|

"W sporcie nie ma bogów. Wszyscy mamy swoje wady i zalety". One są wcześniakami 

Siostry lubią ze sobą rywalizować
Siostry lubią ze sobą rywalizować
Źródło: Archiwum prywatne
- Miałyśmy nie chodzić, nie mówić. Mama w to jednak nie uwierzyła. Pokazała środkowy palec ekspertom i zawalczyła. Ćwiczyła z nami niemal codziennie. Chyba przesadziła, bo teraz z siostrą biegamy po ścianie – mówi Aleksandra Kałucka, brązowa medalistka igrzysk olimpijskich w Paryżu we wspinaczce na czas.
Artykuł dostępny w subskrypcji

Miały nie chodzić. Nie tylko chodzą – a biegają, w pionie, po ścianie.

Miały nie widzieć. Widzą na jedno oko. Czy to problem, żeby wygrywać największe imprezy na świecie? Nie.

Miały nie mówić. Słychać je z daleka.

Natalia i Aleksandra Kałuckie są znanymi na całym świecie wspinaczkami. Specjalizacja: bieg na czas. Często wymieniają się miejscami na podium.

Natalia, młodsza z sióstr (o dwie minuty), była najlepszą zawodniczką Pucharu Świata 2023, mistrzynią świata we wspinaczce na czas z 2021 roku. W 2022 roku w konkurencji na czas zdobyła srebrny medal World Games oraz brązowy medal mistrzostw Europy. W 2023 roku, w rodzinnym Tarnowie, zdobyła złoty medal igrzysk europejskich. W tym samym roku odniosła zwycięstwo w końcowej klasyfikacji Pucharu Świata.

Na igrzyska olimpijskie w Paryżu jednak nie pojechała. Wyeliminowała ją jej siostra.

Ola z kolei w 2017 roku w Innsbrucku zdobyła złoty medal podczas mistrzostw świata juniorów. Rok później została mistrzynią Polski seniorów w konkurencji na czas. Wzięła udział w Letnich Igrzyskach Olimpijskich Młodzieży 2018, a w 2022 roku wygrała klasyfikację generalną Pucharu Świata.

Na początku lipca Ola śpiewająco obroniła pracę licencjacką. Kierunek: matematyka. Temat: wspinaczka – a jakże. Miesiąc później sięgnęła po olimpijski brąz.

- Natalia była podczas igrzysk moim największym kibicem – mówi nam teraz Ola.

W rozmowie z nami przyznaje też, że ich mama zawsze zamyka oczy, kiedy ogląda rywalizacje sióstr. One konkurować ze sobą… lubią.

Brązowa medalistka opowiadała nam, jak się sięga gwiazd. Mówi też o wcześniactwie, choć nie lubi tego robić. Przekonuje: trzeba cisnąć.

- U nas w sporcie nie ma osoby, która jest idealna, jest idealnie zbudowana, ma idealne ciało. Bolt - najszybszy człowiek na świecie - miał skoliozę i płaskostopie. Wszystko się da. W sporcie nie ma bogów. Wszyscy mamy swoje wady i zalety i to wykorzystujemy – mówi olimpijka.

17 listopada obchodzony jest Światowy Dzień Wcześniaka.

Klaudia Ziółkowska: Co czułaś, kiedy sięgałaś po olimpijski brąz?

Aleksandra Kałucka: Byłam w bardzo dużych emocjach. Przed cały pobyt w wiosce olimpijskiej emocje trzymałam w sobie, żeby pozwoliły mi wystartować. Później wybuchły, mało pamiętam. Na pewno – duma, szczęście, ale i ulga. Że już po wszystkim. Trochę nie wierzyłam, że to zrobiłam. I uczucie: że już nie ma w sporcie nic, czego nie dam rady zrobić.

Aleksandra Kałucka po wywalczeniu brązowego medalu: emocje jeszcze nie opadły
Źródło: TVN24

To prawda, że miałyście ściankę wspinaczkową w domu?

Tak, prowizoryczną, malutką, do treningu.

Kiedy zaczęłyście trenować?

Zawsze byłyśmy ruchliwymi dziećmi, musiałyśmy coś robić. W Tarnowie mieszkałyśmy blisko ścianki wspinaczkowej. Co wakacje prowadzone tam były darmowe zajęcia dla dzieci, akcja Lato. Zabrał nas tam starszy brat.

Zaczęło się więc spontanicznie, przypadkowo, ale pamiętam, że jak weszłam pierwszy raz na ściankę od razu się zakochałam. Siostra też.

Ile miałyście wtedy lat?

Osiem. To było 15 lat temu.

Co było później?

Chciałyśmy być coraz lepsze, chodzić na zajęcia dla coraz bardziej zaawansowanych dzieci. To był nasz główny cel. Nie myślałyśmy o sukcesach, ale o tym, żeby wspinać się jak najwięcej, jak najszybciej.

Siostry często wymieniają się miejscami na podium
Siostry często wymieniają się miejscami na podium
Źródło: Angelika Warmuth/dpa/PAP/EPA

Inne sporty was nie rozpraszały?

Od tego się zaczęło, na tym się skończyło i tak jest do teraz. Nie lubię innych sportów.

A kiedy zdałaś sobie sprawę: to robi się poważne?

Jak byłyśmy juniorkami, na arenie w Polsce wygrywałyśmy zawody z dużą przewagą. Pamiętam przełomowy moment w mojej karierze, to było w 2017 roku, kiedy wygrałam Mistrzostwa Świata Juniorów w Innsbrucku, w Austrii. Nie pojechałam tam jako faworytka, byłam najmłodsza, bo jestem urodzona w grudniu.

Wygrałam. Pamiętam, że siedziałam przed słupem i płakałam ze szczęścia. Uświadomiłam sobie, że to może być moja przyszłość. Ja tak mogę żyć, i tak żyję.

Inni też w to wierzyli?

Nasza rodzina była nastawiona raczej sceptycznie. Nie chcieli, żebyśmy się zawiodły. Stawiali nas do pionu. Przekonywali, że trzeba mieć talent, że trzeba pochodzić z dużego miasta. Jak miałam 13 lat, dziadek powiedział mi: "nigdy nie wygrasz mistrzostwa juniorów".

Nie miał złych intencji, zabrakło tylko wiary.

Aleksandra sięgnęła po olimpijski brąz
Aleksandra sięgnęła po olimpijski brąz
Źródło: Adam Warżawa/PAP

Teraz jesteś medalistką olimpijską…

Cała rodzina nam kibicuje. Nagrywają filmiki, jak kuzynostwo siedzi i krzyczy do telewizora. To jest bardzo miłe.

Tylko komu kibicować? Często musisz rywalizować z siostrą, to trudne?

Mama nie ogląda zawodów, w których rywalizujemy. Zazwyczaj podczas innych też zamyka oczy. Wyjątkiem były igrzyska olimpijskie w Paryżu.

Jeżeli chodzi o mnie i siostrę, właśnie wracamy z Arabii Saudyjskiej, gdzie startowałyśmy w zawodach. To były nasze pierwsze takie zawody od maja. Ominęłyśmy dużo wspólnych imprez w tym roku, stęskniłam się za tym.

Lubię ten vibe, lubię tę naszą rywalizację, wspólne napędzanie się. To nas zbliża.

Siostry Kałuckie urodziły się w siódmym miesiącu, są wcześniakami
Siostry Kałuckie urodziły się w siódmym miesiącu, są wcześniakami
Źródło: Paweł Skraba/PAP

Nie macie cichych dni?

Lubimy ze sobą biegać. Wiemy, że jak którejś nie pójdzie, to druga skorzysta, wygra, przejdzie do kolejnego etapu.

To są biegi bez żadnego stresu, bo wiemy, że wszystko zostanie w rodzinie. To ja wyeliminowałam swoją siostrę z igrzysk, ale to właśnie ona była moim najgłośniejszym kibicem.

Pamiętam moment, kiedy byłam po eliminacjach, dostałam się do finału. Natalia stała wtedy z flagą Polski, machała nią. Bardzo mnie to wzruszyło.

A to prawda, że miałyście taki zwyczaj: która przegra, sprząta pokój?

Albo gotuje obiad, albo kolację. To jest śmieszne, ale motywujące. To dotyczyło też treningów.

Która z was częściej gotowała?

Raz jednej idzie lepiej, raz drugiej.

Jesteśmy bliźniaczkami, mamy identyczne parametry fizyczne. Moja siostra w tamtym roku wygrała igrzyska europejskie w Tarnowie. Ja wtedy nie wystartowałam, bo zabrakło dla mnie miejsca. W tym roku to ja pojechałam do Paryża. Wymieniamy się.

Nie można kategorycznie stwierdzić, która z nas jest lepsza. To zależy od danego dnia i danego biegu.

A jak jest w życiu? Jesteście podobne?

Jesteśmy bliźniaczkami, uprawiamy sport. To jedyne, co nas łączy. Jesteśmy zupełnie innymi osobami. Ja lubię nauki ścisłe, moja siostra jest duszą artystyczną.

Natalia Kałucka o dopingowaniu siostry: płakałam już na samym starcie
Źródło: TVN24

W gimnazjum chodziłyśmy do różnych klas, w liceum do różnych szkół. Ale muszę przyznać, że zdarzało mi się zdawać za siostrę sprawdziany. Nikt się nie zorientował, nie wiem, czy udawali. Trzeba byłoby ich zapytać. 

"Journal of Pediatrics" informował, że dzieci urodzone przed 32. tygodniem ciąży są bardziej narażone na dyskalkulię, czyli zaburzenie rozwoju umiejętności matematycznych.

A ja studiuję matematykę. Studia pierwszego stopnia skończyłam w Tarnowie, teraz uczę się w Szkocji. Zawsze miałam duże predyspozycje do nauki matematyki. W klasie byłam jedną z lepszych. W gimnazjum napisałam najlepiej test z tego przedmiotu. Moim zdaniem to jest dziedzina bardzo podobna do sportu. Trzeba systematycznie trenować, tylko w tym przypadku mózg uczy się, żeby mieć coraz większe umiejętności.

Lubię czasem siedzieć, uczyć się, osadzić się w sobie, a nie biegać i trenować. Lubię te dwa aspekty mojego życia.

O czym pisałaś pracę licencjacką?

O wspinaniu. Konkretnie: analiza statystyczna we wspinaczce sportowej kobiet. Bardzo chciałabym w przyszłości połączyć naukę ze sportem. Zobaczymy, czy mi się to uda. 

Urodziłyście się w siódmym miesiącu ciąży. 

Tak, w Boże Narodzenie. Mama leżała w szpitalu, bardzo chciała wrócić na święta do domu, ale lekarze nie pozwoli.

Nikt jednak nie spodziewał się, że się urodzimy. Byłyśmy prezentem na święta. 

Prezent wspaniały.

Tak, choć rokowania dla rodziców nie były optymistyczne. Miałyśmy być "warzywami". Miałyśmy nie chodzić, nie mówić, nie widzieć.

Aleksandra Kałucka podczas gali
Aleksandra Kałucka podczas gali
Źródło: PAP/Piotr Nowak

Jak przyjęli to rodzice?

Mama w to nie uwierzyła, wzięła sprawy w swoje ręce. Pokazała środkowy palec ekspertom, zawalczyła. Powiedziała: tak nie będzie. 

Ola studiuje matematykę, Natalia to dusza artystyczna
Ola studiuje matematykę, Natalia to dusza artystyczna
Źródło: Archiwum prywatne

Neonatolodzy przekonują, że zdmuchnięcie trzech świeczek na torcie to dla wcześniaków moment przełomowy. Że liczy się to, co działo się wcześniej.

Myślę, że wręcz najważniejsze jest to, jakie nastawienie mają rodzice. Mamy brata, starszego o 20 miesięcy. Mama miała trójkę dzieci, a przypomnę, że miała wtedy 20 lat.

Bardzo się poświęcała. Nie pracowała, była z nami w domu. Zrobiła wszystko, żebyśmy jak najlepiej funkcjonowały w życiu. Poświęciła kawał swojego. 

Z siostrą nie pochodzimy z bogatej rodziny. Mimo tego mama chodziła z nami raz w tygodniu do fizjoterapeutki. Później ćwiczenia powtarzałyśmy w domu, dzień w dzień. Ćwiczyła z nami, cały czas. I są efekty. W sumie można powiedzieć, że przesadziła. Miałyśmy nie chodzić, a biegamy z siostrą po ścianach. 

Mówiłaś, że miałyście nie chodzić.

Tak, a my zawsze, tak jak wspominałam, byłyśmy bardzo ruchliwe. Wszędzie było nas pełno. Tak jest do dziś. Jak wchodzimy, to wszyscy wiedzą, że weszły siostry Kałuckie. Tak nam zostało.

Jak byłam dzieckiem, babcia zawsze mówiła: "Ola, ty nie biegaj, tylko chodź". 

Teraz jest odwrotnie, pewnie krzyczy: Ola, biegnij szybciej. 

Tak, tak. Bardzo jest to słodkie. 

A w nauce? Szybko dogoniłyście rówieśników?

Nigdy nie miałam problemów z nauką. Polski był najcięższy, bo - jak mówiłam - mam ścisły umysł. Maturę zdałam, może nie z najlepszym wynikiem z polskiego, ale zdałam.

A siostra?

Moja siostra też nigdy nie miała większym problemów w szkole. Tak jak każdy uczeń z czegoś była lepsza, a z czegoś słabsza. 

2209228-inflow
Finałowy bieg Oli
Źródło: Eurosport

Z wychowania fizycznego miałyście szóstki?

Od gimnazjum nie lubiłam lekcji wychowania fizycznego. Nie jestem typem sportowca, który lubi angażować się w sporty drużynowe. Lekcje wychowanie fizycznego zawsze były dla mnie nudne. Co do zaliczeń z wychowania fizycznego to było bardzo podobnie jak z innymi przedmiotami, były zaliczenia, z których miałam same szóstki, ale też były rzeczy, które mi nie wychodzi, na przykład dwutakt w koszykówce. 

Neonatolodzy twierdzą też, że wcześniak może, choć nie musi, mieć problemy adaptacyjne, co będzie szczególnie widoczne wówczas, gdy pójdzie do szkoły. Kłopoty w nawiązywaniu relacji z rówieśnikami itd… Jak było u was?

Zawsze byłyśmy bardzo otwarte, kontaktowe. Pochodzimy z dużej rodziny, miałyśmy dużo kuzynostwa. Wychowywaliśmy się razem. Teraz, gdy mieszkam za granicą, wciąż poznaję wiele ludzi.

Wiem, że jak miałyśmy z siostrą dwa, może trzy lata, mówiłyśmy bardzo niewyraźnie. Oczywiście rozumiałyśmy się nawzajem, ale nikt inny już nie. To było też przeszkodą, bo nie miałyśmy motywacji, żeby uczyć się mówić. Bo siebie rozumiałyśmy, to było najważniejsze. 

Obie nie widzicie na jedno oko. Czy to przeszkadza we wspinaczce?

Zdecydowanie nie.

W życiu codziennym?

Też nie. Żyję normalnie. 

Jest coś w czym wcześniactwo wam pomogło?

Tak! Wcześniaki są chudzi, nie mają problemów z tyciem. A akurat w sporcie ma to duże znaczenie. Zawsze trzeba znaleźć plusy. Nie uważam, że to klątwa, krzyż na drogę. 

Twoim zdaniem wcześniakiem jest się całe życie?

Poznałam w swoim życiu paru wcześniaków. To są ludzie, którzy robią świetne rzeczy. W pewnym momencie trzeba kwestię wcześniactwa uciąć. Nie mieć takiego wytłumaczenia - cisnąć. Ja nie czuję się wcześniakiem. Nie lubię tej łatki. Nie chcę o sobie myśleć: jestem wcześniakiem to jest mi trudniej. Nigdy tak nie myślę. Zawsze szukam rozwiązań problemu.

Chcę wykorzystywać również moje słabe strony, a na mocnych się skupiać. 

U nas w sporcie nie ma osoby, która jest idealna, jest idealnie zbudowana, ma idealne ciało. Bolt - najszybszy człowiek na świecie - miał skoliozę i płaskostopie. Wszystko się da. W sporcie nie ma bogów. Wszyscy mamy swoje wady i zalety i to wykorzystujemy. 

Myślę, że sobie jakoś radzę w życiu, siostra też. To pokazuje innym rodzicom, że to nie jest koniec świata. Okazuje się, że będąc wcześniakiem, możesz robić superrzeczy.

Czytaj także: