Na Bałtyku trwają manewry Baltops 2022, sporo dzieje się także w powietrzu. Myśliwce krajów NATO, a także Finlandii oraz Szwecji wykonują wspólne misje, a jednym z elementów ćwiczeń jest tankowanie myśliwców w czasie lotu. Odbywa się to z wykorzystaniem amerykańskich tankowców, na pokładzie jednego z nich był reporter TVN24 Artur Molęda.
W niedzielę rozpoczęły się ćwiczenia państw NATO na Morzu Bałtyckim BALTOPS 2022, które potrwają do 17 czerwca. Dotyczą między innymi operacji desantowych, artyleryjskich, działań przeciw okrętom podwodnym i obrony powietrznej. W manewrach biorą udział także Finlandia i Szwecja. Oba kraje niedawno złożyły wnioski o przystąpienie do Sojuszu.
W bazie brytyjskich sił powietrznych w Mildenhall był reporter TVN24 Artur Molęda, który z pokładu Boeinga KC-135 Stratotankera obserwował tankowanie myśliwców w powietrzu.
Maszyna ta może pomieścić nawet 118 tysięcy litrów paliwa. - To nowy model tankowca, którym lataliśmy przez ostatnie 60 lat. Samolot, którym dzisiaj latamy, został zbudowany w 1960 roku. Wykorzystujemy go do dzisiaj, bo jest to jeden z głównych tankowców powietrznych - tłumaczył kapitan Kolton White, pilot tego modelu Boeinga.
- Są to bardzo często długie misje, zwłaszcza w tych czasach, gdy NATO zwiększa obecność w rejonie wschodnim. Dzień służby trwa co najmniej 12 godzin, a nasze loty potrafią trwać od sześciu do dziewięciu godzin. Zapewniamy powietrzne tankowanie paliwa naszym partnerom z NATO - opisywała inna pilot Stratotankera, kapitan Jori Ingersoll.
Molęda, już z pokładu Boeinga, podał, że w ćwiczeniach tankowania wzięły udział amerykańskie i fińskie F-18, szwedzkie Gripeny i niemieckie Eurofightery. Reporter TVN24 przeszedł do miejsca, gdzie znajduje się operator przewodu (zwanego boom and receiver - red.), przez które tankowane były myśliwce. - Dostać tu nie jest łatwo, trzeba robić to w pozycji leżącej - opisywał.
- Wszystko musi być znakomicie skoordynowane i dograne. Operator booma ma łączność radiową z pilotem myśliwca. To praca zespołowa - tłumaczył.
- Zaczyna się to zazwyczaj od pięćdziesięciu stóp (nieco ponad 15 metrów - red.), a potem podlatują bliżej, na mój sygnał. Kiedy znajdują się w odległości pięciu stóp, zaczynam wysuwać boom, który podaje paliwo. Wysuwam go na około 13 stóp, wtedy on automatycznie zaczepia się do samolotu i zaczyna pompować paliwo - opisał taki manewr operator "booma" na pokładzie KC-135R, starszy sierżant Caelan Beardsley.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24