Poseł Łyżwiński zajmował się dystrybucją usług seksualnych, a Andrzej Lepper był jednym z klientów - mówi szef komisji regulaminowej Marek Suski z PiS o zawartości akt prokuratorskich ws. seksafery.
Od słów posła Suskiego dystansuje się rzecznik Samoobrony i członek komisji Mateusz Piskorski. - Pan poseł Suski w sposób chorobliwy doszukuje się w aktach nazwiska Andrzej Lepper - mówi portalowi tvn24.pl. Podkreśla, że akta prokuratorskie dotyczą Stanisława Łyżwińskiego i to jego, a nie Leppera, dotyczy wniosek, który rozpatruje komisja regulaminowa.
- Życzę Andrzejowi Lepperowi, żeby te oskarżenia się nie potwierdziły. Lepiej by było dla całej klasy politycznej - skomentował tę sprawę Ryszard Czarnecki w magazynie "24 Godziny". - Nigdy w mojej obecności nie pozwolił sobie na jakiekolwiek nieprzyzwoite gesty w stosunku do kobiet - dodał.
Suski w rozmowie z portalem tvn24.pl potwierdza, że ponad trzydzieści tomów akt z postępowania przygotowawczego, przesłanych do sejmowej komisji regulaminowej na prośbę posłów, zawiera liczne zeznania świadków, obciążające zarówno Łyżwińskiego, jak i Leppera.
Podkreśla, że akta - przygotowywane pod kątem oskarżenia posła Łyżwińskiego - Leppera nie obciążają procesowo, ale na pewno moralnie.
- Czy jeśli żonaty mężczyzna, w hotelu poselskim, korzysta z usług seksualnych to jest to w porządku? - pyta Marek Suski. - Na pewno moralnie jest to naganne - dodaje. Pytany czy chodzi mu o obu posłów Samoobrony odpowiada: - Poseł Łyżwiński był tym, który zajmował się dystrybucją usług seksualnych, a Andrzej Lepper był jednym z klientów.
Suski wyjaśnia jednak, że akta potwierdzają informacje opisywane wcześniej przez media, które były też zawarte we wniosku prokuratury złożonym do komisji regulaminowej. Chodzi m.in. o zeznania kobiet, które obciążają Leppera, że wiedział o wykorzystywaniu seksualnym kobiet i sam współżył z Anetą Krawczyk. Sam Lepper stanowczo temu zaprzeczał.
- Tu wszystko jest bardzo dokładnie opisane, powiedziałbym, że niesmacznie dokładnie opisane - mówi poseł Suski.
O tym, że materiały prokuratury obciążają także Andrzeja Leppera, mówił wczoraj na antenie TVN24 członek komisji i sekretarz klubu PiS Arkadiusz Czartoryski.
- Materiały idą także w kierunku Andrzeja Leppera - mówił. - Dokumenty, które trafiły do komisji regulaminowej Sejmu są jednoznaczne: to nie jest problem jednego posła i jednej kobiety - dodał.
Posłowie z komisji regulaminowej i spraw poselskich, którzy mają dostęp do akt w sprawie tzw. seksafery, 21 sierpnia wznowią posiedzenie w sprawie rozpatrzenia wniosku o tymczasowe aresztowanie Stanisława Łyżwińskiego.
Pytany, czy posłowie komisji wiedzą już jaką decyzję podejmą, Marek Suski powiedział, że na pewno będą nad tym jeszcze dyskutować w czasie obrad komisji.
- Jak się ktoś się zapozna z aktami, to nie będzie miał wątpliwości, że to nie prowokacja i że zarzucane czyny mają duży stopień prawdopodobieństwa zaistnienia - powiedział jednak.
26 lipca posłowie jednomyślnie opowiedzieli się za uchyleniem immunitetu posłowi Łyżwińskiemu i taką decyzję zarekomendują Sejmowi.
Prokuratura chce postawić Stanisławowi Łyżwińskiemu siedem zarzutów. W tym zarzut zgwałcenia kobiety oraz wielokrotnego wykorzystania seksualnego Anety Krawczyk oraz trzech innych kobiet. Może mu grozić kara do 10 lat więzienia.
Co było we wniosku prokuratury o uchylenie immunitetu Łyżwińskiemu?
Jak pisaliśmy już pod koniec lipca, portal dziennik.pl dotarł do szczegółów zeznań, na które powołuje się prokuratura we wniosku o pociągnięcie do odpowiedzialności Stanisława Łyżwińskiego.
Według tych zeznań, do pierwszego spotkania Anety Krawczyk z Andrzejem Lepperem i Stanisławem Łyżwińskim doszło w grudniu 2001 r. w hotelu "Zameczek" w Radomsku. Umówiła ich szefowa biura poselskiego posła, który dzień wcześniej zaproponował Krawczyk "spotkanie się w celach seksualnych w zamian za etat w biurze poselskim". Po kolacji Lepper rzucił: "Trzeba dziewczynie pomóc". Cała trójka służbowym samochodem pojechała do Warszawy do Hotelu Poselskiego.
Lepper polecił Łyżwińskiemu "przemycić" Krawczyk do hotelowego pokoju. Pod nieobecność Łyżwińskiego - jak zeznała Krawczyk - Lepper miał powiedzieć, że chce jej pomóc, ale ona też musi się postarać. Kobieta odebrała to jako propozycję seksualną.
W hotelu w nocy miało dwukrotnie dojść do kontaktu seksualnego Krawczyk z Lepperem. Łyżwiński obcował w tym samym czasie z inną kobietą.
Właśnie taki przebieg wydarzeń prokuratorzy potwierdzili we wniosku o uchylenie immunitetu Łyżwińskiemu. Powołali się nie tylko na zeznania Anety Krawczyk, ale także dokumenty przejazdowe sejmowego auta. Przeanalizowali także ewidencję sejmowych przepustek oraz księgę wejść i wyjść w hotelu sejmowym. Mają ponadto zeznania matki Anety Krawczyk i świadka, który potwierdził, że Lepper, Łyżwiński i Krawczyk byli w radomskim hoteli "Zameczek".
"Zostałam przez nich zeszmacona"
Znajoma Krawczyk zeznała natomiast prokuratorom, że ta żaliła się jej na Łyżwińskiego i Leppera. Krawczyk miała opowiadać koleżance z płaczem, że "została przez nich zeszmacona".
Niedługo po nocy w Hotelu Poselskim Aneta Krawczyk została zatrudniona w biurze poselskim Łyżwińskiego. Z jej zeznań wynika, że świadczenie usług seksualnych Łyżwińskiemu należało do jej obowiązków pracowniczych. Dochodziło do nich co najmniej raz w tygodniu. Gdy Krawczyk odmawiała, Łyżwiński wstrzymywał jej pensję.
"Z reguły do wypłaty pensji dochodziło po stosunku. Nalegałam, abym miała przesyłaną pensję na konto, ale poseł Łyżwiński kategorycznie się na to nie godził. (…) Miałam świadomość tego, że wypłata wynagrodzenia zależy od poddania się przeze mnie czynnościom seksualnym bezpośrednio ze Stanisławem Łyżwińskim, a pośrednio także z Andrzejem Lepperem" - mają brzmieć zeznania Krawczyk zawarte we wniosku prokuratury.
Do kontaktów seksualnych Krawczyk z Lepperem miało dojść jeszcze kilkakrotnie - w hotelu poselskim, a także w biurze Łyżwińskiego w Tomaszowie Mazowieckim. "Mała pana oprowadzi" - miał powiedzieć poseł do Leppera, zostawiając go sam na sam z Krawczyk. Wtedy też miało dojść między nimi do współżycia.
"Andrzej Lepper miał władzę większą niż Łyżwiński i nie godząc się na te kontakty również mogłam stracić wszystko. Nie wykluczam, ale nie mogę sobie przypomnieć dokładnie, że Łyżwiński mógł mi powiedzieć, że jak nie będę współżyła z Lepperem, to nie będę pracować. Była wtedy taka atmosfera, że ja bałam się odmówić Lepperowi. Gdybym to zrobiła, to on powiedziałby to Łyżwińskiemu" - zeznała Krawczyk.
"Sądziłam, ze go zniechęcę"
Prokuratorzy powołują się też na jeszcze jeden fragment jej zeznań: "Wobec Andrzeja Leppera nigdy wprost bezpośrednio nie wyraziłam sprzeciwu. Byłam w czasie kontaktów seksualnych z nim zawsze bierna i sądziłam, że w ten sposób go do siebie zniechęcę".
Prokuratura ustaliła też, że Łyżwiński zainicjował nocne spotkanie Leppera z jeszcze jedną molestowaną działaczką Samoobrony. Młoda kobieta przyjechała do hotelu w Lublinie po spotkaniu partyjnym w czerwcu 2002 r. Wezwał ją tam Łyżwiński.
Kobieta była zaskoczona, gdy poseł zaprowadził ją do wynajętego apartamentu, w którym siedział Andrzej Lepper owinięty tylko w ręcznik. "Andrzej Lepper złożył jej wówczas propozycję odbycia stosunku oralnego, czemu ona kategorycznie odmówiła i wyszła z pokoju" - wynika z zeznań, na które powołuje się prokuratura. Niedługo potem kobieta została wykluczona z Samoobrony.
Dokument zawiera szczegółowy opis brutalnego gwałtu, jakiego Łyżwiński miał się dopuścić na związanej z Samoobroną kobiecie w swoim biurze poselskim w Tomaszowie Mazowieckim. Z jej zeznań wynika, że poseł zmuszał ją m.in. do seksu oralnego.
Opisy dotyczące Leppera w prokuratorskim wniosku do Sejmu kończą się informacją o potrzebie "uzupełnienia postępowania".
Źródło: tvn24.pl, TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24.pl