- Absolutnie nie zgadzam się z wypowiedzią pana ministra Waszczykowskiego - powiedziała rzeczniczka klubu PiS Beata Mazurek, odnosząc się do słów szefa dyplomacji, który nazwał poniedziałkowy protest ws. zaostrzenia przepisów dotyczących aborcji "kpiną". - My mamy świadomość tego, że marsze były ważne i istotne - dodała.
W poniedziałek w całym kraju odbywały się protesty przeciwko zaostrzeniu przepisów dotyczących aborcji. Minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski tego dnia rano bagatelizował manifestacje, a demonstracje podsumował słowami "niech się bawią".
We wtorek w "Jeden na jeden" w TVN24 szef polskiej dyplomacji tłumaczył, że jego zdaniem "happeningi" i "głupkowate hasła" nie są odpowiednią formą, by "rozmawiać na temat życia i śmierci". - Wczorajszy protest był kpiną z bardzo ważnych kwestii - dodał.
Rzecznika klubu parlamentarnego PiS Beata Mazurek powiedziała na konferencji prasowej, że nie podziela opinii wyrażonych przez szefa MSZ. - To jest prywatna wypowiedź pana Waszczykowskiego. My mamy świadomość tego, że wczorajsze marsze były ważne i istotne, wskazujące na problem, który się w naszym kraju pojawił - mówiła, dodając, że jest to problem "wywołany przez organizacje, które złożyły projekty do Sejmu".
- Absolutnie nie zgadzam się z wypowiedzią pana ministra Waszczykowskiego. Jeszcze raz podkreślam: to była jego prywatna wypowiedź - powtórzyła.
Mazurek była dopytywana przez dziennikarza, czy szef dyplomacji powinien przeprosić za swoje słowa. Jak podkreśliła, nie zamierza oceniać komentarzy swojego partyjnego kolegi.
- Myślę, że w którymś momencie sam dojdzie do tego wniosku, że jeśli przeprosi, to przeprosi, a jeśli nie przeprosi, to powie, dlaczego nie przeprosi - dodała.
- Pragnęłabym zwrócić uwagę, że mówił w taki sposób w określonym kontekście: o sprawach ważnych, a ludzkie życie jest sprawą bardzo ważną, powinniśmy mówić na spokojnie tutaj, w parlamencie - mówiła dziennikarzom. Jak oceniła, "ulica nie jest dobrym miejscem do dyskusji".
"Nie można mówić, że my chcemy karania kobiet"
Mazurek podkreśliła, że projekty ws. zaostrzenia przepisów dotyczących aborcji to inicjatywy obywatelskie.
- Źle się dzieje, że opozycja czy skrajnie lewicowe organizacje próbują wmówić Polkom, że autorami tego projektu są politycy PiS - mówiła. Jak tłumaczyła, w PiS w sprawach światopoglądowych nie obowiązuje dyscyplina głosowania, a sam klub jest podzielony w sprawie projektu ustawy zakazującej aborcji, który skierowano do prac w komisji. Przewiduje on bezwzględny zakaz przerywania ciąży i kary m.in. dla kobiet, które zdecydowały się na takie rozwiązanie.
- Nie można mówić, że my chcemy karania kobiet - zaznaczała rzeczniczka. - Ja też jestem kobietą, absolutnie nie będę głosowała za rozwiązaniami dotyczącymi karania kobiet - dodała. - Mówienie, że chcemy coś Polkom narzucić, jest nieuprawnione - podkreśliła.
Autor: kg / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24