Duże przyspieszenie pracy w IPN - najpierw ujawniona teczka TW "Bolka", zaraz potem przeszukania w domach nieżyjących już generałów Kiszczaka i Jaruzelskiego. Krytycy tych nagłych działań wiążą je ze zmianami, jakie niebawem nastąpią w IPN: nowy szef, zwiększone kompetencje i możliwość otwarcia zastrzeżonych dotąd zbiorów Instytutu. Zbiorów, które zapewne skrywają wiele tajemnic o niejednej osobie. Materiał programu "Czarno na białym".
W grudniu szef MON Antoni Macierewicz mówił o tajnych materiałach, które mogą uderzyć w "fikcyjną elitę". I już uderzyły, choć w aktora, który dziś kojarzony jest z PiS-em. Chodzi o Jerzego Zelnika, który 50 lat temu podpisał dokumenty o współpracy z Służbą Bezpieczeństwa. Teczka aktora znajdowała się w zbiorze zastrzeżonym Instytutu.
Do tej pory tylko część tajnych dokumentów z IPN-u została upubliczniona. Zależało to tylko od dobrej woli służb takich jak ABW, Agencja Wywiadu czy byłe WSI, które w momencie utworzenia IPN-u w 1999 roku, przekazały część archiwaliów Instytutowi.
Odtajnione zbiory
Ale zgodnie z nową ustawą o IPN autorstwa PiS-u, która już trafiła do Sejmu, zbiory zastrzeżone Instytutu zostaną w całości upublicznione. - Mogą się obawiać zarówno osoby, które tam się znajdują, jak również osoby, które z jakichś powodów innych będą niezadowolone z ujawnienia niektórych informacji - mówi wiceprezes IPN, doktor Paweł Ukielski. Zbiór zastrzeżony to 400 metrów bieżących dokumentów - czyli dokładnie tyle, ile wynosi długość stadionu lekkoatletycznego. To pokaźna baza wiedzy o przeszłości i o ludziach. Ze względu na tajny charakter, Instytut nie ujawnia, ilu osób dotyczą zgromadzone tam teczki. Wiadomo tylko, że są wśród nich materiały Służby Bezpieczeństwa - między innymi ponad 600 taśm magnetycznych zawierających bazy danych SB z lat 80., teczki operacyjne i osobowe, dziesiątki tysięcy stron dokumentów. Wszystko wskazuje jednak na to, że to nowy, a nie obecny prezes IPN-u zyska potężne oręże w walce o historię.
Polityczne tło?
Obecny prezes IPN większości opinii publicznej będzie się kojarzył opublikowaniem akt TW "Bolka", które znaleziono w domu Czesława Kiszczaka. - Ustawa wyraźnie mówi, że dokumenty zgromadzone w Instytucie Pamięci Narodowej udostępnia się. Nie ma żadnych przepisów, które pozwalałyby powstrzymać to udostępnienie z takich czy innych powodów - tłumaczy swoje działanie Kamiński. Były wieloletni pracownik IPN historyk profesor Bogusław Kopka twierdzi jednak, że można to było zrobić lepiej. Sugeruje, że ważne jest tło całej historii szybkich publikacji i spektakularnych przeszukań. Tło, w którym jest nowa ustawa o Instytucie Pamięci Narodowej przygotowana przez PiS. - Wewnątrz IPN-u powstały znaki zapytania co zrobić, żeby utrzymać pewne status quo. Każda instytucja urzędowa, kierownictwo próbuje zachować wpływy - mówi profesor Kopka.
Rewolucja w IPN
Ale zachowanie obecnego stanu rzeczy w IPN będzie niemożliwe. Bo już wiadomo, że poselski projekt nowej ustawy o IPN, będzie powodem rewolucji w Instytucie. Rada IPN-u, która zgłaszała kandydata na prezesa, zostanie zlikwidowana, a prezes Instytutu będzie wybierany bez konkursu, przez Sejm, który będzie mógł go także odwołać. Wybór Sejmu będzie musiał potwierdzić Senat. Swoją opinię o kandydacie przedstawi nowo powołane Kolegium IPN, ale nie będzie ona wiążąca dla parlamentarzystów. - W państwie polskim większość szefów tak ważnych instytucji jest wybieranych przez parlament - tłumaczy powody zmian Arkadiusz Mularczyk (PiS). Jednak prezes IPN zwraca uwagę na zagrożenia, jakie niesie ze sobą ta zmiana. - W dużo większym stopniu taki prezes wybierany bezpośrednio, bez tej fazy konkursowej, będzie bardziej zależny od polityków, którzy go wskażą - mówi Kamiński. Mając większość w Sejmie i Senacie, w praktyce tylko PiS będzie decydowało o tym, kto zostanie nowym prezesem IPN.
"Młot polityczny"
Doktor Kamiński w czerwcu 2011 roku obejmował stanowisko przy poparciu prawie wszystkich partii, również PiS. Dziś w partii Jarosława Kaczyńskiego, choć słychać wiele dobrych słów pod adresem prezesa IPN-u, to politycy PiS mówią o potrzebie powołania nowego szefa Instytutu. - Dziś te zadania będą nowe, będą wymagały także takiego nowego, bardzo energicznego kierownictwa, które na pewno sobie poradzi. A Łukasz Kamiński jako wybitny polski historyk czasów najnowszych zrobi wreszcie habilitację i zostanie profesorem - mówi profesor Jan Żaryn, senator z PiS. Krytycy zmian swoje obawy formułują jasno. - Wydaje się to bardzo niebezpieczne, że w tej chwili IPN może się stać instytucją o charakterze młota politycznego - mówi Jan Lityński, działacz opozycji w PRL.
Nagłe przyspieszenie
W tle pozostaje także polityczne zamieszanie w sprawie TW "Bolka". Prezes IPN, który nakazał do tej pory publikację 4 spośród 6 pakietów dokumentów znalezionych u Czesława Kiszczaka, odrzuca zarzuty o działanie polityczne. O politycznym ataku na Wałęsę za sprawą publikacji IPN-u mówi: - Ta cała historia ma swoje skutki polityczne. Ja sobie zdaję z tego sprawę. Natomiast to nie jest tak, że podejmując decyzje kierowałem się taką przesłanką, jakie będą skutki tej decyzji. Gdy krytycy obecnego prezesa IPN-u mówią o nagłym przyspieszeniu pracy na moment przed wyborem nowego szefa instytucji, jego zwolennicy - jak profesor Antoni Dudek - mówią o słusznych decyzjach Łukasza Kamińskiego. - Gdyby prezes Kamiński czekał, złamałby ustawę - podkreśla prof. Dudek. Choć jednocześnie szef Rady Instytutu sugeruje, że nagłe ożywienie prokuratorów IPN-u i ich głośne akcje w poszukiwaniu PRL-owskich dokumentów, choćby w domu generała Jaruzelskiego, nie jest przypadkowe. - Ta akcja ma ścisły związek z faktem, że prokuratorzy IPN-u będą mieli nowego szefa. Podejrzewam, że tak akcja, jak podobnie różne inne działania, mają związek z tym, że się spodziewają nowego szefa o nieco innych poglądach - mówił profesor Dudek w programie "Tak jest" w TVN24. Szefem śledczych IPN-u jest Prokurator Generalny. Od kilku dni jest nim minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.
Dwa nazwiska
Dziś na politycznej giełdzie nazwisk przyszłych szefów IPN-u najczęściej padają dwa: Sławomira Cenckiewicza i Krzysztofa Szwagrzyka. Doktor habilitowany Sławomir Cenckiewicz zyskał rozgłos 8 lat temu książką o kontaktach Wałęsy z SB. Doktor Szwagrzyk znany jest z poszukiwań szczątków osób zamordowanych w okresie stalinowskim. Nowy szef IPN-u, według projektu PiS, będzie kierował instytucją w której odtajnione zostaną zastrzeżone zbiory Instytutu. Zbiory, które póki co skrywają wiele tajemnic o niejednej osobie.
Autor: dln//tka / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24