|

Kto dostał świąteczną paczkę z Ogrodzieńca? Prokuratura: lista jest weryfikowana

Paczka z Ogrodzieńca
Paczka z Ogrodzieńca
Źródło: Archiwum prywatne

- To promocja gminy, a przekazywanie upominków nie jest w Polsce zakazane - wyjaśnia Anna Pilarczyk, burmistrz Ogrodzieńca, pytana o świąteczne paczki wysyłane przez miejską spółkę. Portal tvn24.pl dotarł do listy obdarowanych. To kilkaset osób, od sołtysów i proboszczów, przez komendantów i urzędników, ważnych polityków ówczesnej opozycji, aż po ministrów i premiera Mateusza Morawieckiego, a nawet samego Jarosława Kaczyńskiego. Sprawę bada prokuratura.

Artykuł dostępny w subskrypcji

O Annie Pilarczyk, burmistrz Ogrodzieńca (woj. śląskie), w ostatnich latach było głośno przede wszystkim za sprawą żony prominentnego polityka Prawa i Sprawiedliwości.

Żoną tą jest Sylwia Sobolewska, małżonka Krzysztofa Sobolewskiego, do października ubiegłego roku sekretarza generalnego PiS. Sylwia Sobolewska znalazła zatrudnienie właśnie w Ogrodzieńcu. Była (do lipca) członkiem rady nadzorczej należącej do gminy spółki Zamek. Bo pochodzący z XIV wieku zamek, a właściwie jego ruiny, jest największą chlubą i atrakcją gminy.

Spółka o tej właśnie nazwie zajmuje się administrowaniem obiektem, organizowaniem wydarzeń wokół niego, ale też szeroko pojętą promocją gminy.

A teraz działalność tej spółki bada prokuratura.

Walka z "tłustymi kotami" w PiS-ie na przykładzie żony posła Krzysztofa Sobolewskiego
Walka z "tłustymi kotami" w PiS-ie na przykładzie żony posła Krzysztofa Sobolewskiego (materiał z czerwca 2022 roku)
Źródło: Ewa Koziak | Fakty po południu TVN24

Trwa analiza

Według ustaleń tvn24.pl w lipcu do Urzędu Skarbowego w Zawierciu trafiło złożone przez osobę prywatną (nazwisko znane redakcji) zawiadomienie o "możliwym popełnieniu przestępstwa skarbowego" w należącej go gminy w Ogrodzieńcu spółce Zamek.

Skarbówka jednak nie zajęła się sprawą. Przekazała ją do prokuratury. Z dokumentu datowanego na 17 września, do którego dotarliśmy, wynika, że materiały postępowania zostały przekazane do Prokuratury Okręgowej w Sosnowcu. "Powodem przekazania jest niewłaściwość Naczelnika Urzędu Celno-Skarbowego w Katowicach do prowadzenia spraw o przestępstwo, o którym mowa w art. 229 par.1 kk" - czytamy w piśmie.

Przytoczony przepis Kodeksu karnego dotyczy łapownictwa, czyli udzielania "korzyści majątkowej lub osobistej osobie pełniącej funkcję publiczną w związku z pełnieniem tej funkcji".

Nasze ustalenia potwierdza prokurator Dorota Pelon, rzeczniczka sosnowieckiej prokuratury. Podkreśla, że zawiadomienie z urzędu celno-skarbowego w Katowicach dotyczy dostarczania paczek świątecznych w okresie Wielkanocy i Bożego Narodzenia.

- Były to paczki wręczane różnym osobom publicznym przez spółkę Zamek od 2019 do 2024 roku. Trwa analiza przesłanych materiałów. [Urząd - red.] przekazał to, co dla niego było nietypową sytuacją, która by wskazywała na popełnienie przestępstwa - wyjaśniła prokurator Pelon. - Dołączona została lista osób, którym te prezenty były wręczane. Lista jest weryfikowana - dodała.

- Trwa analiza, nie jest ustalony czyn, który byłby brany pod uwagę. W takich sytuacjach bierze się pod uwagę niegospodarność. Jeśli chodzi o korupcję, analiza materiału pozwoli podjąć decyzję w tej materii - przekazała nam rzeczniczka prokuratury na początku września.

Gdy 24 września ponownie zapytaliśmy o sprawę, prok. Pelon poinformowała, że "materiały przekazano do Prokuratury Rejonowej w Zawierciu".

Paczka z Ogrodzieńca
Paczka z Ogrodzieńca
Źródło: Archiwum prywatne

"Duża XX oraz duża extra"

Z zawiadomienia, które trafiło do skarbówki (a obecnie jest badane przez prokuraturę), wynika, że w świątecznych paczkach oprócz wiktuałów miał być też produkowany przez miejską spółkę alkohol - nalewka Miodula.

Do dokumentu został dołączony również liczący około 400 pozycji spis osób, do których miały być wysyłane paczki.

Świąteczne podarunki - jak wynika z zestawienia - trafiały m.in. do lokalnych komendantów policji, komendantów ochotniczych straży pożarnych, sołtysów czy proboszczów. W tabeli oprócz nazwiska i funkcji obdarowanego znajdowała się informacja, jakiej wielkości paczkę otrzymał.

Według naszego źródła pracownicy spółki Zamek "dostawali polecenie przygotowania paczek".

- Przychodziła informacja, ile dużych, ile średnich i ile małych. I trzeba było robić. Te VIP-owskie szły do ministrów, inne do dyrektorów, a reszta dostawała najmniejsze - opowiada nasz rozmówca.

Sołtysi i strażacy mogli z reguły liczyć na małe paczki. Księża - różnie. Paczki oznaczone jako duże trafiały do wielu lokalnych urzędników: naczelnika wydziału komunikacji, naczelnika wydziału architektury starostwa powiatowego w Zawierciu (na terenie tego powiatu leży Ogrodzieniec), powiatowego inspektora nadzoru budowlanego, urzędu ochrony zabytków, sanepidu czy prezesa Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach.

Na liście są też urzędnicy Śląskiego Urzędu Marszałkowskiego - od szefów departamentów po ówczesnego marszałka województwa Jakuba Chełstowskiego, a także urzędnicy Urzędu Wojewódzkiego w Katowicach, wojewoda Jarosław Wieczorek i jego zastępcy.

Paczki trafiały też do radnych z Ogrodzieńca i Zawiercia, a także na szczyty władzy. Z listy wynika, że duże paczki były przeznaczone dla ministrów rządu Mateusza Morawieckiego.

Dla ówczesnego premiera oraz szefowej jego biura były przeznaczone paczki "duża XX oraz duża extra".

Duża paczka - jak czytamy w zestawieniu - miała trafić także do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, ówczesnych wicepremierów Jacka Sasina i Piotra Glińskiego oraz ówczesnych ministrów: sprawiedliwości - Zbigniewa Ziobry, sportu - Kamila Bortniczuka, infrastruktury - Andrzeja Adamczyka.

Oświadczenie majątkowe Sylwii Sobolewskiej. Żona posła PiS bardzo dobrze zarabia. Padają pytania o nepotyzm (materiał z lipca 2023 roku)
Źródło: Ewa Koziak/Fakty po Południu TVN24

"Musieli zawozić te paczki do Warszawy"

Według rozmówcy tvn24.pl, który zna kulisy rozwożenia paczek, w działania zaangażowani byli pracownicy spółki Zamek. - Musieli zawozić te paczki do Warszawy. Jeździli od urzędu do urzędu i zostawiali je z reguły w biurach podawczych - relacjonuje nasz informator.

Paczki, jak wynika z listy, trafiły też do szefów resortów: obrony - Mariusza Błaszczaka, finansów - Tadeusza Kościńskiego, edukacji - Przemysława Czarnka, zdrowia - Adama Niedzielskiego oraz spraw zagranicznych - Zbigniewa Raua.

Mała paczką musiała zadowolić się minister rodziny i polityki społecznej Marlena Maląg.

Na liście obdarowanych są też lokalni posłowie PiS. Duże paczki dostali m.in. Robert Warwas, Barbara Dziuk i Danuta Nowicka oraz europosłanka tej partii Jadwiga Wiśniewska.

Na więcej mogła liczyć posłanka Ewa Malik ("duża extra plus prezent od P. Burmistrz"), poseł Waldemar Andzel ("duża extra, dużo jedzenia)" oraz poseł Krzysztof Sobolewski, którego żona zasiadała wtedy w radzie nadzorczej spółki Zamek ("Duża extra MEGA").

Sylwię Sobolewską, która do niedawna była w radzie nadzorczej spółki Zamek, zapytaliśmy SMS-em, dlaczego do jej męża miały trafić wyjątkowo duże paczki i co się w nich znajdowało. Nie odpowiedziała. Nie odebrała też telefonu.

Waldemar Andzel w rozmowie z portalem tvn24.pl potwierdził, że dostawał paczki z Ogrodzieńca, a pytany, czy była w nich nalewka Miodula, odpowiedział, że nie pije alkoholu. Dodał, że burmistrz Ogrodzieńca jest dobrym włodarzem i ma dobre relacje nie tylko z politykami PiS, ale też innych partii.

Paczki z Ogrodzieńca trafiały też do polityków ówczesnej opozycji, np. do Włodzimierza Czarzastego, wicemarszałka Sejmu poprzedniej kadencji i lidera Nowej Lewicy.

Na liście oprócz wspomnianego Włodzimierza Czarzastego odnaleźliśmy też posłankę ówczesnej opozycji Barbarę Dolniak z Platformy Obywatelskiej. Pytana przez nas o paczki z Ogrodzieńca obiecała, że sprawdzi, czy przychodziły do jej biura poselskiego.

- W tej i poprzedniej kadencji do mojego biura poselskiego przyszły może dwa razy, jak sprawdził mój dyrektor biura. Sama o tym nie wiedziałam, że takie paczki, które przychodzą od różnych osób, są rozdysponowywane między różne osoby. Ja z takich paczek nie korzystam - zaznaczyła była wicemarszałek Sejmu.

Aktualnie czytasz: Kto dostał świąteczną paczkę z Ogrodzieńca? Prokuratura: lista jest weryfikowana
Źródło: tvn24.pl

"To efekt pracy emerytów z pasją"

Anna Pilarczyk pytana przez tvn24.pl, jaki jest cel rozdawania paczek, odpowiedziała, że statutowym celem spółki Zamek "jest m.in promocja Gminy Ogrodzieniec, a przekazywanie upominków nie jest w Polsce zakazane".

"Wysyłanie świątecznych upominków do instytucji współpracujących, a także osób reprezentujących nasz region na szczeblu krajowym jest częścią tej promocji. Upominki, które wysyła spółka Zamek, są unikatowe, ręcznie wykonane i regionalne, odzwierciedlając nasze bogate dziedzictwo kulturowe" - napisała burmistrz. Zaznaczyła też, że upominki przekazywali pracownicy gminy w ramach delegacji służbowej.

Pytana o koszt upominków odpisała, że był on "symboliczny", bo największy wkład stanowiła praca kół gospodyń wiejskich i seniorów z gminy Ogrodzieniec, którzy z "pasją i oddaniem, poświęcają swój wolny czas na przygotowanie różnego rodzaju przetworów".

Pytana o nalewki Pilarczyk odpowiedziała: "Wedle mojej wiedzy produkty alkoholowe w skład takich paczek nie wchodziły".

Zapytaliśmy też, gdzie produkowana jest nalewka Miodula, która miała wchodzić w skład upominków. Burmistrz Pilarczyk odpowiedziała: "Nalewka Miodula nie była wykorzystywana w działaniach promocyjnych gminy, nie mam wiedzy, gdzie była produkowana".

Były prezes spółki Zamek Paweł Skóra potwierdził nam jednak, że nalewka nazywana potocznie Miodulą była produkowana przez tę spółkę. - To nie były wielkie ilości. Miodula była produkowana, jeszcze zanim pani burmistrz się pojawiła, chyba od kilkunastu lat - wspomina.

Nalewka Miodula
Nalewka Miodula
Źródło: Archiwum prywatne

Wszelkie pytania do adwokata

Anna Pilarczyk poprosiła nas też o wysłanie zdjęcia paczek, by mogła się odnieść do tego, co widać na zdjęciu. Wysłaliśmy zatem zdjęcie nalewki, kosza z upominkami oraz życzeniami świątecznymi, pod którymi była podpisana Anna Pilarczyk, a także skrzyni z elegancko opakowanymi butelkami nalewki.

Burmistrz odpisała nam, że przekazała zdjęcia do spółki Zamek i czeka na odpowiedź. Gdy dzień później upomnieliśmy się o tę odpowiedź, Pilarczyk odpowiedziała, że "temat paczek" został "dostatecznie wyjaśniony". Zasugerowała, żeby wszelkie dalsze pytania o charakterze prawnym kierować do adwokata, który został pełnomocnikiem gminnej spółki.

Czytaj także: