Tomasz Siemoniak ocenił, że akty dywersji na kolei to dalszy stopień w rosyjskiej eskalacji wojny hybrydowej w Polsce.
- Jest to wrogi akt terroru wobec Polski, eskalujący sytuację - mówił w TVN24 Siemoniak. - Natomiast tutaj przekroczono granice zagrożenia dla życia, zdrowia ludzi i musimy to traktować jako wejście na kompletnie nowy etap - dodał.
Minister odniósł się też do słów szefa Sztabu Generalnego gen. Wiesława Kukuły, który w poniedziałek ocenił, że to, co się wydarzyło na torach, "to czas przygotowań do wojny".
- Niech wojsko tak to traktuje, niech wojsko się mobilizuje, niech wojsko do tego się przygotowuje, natomiast my na poziomie państwowym powinniśmy wyciągać z tego wnioski, właśnie zbroić się, przygotowywać, wyposażać służby specjalne, różne instytucje w coraz to lepsze narzędzia - powiedział Siemoniak. W jego ocenie cały czas mówimy o "akcie dywersji czy terroru państwowego, bo za tym stoi rosyjskie państwo".
Siemoniak: za to odpowiada Rosja
W "Jeden na jeden" Siemoniak został zapytany także o doniesienia ukraińskich mediów na temat jednego z podejrzanych dokonanie aktów dywersji na polskiej kolei. Miał on w przeszłości zostać zwerbowany przez funkcjonariusza GRU do przeprowadzenia aktu dywersji w Ukrainie i zostać skazany przez ukraiński sąd.
- Wiemy bardzo dużo, ale te prace trwają - skomentował koordynator służb specjalnych. - Mnóstwo dowodów, mnóstwo różnych śladów zostało zabezpieczonych - dodał, ale wyjaśnił, że nie będzie mówił o szczegółach.
- Nie mamy żadnych wątpliwości, że to rosyjski wywiad wojskowy stał za poprzednimi aktami dywersji i że teraz też jest za tym - powiedział Siemoniak.
Jak wskazał, "za to odpowiada Rosja". - Nie tylko konkretne osoby, które będziemy ścigać - mówił.
"Bardzo szeroki krąg" powiązań
Pytany o to, jak szeroki jest krąg zainteresowania służb w sprawie aktów dywersji, Siemoniak odpowiedział, że "krąg zainteresowania jest ogromy". - To są wszystkie osoby, które miały jakikolwiek kontakt z podejrzanymi, którzy uciekli na Białoruś - przekazał.
- Musimy pewne rzeczy utrzymywać w tajemnicy, żeby nie spłoszyć nikogo z tych, którzy gdzieś tam pośrednio albo czasem nieświadomie są z tym związani - wskazał koordynator służb specjalnych.
Siemoniak o dywersantach: to są wrogowie
Siemoniak został zapytany także o to, jak walczyć z antyukraińskimi reakcjami po aktach dywersji na kolei, inspirowanej przez Rosję. - Prawdą i faktami - odpowiedział.
- Przecież to nie jest pierwszy akt dywersji, było ich już wiele przez ostatnie półtora roku, wiele z nich udaremnionych, sprawcy zatrzymywani, aresztowani, a niektórzy nawet skazani. I jasne było, że robi to Rosja - mówił.
Wskazał też na dwa cele Rosji podczas werbowania Ukraińców. - Nie dość, że próbuje destabilizować, siać chaos, to jeszcze pokazuje: proszę bardzo, to robią Ukraińcy - tłumaczył.
Siemoniak przypomniał też fakty w sprawie dywersji na polskiej kolei. - Mamy do czynienia z obywatelami Ukrainy, jeden z nich już dokonywał aktów dywersji na Ukrainie i obydwaj funkcjonowali i mieszkali na Białorusi - mówił.
Jak wskazał Siemoniak, "jasne jest, że Ukraina, państwo ukraińskie, waleczny, walczący naród ukraiński, armia, nie mają z tymi ludźmi nic wspólnego. To są ich wrogowie, to są ich śmiertelni wrogowie".
Autorka/Autor: mgk, kkop/kg, lulu
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Wojtek Jargiło