Premier Mateusz Morawiecki po zakończeniu obrad pierwszego dnia szczytu Unii Europejskiej powiedział, że z dużą dozą prawdopodobieństwa ani w sobotę, ani w niedzielę nie dojdzie do ostatecznych uzgodnień w sprawie budżetu Unii Europejskiej i funduszu odbudowy. - Mówimy sobie, że być może spotkamy się jeszcze w lipcu - dodał szef polskiego rządu.
W piątek rano rozpoczął się dwudniowy szczyt Unii Europejskiej w sprawie wieloletniego budżetu Unii Europejskiej i planu odbudowy. Unijni liderzy zakończyli rozmowy krótko przed północą. Mają je wznowić dziś o godzinie 11.
Premier Morawiecki wskazał między innymi, że z perspektywy Polski zarysował się spór dotyczący polityki w obszarze transformacji energetycznej. - My stoimy na stanowisku takim, jak zakończyły się uzgodnienia na Radzie Europejskiej w grudniu. Tam konkluzje wyraźnie mówiły o tym, że neutralność klimatyczna może być dla całej Unii Europejskiej, ale Polska akurat potrzebuje swojej własnej ścieżki dojścia do neutralności klimatycznej - stwierdził. - W szczególności od tego nie można uzależniać całości dostępnych środków na projekty transformacji energetycznej - zaznaczył.
Mateusz Morawiecki mówił też o kwestii powiązania dostępu do unijnych funduszy z praworządnością. Powtórzył, że Polska nie chce żadnych arbitralnych mechanizmów, które mogą prowadzić do tego, że później "politycznie motywowane państwa będą podejmowały za nas decyzje w sprawach, co do których nie będziemy czuli żadnych zobowiązań".
Morawiecki: negocjacje mogą potrwać nawet kilka miesięcy
Premier mówił też o dochodach własnych, w których znalazł się podatek od transakcji finansowych, podatek cyfrowy, podatek od dużych korporacji, czy podatek od śladu węglowego. - Tutaj jakichś finalnych uzgodnień nie ma, ale sam fakt, że tego typu opłaty, które działają progresywnie i z punktu widzenia Polski są korzystne, są krokiem we właściwym kierunku - mówił.
Morawiecki odniósł się też do kwestii mechanizmu alokacji. Wskazał, że kilka tygodni temu przewodniczący Rady Europejskiej zaproponował nowy podział w proporcji 70:30 procent środków. - Te 30 procent miałoby być dystrybuowane po dwóch latach w zależności od tego, jakie państwo miałoby wzrost gospodarczy, poziom bezrobocia. W tym kontekście kraje, które dobrze radziłyby sobie z kryzysem gospodarczym, mogłyby być "ukarane" za swoją politykę gospodarczą. Z kolei te, które są mniej zamożne od innych, mogłyby otrzymać znacznie mniejszą kwotę od tych, które są bogatsze - zwrócił uwagę. Jak dodał tej kwestii również nie uzgodniono podczas pierwszego dnia szczytu.
Podsumowując swoją wypowiedź premier Morawiecki stwierdził, że cały czas nie wiemy, "ile jest pieniędzy na stole". - Może jutrzejszy dzień przybliży nas do rozwiązania tej zagadki - stwierdził. Dopytywany, czy w sobotę możliwe jest dojście do porozumienia, Morawiecki odparł, że możliwe są bardzo różne scenariusze. - Również takie, że negocjacje będą jeszcze trwały długie miesiące - powiedział. - Z dużą dozą prawdopodobieństwa ani jutro, ani w niedzielę nie dojdzie jeszcze do ostatecznych uzgodnień. Mówimy sobie, że być może spotkamy się jeszcze w lipcu. Jesteśmy oczywiście gotowi na kolejna rundę negocjacyjną - powiedział Morawiecki.
Źródło: PAP