Gdyby dowolny czterdziestoczteroletni mężczyzna otrzymał od państwa ważne skierowanie i udał się na szczepienie, nie byłoby żadnej sprawy. Ale jeżeli to jest ktoś, kto cię goni w sondażach, kto ci depcze po piętach, to standardy się zmieniają – powiedział w "Faktach po Faktach" lider Polski 2050 Szymon Hołownia. Odniósł się do fali krytyki, jaka spłynęła na niego, gdy ogłosił, że przyjął szczepionkę, korzystając z zamieszania z rejestracją, do jakiego doszło w miniony czwartek.
W ubiegłym tygodniu w nocy ze środy na czwartek, bez zapowiedzi, ruszyły zapisy na szczepienia dla osób od 40. do 59. roku życia, które zgłaszały wcześniej gotowość przyjęcia preparatu. Były one zapisywane na terminy w kwietniu i maju. Pełnomocnik rządu do spraw szczepień Michał Dworczyk tłumaczył później, że "nastąpiła usterka w systemie", a czterdziesto- i czterdziestokilkulatkowie powinni być rejestrowani na drugą połowę maja. Terminy dla tej grupy zostały następnie zmienione z wyjątkiem tych osób, którym wyznaczono terminy do 5 kwietnia.
Jedną z osób, która dostała termin przed 5 kwietnia, był 44-letni Szymon Hołownia, lider Polski 2050. "Usłyszałem, że albo przyjadę, albo będzie wolny termin i ryzyko zmarnowania dawki" – napisał wówczas w mediach społecznościowych. Jak poinformował, zaszczepił się w sobotę w miejscowości Stara Błotnica (woj. mazowieckie). Otrzymał preparat firmy Pfizer/BioNTech. Nie spodobało się to części polityków i internautów.
Szymon Hołownia odniósł się do tej kwestii we wtorkowych "Faktach po Faktach". Zapytany, czy dziś powtórzyłby w takich samych warunkach szczepienie, odparł bez wahania: - Tak, bezwzględnie bym powtórzył.
"Uważam, że to była słuszna i odpowiedzialna decyzja"
- Uważam, że to była słuszna i odpowiedzialna decyzja. Głęboko wierzę, że dokładnie tak samo, czyli podejmując decyzję o zaszczepieniu się, postąpiły tysiące Polaków, którzy zostali przez rząd w ubiegły czwartek postawieni w tej samej sytuacji – stwierdził Hołownia.
Przypomniał piątkowy komunikat Dworczyka, który informował, że pacjenci, którzy zdołali zarejestrować się na szczepienie podczas systemowej "wpadki" i otrzymali termin do 5 kwietnia, zostaną zaszczepieni. Szef KPRM tłumaczył, że w tak krótkim czasie mogłoby się nie udać znalezienie zastępstwa.
- W związku z powyższym nie powinno się marnować szczepionki – oznajmił Hołownia. - Ja później jeszcze wykonywałem telefony na infolinię, próbując się dowiedzieć, czy jakaś zamiana jest możliwa, później próbowałem się dowiedzieć czegokolwiek w przychodni. Nawet jadąc do Starej Błotnicy pod Radomiem, nie wiedziałem, jak się ta historia skończy – mówił lider Polski 2050.
"To nie jest żadna sprawa etyczna, to jest sprawa od początku do końca polityczna"
Jak uznał gość "Faktów po Faktach", kontrowersje, jakie wywołało jego szczepienie "to nie jest żadna sprawa etyczna, to jest sprawa od początku do końca polityczna".
- Gdyby dowolny 44-letni mężczyzna otrzymał od państwa ważne skierowanie i udał się na szczepienie, nie byłoby żadnej sprawy. Ale jeżeli to jest ktoś, kto cię goni w sondażach, kto ci depcze po piętach jeżeli chodzi o twoją pracę i karierę, to standardy się zmieniają – ocenił.
Odniósł się także do słów prezydenta Andrzeja Dudy, który - komentując przyjęcie szczepionki przez Hołownię - napisał w mediach społecznościowych: "Więcej wyrozumiałości dla ludzkiej słabości".
- To było oburzające, że prezydent, który w pandemii w ogóle nie zabiera głosu, nie istnieje, faktycznie go nie ma, nie zwołuje co tydzień rad gabinetowych, w momencie kiedy zabiera już głos o szczepieniach, to mówi, że to słabość – odparł lider Polski 2050.
Zwrócił uwagę, że fala krytyki, która na niego spłynęła, była wynikiem "bardzo radykalnej współpracy" części zjednoczonej opozycji z obozem rządzącym.
W jego opinii jednak cała sprawa nie zaszkodzi mu politycznie. - Podjąłem słuszną decyzję – powtórzył.
"Opozycja ma być gotowa na wybory"
Hołownia był także pytany, czy opozycja jest gotowa na ewentualne przedterminowe wybory i czy byłyby one jej na rękę.
- Opozycja ma być gotowa na wybory. Nie wiem, czy do końca się zgrała i czy do końca we wszystkich przejawach ma świadomość tego, że to jest realny scenariusz – stwierdził lider Polski 2050. W jego opinii "nie ma co czekać na to, czy te sondaże dla kogoś, kto dzisiaj spada, ruszą się do góry, czy PiS przewróci się o własne nogi". - Trzeba być gotowym, bo nam ludzie tego nie wybaczą, jeśli nie będziemy gotowi – powiedział.
Jak tłumaczył, "tu nie chodzi o jakąś unifikację, żebyśmy się nagle zlali w jedno i zatracili różnice między sobą". - To będzie nieuczciwe wobec ludzi, którzy z jakiś powodów decydują się na popieranie tej czy innej frakcji – podkreślił.
Jak mówił, opozycja powinna "ustalić wspólne operacyjne minimum". - Czekanie na to, że kraj się wykrwawi, PiS się kompletnie zaplącze, a po drodze zrealizuje się również ten scenariusz, że (Jarosławowi) Kaczyńskiemu na przykład opłaci się odpalić bombę i wyprowadzić nas z Unii Europejskiej, wpychając nas w objęcia Putina, to jest ryzyko, którego nie wolno podejmować. To po prostu byłoby aktem skrajnej nieodpowiedzialności i braku patriotyzmu – stwierdził Hołownia.
Hołownia o szczepieniach w Rzeszowie: tam ktoś coś kręci
W minioną sobotę i niedzielę w Centrum Medycznym MEDYK w Rzeszowie - posiadającym wiele punktów szczepień na Podkarpaciu - preparat mogły przyjąć osoby bez rejestracji. Jak tłumaczył na antenie TVN24 prezes centrum, lekarz Stanisław Mazur, decyzja wynikała z obawy przed zmarnowaniem rozmrożonych dawek.
Ze strony części polityków pojawiły się zarzuty, że akcja może mieć związek ze zbliżającymi się, majowymi wyborami prezydenta Rzeszowa. Szef kancelarii premiera Michał Dworczyk na konferencji prasowej nazwał takie głosy "politycznymi insynuacjami".
- Musimy poczekać, aż wyjaśni to nie tylko NFZ, ale może także Najwyższa Izba Kontroli, bo tam ktoś coś kręci – stwierdził Hołownia. Podkreślił, że w narodowym programie szczepień od samego początku jest bałagan. - To jest procedura, od której zależy zdrowie i życie Polaków i tu nie powinno być żadnych wątpliwości – podkreślił gość "Faktów po Faktach".
Źródło: TVN24