Mają pilnować bezpieczeństwa i wzbudzać respekt, tymczasem ich kolejne akcje przynoszą policji wstyd. Funkcjonariusze żalą się, że za samodoskonalenie muszą płacić z własnej kieszeni, bo MSW na nie nie stać. Policja gwarantuje szkolenia strzeleckie około trzech razy w roku. Według prawa - wystarczy raz na rok. W małych miejscowościach można obejść nawet i to, zdając egzamin, nie pokazując się na nim.
Każdy kandydat na policjanta musi przejść kurs w Centrum Szkolenia Policji w podwarszawskim Legionowie. Dla wielu kadetów to pierwszy praktyczny test strzelecki z bronią w ręku, dla części - też ostatni.
- Tego typu treningi powinny odbywać się systematycznie, przynajmniej raz w miesiącu - twierdzi gen. Adam Rapacki, były wiceminister spraw wewnętrznych.
Egzamin tylko na papierze
Według prawa policjant musi przejść szkolenie na strzelnicy przynajmniej raz w roku i raz w roku musi zdać egzamin strzelecki. W praktyce, zwłaszcza w mniejszych miejscowościach, gdzie trudno o strzelnice, bywa, że ta jedna w roku wizyta odbywa się tylko na papierze.
- Są przymykane oczy na tego typu zdarzenia - mówi anonimowo policjant z 16-letnim stażem, który skontaktował się z redakcją TVN24. - Jeżeli policjant sam się nie samodoskonali, nie wyłoży na to własnych pieniędzy, nie ćwiczy, nie chodzi na siłownię, to efekt jest taki, jak było to w zeszłym roku w Bytowie.
Z opinią policjanta zgadzają się funkcjonariusze, z którymi rozmawiał reporter "Faktów" TVN. Twierdzą oni, że znacznie bardziej powinien być rozbudowany panel praktyk.
Wkrótce w policji ruszyć mają szkolenia z używania paralizatorów i innych urządzeń alternatywnych wobec broni palnej.
Autor: pk/rw/zp
Źródło zdjęcia głównego: tvn24