Szef MSWiA Janusz Kaczmarek starał się, ustalić w Szwajcarii, czy były minister przekształceń własnościowych Wiesław Kaczmarek miał specjalne konto, na które wpływały łapówki - ustaliła "Rzeczpospolita". - Mam zerową tolerancję na przekręty. To jest cecha, która mnie dyskwalifikuje w polskiej polityce - zapewnia Wiesław Kaczmarek.
Dziennik dotarł do analizy śledztwa przeciwko lobbyście Markowi Dochnalowi. Śledczy napisali w niej: "Na rachunki m.in. Jana Szczęsnego i Marii Lingot miały być przelewane pieniądze stanowiące korzyści majątkowe dla Wiesława Kaczmarka".
Wedlug "Rz", śledczy, jak piszą, sprawdzali, czy Szczęsny i jego żoną mieli konta w Szwajcarii.
W marcu ubiegłego roku ówczesny szef Prokuratury Krajowej Janusz Kaczmarek poleciał do Szwajcarii. Prosił tamtejszych prokuratorów, by pomogli katowickiej prokuraturze ustalić konta polityków lewicy, na które miały wpływać łapówki, m.in. od lobbysty Marka Dochnala. Ujawnił on bowiem, że na specjalne konto łapówkę dostał m.in. związany z SLD Władysław Bartoszewicz, były dyrektor generalny w Ministerstwie Przekształceń Własnościowych, resortu, którym w tym czasie kierował Wiesław Kaczmarek.
Konto dla Bartoszewicza - pisze "Rz" - miał założyć "bankier lewicy" Peter Vogel, urzędnik zuryskiego banku Coutts von Ernst. Na zlecenie Dochnala tworzył rachunki, na które trafiały łapówki. Prokurator Kaczmarek rozmawiał także ze Szwajcarami na temat kont innych polityków SLD, o których śledczym opowiedział Marek D. "Opowiedział to, co usłyszał od Petera Vogla, który po prostu plotkował" - opowiada "Rz" osoba związana z Markiem D. - Mam zerową tolerancję na przekręty. To jest cecha, która mnie dyskwalifikuje w polskiej polityce - zaprzecza posądzeniom Kaczmarek.
Źródło: Rzeczpospolita