą informacyjną wokół Macierewicza, absolutnie się zaciska - stwierdził.
- Sprawa pułkownika Gaja - człowieka, który opowiada się za aneksją Krymu, chwali Putina, jest antyukraiński. Antoni Macierewicz natychmiast w pierwszych dniach urzędowania przywrócił go do wojska na stopień pułkownika i skierował do kluczowego zarządu w Sztabie Generalnym - powiedział.
Dodał, że Macierewicz "jest w stanie powiedzieć, 'to nie ja, to nie moja ręka, to nie ja tam byłem', ale to on ściągnął Gaja do Sztabu Generalnego".
- Potem tenże Gaj pracował przez lata w kancelarii premiera, mając dostęp do różnych rzeczy. Nic z tym przez lata nie zrobiono, to śledztwo zostało zahamowane, bo dotyczyło Dworczyka, Morawieckiego, najważniejszych osób w PiS - ocenił Siemoniak.
Stwierdził, że "jest to jedna z najpoważniejszych spraw w ostatnich latach i z pewnością to wszystko, co się wydarzyło, nie może się skończyć tylko na tym, na czym się skończyło, czyli odebraniu poświadczenia bezpieczeństwa pułkownikowi Gajowi".
Siemoniak o trzech sprawach dla komisji do spraw rosyjskich wpływów
Siemoniak powiedział, że działalność Macierewicza będzie "jednym z głównych obszarów pracy komisji" do spraw rosyjskich wpływów, którą powołał rząd.
- Sądzę, że trzeba też zbadać, dlaczego Mariusz Błaszczak ujawnił tajne plany obrony Polski i w czyim to było interesie - to druga sprawa dla komisji, o której mówił minister.
Trzecia to "import rosyjskiego węgla" i "rodziny polityków PiS, które na tym zarabiały".
- Dlaczego pozwalano na to, że od 2015 roku ten import był absolutnie rekordowy? Kto zablokował rozwój odnawialnych źródeł energii? Tutaj bilans musiał się zgadzać. Skoro zablokowano OZE, wiatraki i inne rzeczy, trzeba było rosyjskiego węgla. To trzeba absolutnie wyjaśnić. Kto za tym stał i kto na tym zarabiał - podkreślił.
Źródło: TVN24