- Kiedy w sierpniu broniłem naszych żołnierzy, po ostrzelaniu afgańskiej wioski z cywilami nie znałem raportu kontrwywiadu USA, mówiącego, że mogli oni brać odwet - powiedział w TVN24 były szef MON. Prasa pisała, że Aleksander Szczygło mógł zataić prawdę o szczegółach akcji.
Aleksander Szczygło skomentował w "Magazynie 24 godziny" doniesienia sobotniej "Gazety Wyborczej". Dziennik napisał, że kilka dni po ostrzelaniu przez polskich żołnierzy Nangar Khel, w wyniku czego zginęło siedmioro Afgańczyków, w tym kobiety i dzieci, piastujący wtedy stanowisko ministra obrony narodowej Szczygło znał raport amerykańskiego kontrwywiadu, który sugerował, że Polscy żołnierze mogli brać odwet za zabitego dzień wcześniej kolegę.
15 sierpnia podczas rutynowego patrolu zginął ppor. Łukasz Kurowski po tym, jak jego oddział został ostrzelany przez terrorystów.
- Kiedy 23 sierpnia mówiłem, że żołnierze mieli prawo się bronić, gdyż w tej wiosce mogli znajdować się talibowie, nie wiedziałem nic o raporcie - oświadczył w środę Aleksander Szczygło. A informacje redaktorów "GW" to - w jego ocenie - nieposkładane zlepki informacji wywiadu, prokuratury wojskowej, żandarmerii.
Były szef MON zaznaczył ponadto, że takich informacji, o rzekomym odwecie nie otrzymał także, gdy w połowie września przebywał w Afganistanie. Jego zdaniem należy poczekać, aż prokuratura wyjaśni wszystkie okoliczności sprawy.
Co się stało w Nangar Khel?
16 sierpnia polski patrol został zaatakowany w rejonie Wazi – Khwa. Najpierw Rosomak wjechał na minę pułapkę, a następnie został ostrzelany. Według ówczesnych doniesień terroryści mieli się schronić w wiosce Nangar Khel i użyć tamtejszej ludności jako żywych tarcz w walce z polskimi żołnierzami. Ministerstwo obrony narodowej poinformowało o tym fakcie 22 sierpnia, chociaż informacja była dostępna tuż po tragicznym wydarzeniu na portalu NATO. - Żołnierze zachowali się profesjonalnie. Proszę pamiętać, że to jest inna rzeczywistość. Oni zostali zaatakowani, a terroryści nie zawahali się użyć cywili - mówił wtedy rzecznik MON Jarosław Rybak.
W połowie listopada, po informacji, że w wiosce nie było cywilów zatrzymano siedmiu żołnierzy pierwszej zmiany Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Afganistanie. Sześciu żołnierzom prokuratura zarzuciła zabójstwo ludności cywilnej, za co grozi od 12 lat więzienia do dożywocia. Siódmemu postawiono zarzut ataku na niebroniony obiekt cywilny - grozi mu do 25 lat więzienia.
Prokuratura wciąż bada, czy i od kogo żołnierze otrzymali rozkaz ostrzelania wioski i czy były podstawy do ewentualnego jego wydania.
Źródło: TVN24, Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24