Siemoniak o dywersji na kolei: to wejście na nowy etap

Mika, kolej, dywersja
Tomasz Siemoniak: tutaj przekroczono granice zagrożenia dla życia, zdrowia ludzi i musimy to traktować jako wejście na kompletnie nowy etap
- Przekroczono granice zagrożenia dla życia, zdrowia ludzi i musimy to traktować jako wejście na kompletnie nowy etap - powiedział w programie "Jeden na jeden" w TVN24 koordynator służb specjalnych Tomasz Siemoniak, odnosząc się do aktów dywersji, do których doszło 15-17 listopada na linii kolejowej Warszawa - Dorohusk.

Tomasz Siemoniak ocenił, że akty dywersji na kolei to dalszy stopień w rosyjskiej eskalacji wojny hybrydowej w Polsce.

- Jest to wrogi akt terroru wobec Polski, eskalujący sytuację - mówił w TVN24 Siemoniak. - Natomiast tutaj przekroczono granice zagrożenia dla życia, zdrowia ludzi i musimy to traktować jako wejście na kompletnie nowy etap - dodał.

Minister odniósł się też do słów szefa Sztabu Generalnego gen. Wiesława Kukuły, który w poniedziałek ocenił, że to, co się wydarzyło na torach, "to czas przygotowań do wojny".

- Niech wojsko tak to traktuje, niech wojsko się mobilizuje, niech wojsko do tego się przygotowuje, natomiast my na poziomie państwowym powinniśmy wyciągać z tego wnioski, właśnie zbroić się, przygotowywać, wyposażać służby specjalne, różne instytucje w coraz to lepsze narzędzia - powiedział Siemoniak. W jego ocenie cały czas mówimy o "akcie dywersji czy terroru państwowego, bo za tym stoi rosyjskie państwo".

Siemoniak: za to odpowiada Rosja

W "Jeden na jeden" Siemoniak został zapytany także o doniesienia ukraińskich mediów na temat jednego z podejrzanych dokonanie aktów dywersji na polskiej kolei. Miał on w przeszłości zostać zwerbowany przez funkcjonariusza GRU do przeprowadzenia aktu dywersji w Ukrainie i zostać skazany przez ukraiński sąd. 

- Wiemy bardzo dużo, ale te prace trwają - skomentował koordynator służb specjalnych. - Mnóstwo dowodów, mnóstwo różnych śladów zostało zabezpieczonych - dodał, ale wyjaśnił, że nie będzie mówił o szczegółach. 

- Nie mamy żadnych wątpliwości, że to rosyjski wywiad wojskowy stał za poprzednimi aktami dywersji i że teraz też jest za tym - powiedział Siemoniak. 

Jak wskazał, "za to odpowiada Rosja". - Nie tylko konkretne osoby, które będziemy ścigać - mówił. 

"Bardzo szeroki krąg" powiązań

Pytany o to, jak szeroki jest krąg zainteresowania służb w sprawie aktów dywersji, Siemoniak odpowiedział, że "krąg zainteresowania jest ogromy". - To są wszystkie osoby, które miały jakikolwiek kontakt z podejrzanymi, którzy uciekli na Białoruś - przekazał. 

- Musimy pewne rzeczy utrzymywać w tajemnicy, żeby nie spłoszyć nikogo z tych, którzy gdzieś tam pośrednio albo czasem nieświadomie są z tym związani - wskazał koordynator służb specjalnych.

Siemoniak o dywersantach: to są wrogowie

Siemoniak został zapytany także o to, jak walczyć z antyukraińskimi reakcjami po aktach dywersji na kolei, inspirowanej przez Rosję. - Prawdą i faktami - odpowiedział. 

- Przecież to nie jest pierwszy akt dywersji, było ich już wiele przez ostatnie półtora roku, wiele z nich udaremnionych, sprawcy zatrzymywani, aresztowani, a niektórzy nawet skazani. I jasne było, że robi to Rosja - mówił. 

Wskazał też na dwa cele Rosji podczas werbowania Ukraińców. - Nie dość, że próbuje destabilizować, siać chaos, to jeszcze pokazuje: proszę bardzo, to robią Ukraińcy - tłumaczył. 

Siemoniak przypomniał też fakty w sprawie dywersji na polskiej kolei. - Mamy do czynienia z obywatelami Ukrainy, jeden z nich już dokonywał aktów dywersji na Ukrainie i obydwaj funkcjonowali i mieszkali na Białorusi - mówił. 

Jak wskazał Siemoniak, "jasne jest, że Ukraina, państwo ukraińskie, waleczny, walczący naród ukraiński, armia, nie mają z tymi ludźmi nic wspólnego. To są ich wrogowie, to są ich śmiertelni wrogowie". 

OGLĄDAJ: "Polsce kończy się cierpliwość". Sygnał, który trzeba wysłać Rosji
pc

"Polsce kończy się cierpliwość". Sygnał, który trzeba wysłać Rosji

Ten i inne materiały obejrzysz w subskrypcji
Czytaj także: