- To spotkanie było PR-ową ściemą. Było partią PR-owych szachów. Nic z niego nie wynikło, żaden konkret - mówił w programie "Kawa na ławę" w TVN24 Stanisław Tyszka (Kukiz'15) o spotkaniu liderów partyjnych ws. kryzysu związanego ze sporem o Trybunał Konstytucyjny. - Staram się uwierzyć, że to są dobre intencje - mówiła z kolei Barbara Dolniak z Nowoczesnej. Żadnych złudzeń nie miał za to Adam Szejnfeld (PO). Przedstawiciele Zjednoczonej Prawicy i prezydenta mieli odmienne zdanie.
Goście programu "Kawa na ławę" byli pytani o to, czy spotkanie Jarosława Kaczyńskiego z liderami parlamentarnych i pozaparlamentarnych partii przybliży polityków do rozwiązania kryzysu związanego ze sporem o Trybunał Konstytucyjny.
- Staram się uwierzyć, że to są dobre intencje, bo to jest poważny temat - powiedziała Dolniak (Nowoczesna). - Problem Trybunału Konstytucyjnego i kryzysu konstytucyjnego jest tak duży, że pyta o niego nawet prezydent Stanów Zjednoczonych. Najwyższa pora zakończyć spór. A nie zakończymy go, jeżeli nie zaczniemy rozmawiać - dodała.
"Partia PR-owych szachów"
Innego zdania był Stanisław Tyszka (Kukiz'15). - To spotkanie było PR-ową ściemą. Było partią PR-owych szachów. Nic z niego nie wynikło, żaden konkret - powiedział wicemarszałek Sejmu. - To jest ewidentnie gra na czas - dodał. Jego zdaniem gdyby politykom zależało na rozwiązaniu kryzysu, który narósł wokół TK, już dawno znaleźli by rozwiązanie. - Gdyby partie polityczne naprawdę chciały rozwiązać ten konflikt, to wystarczyłaby jedna poprawka do konstytucji: zwiększmy skład trybunału z 15 do 18 sędziów - podkreślił.
Dodał, że fakt, że o sprawę TK pytają przedstawiciele innych krajów, w tym prezydent USA, jest "dramatem". - Wszystkie partie polityczne poprzez swoje partyjniactwo i przez swoją dziecinadę umiędzynarodowiły wewnętrzny konflikt - stwierdził. - Ciąży na nas olbrzymia odpowiedzialność, żeby zamknąć sprawę - dodał.
"Zamach za zamachem"
Patryk Jaki (Zjednoczona Prawica) stwierdził z kolei, że problemem w przezwyciężeniu kryzysu jest postawa części opozycji. - Prawo i Sprawiedliwość od dawna przedstawia konstruktywne propozycje rozwiązania tego kryzysu. Bo nam naprawdę na tym zależy - powiedział wiceminister sprawiedliwości.
Dlatego jest zadowolony, że w końcu doszło do spotkania liderami partii politycznych w tej sprawie. - Bardzo się cieszę, że doszło do tego spotkania i jestem przekonany, że jeżeli będzie tylko trochę dobrej woli ze strony opozycji, żeby ten spór rozwiązać. Wystarczy chcieć - powiedział Jaki.
Zupełnie innego zdania był Adam Szejnfeld. - Trzeba umieć rozróżniać kanał od tunelu. Pan prezes Kaczyński wpuścił w kanał opozycję - twierdził europoseł Platformy Obywatelskiej nawiązując do słów Ryszarda Petru po spotkaniu o "światełku w tunelu". Jego zdaniem Jarosław Kaczyński "prowadzi grę", która polega na pokazywaniu łagodnego oblicza i która się zakończy po Światowych Dniach Młodzieży i Szczycie NATO w Warszawie.
- Mamy do czynienia nie tylko z łamaniem praworządności poprzez zamach na Trybunał Konstytucyjny. Mamy zamach na praworządność w Polsce w ogóle. Mamy zamach na służbę cywilną, mamy zamach na wymiar sprawiedliwości, mamy zamach na media publiczne. Ostatnio, w ostatnim tygodniu mamy zamach na święte prawo własności. Zamach za zamachem, zamach za zamachem - mówił Szejnfeld wskazując, że działania PiS najlepiej świadczą o intencjach partii Jarosława Kaczyńskiego.
"Wierz i sprawdzaj"
Małgorzata Sadurska z kancelarii prezydenta podkreśliła, że Andrzej Duda z zadowoleniem przyjął fakt spotkania liderów politycznych. - Dobrze się stało, że ten dialog rozpoczął się. Teraz czekamy na efekty - stwierdziła. Dodała, że to jest o tyle istotne, że spór o Trybunał "to jest tylko i wyłącznie spór polityczny". - I w Sejmie powinien być ten spór rozwiązany - podkreśliła.
Umiarkowanym optymistą po spotkaniu był przedstawiciel PSL Krzysztof Hetman. - Trudno jest być zadowolonym po jednym takim spotkaniu i trudno dostrzec to światełko w tunelu. Jest stara zasada "wierz i sprawdzaj". Jako Polskie Stronnictwo Ludowe wierzymy w dobre intencje, ale będziemy oczekiwać, czy to się sprawdzi w najbliższym czasie - powiedział. - Musi być następne spotkanie - dodał.
"To jest temat bardzo delikatny"
Goście Bogdana Rymanowskiego dyskutowali też na temat aborcji w kontekście niedzielnego listu episkopatu oraz obywatelskiego projektu ustawy zaostrzającego regulacje dotyczące tej kwestii, który wpłynął do Sejmu.
- Watro zwrócić uwagę, że mówimy o sytuacji, której tak na dobrą sprawę nie ma. Nie ma tego projektu ustawy. Nie ma jeszcze zebranych podpisów - powiedział Krzysztof Hetman. - Jest to problem niezwykle drażliwy społecznie. Dzisiaj, w tak rozedrganej sytuacji w naszym kraju uruchamianie tego tematu jest bardzo, bardzo trudne - dodał europoseł PSL.
Zgodził się z nim Stanisław Tyszka. - To jest temat bardzo delikatny. To jest temat, w którym przede wszystkim należałoby prowadzić działalność edukacyjną i rozszerzać narzędzia opieki nad kobietami, które stają przed bardzo trudnymi dylematami - powiedział.
"To jest kwestia światopoglądu"
- Jest bardzo wiele nieprawdziwych informacji w przestrzeni publicznej w tej konkretnej sprawie - mówił Patryk Jaki podając przykład pytań o zmuszanie do porodów kobiet, które zaszły w ciąże w wyniku gwałtu. - Takich przypadków w roku jest albo zero, albo jeden taki przypadek w Polsce. 2 tys. legalnych aborcji to są aborcje ze względów eugenicznych. Zazwyczaj, 98 proc. przypadków, są wtedy, kiedy u dziecka znajduje się trisomię (zespół Downa - przyp. red.) - dodał.
- Ten temat jest podnoszony tylko po to, żeby kontynuować i rozniecać wojnę polsko-polską - stwierdził z kolei Adam Szejnfeld. - Wydaje mi się, że Prawo i Sprawiedliwość nie przeprowadzi tego przez Sejm. Ale gra w tej sprawie bardzo się opłaca - dodał.
Sceptyczna wobec zmiany obowiązującej ustawy była też Barbara Dolniak. - Obowiązująca ustawa nie stwarza obowiązku. Daje możliwość wyboru decyzji. Jeżeli ktoś nie chce, nie musi zastosować rozwiązań przewidzianych w tej ustawie. To jest kwestia światopoglądu, to jest kwestia własnej decyzji - powiedziała posłanka Nowoczesnej.
- Ta dyskusja została wywołana inicjatywą obywatelską, która dopiero do parlamentu została zgłoszona - zauważyła Małgorzata Sadurska. Dodała, że prezydent "jest za życiem", ale na konkretne deklaracje czy poprzez konkretną ustawę, czy nie, trzeba poczekać do momentu, kiedy ona się pojawi.
Autor: dln//gak / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24