"Widziałem dużo zdarzeń, gdzie ludzie ginęli na budowie, a nie było o tym żadnej notatki"

Źródło:
TVN24
"Superwizjer". Fragment reportażu "Dźwigi, wypadki, szara strefa"
"Superwizjer". Fragment reportażu "Dźwigi, wypadki, szara strefa"TVN24
wideo 2/3
"Superwizjer". Fragment reportażu "Dźwigi, wypadki, szara strefa"TVN24

Dziesiątki wypadków śmiertelnych, tragedie ludzkie zamiatane pod dywan, praca po kilkanaście godzin na dobę bez dostępu do toalety, mobbing, wyzysk, potężna szara strefa i fatalny stan techniczny maszyn – taki portret polskiej branży dźwigów budowlanych wyłania się ze wspólnego śledztwa "Superwizjera" i "Dużego Formatu". Jak głęboko sięgają oszustwa i urzędnicza niemoc? Aby pokazać, jak ten system działa od środka, jeden z reporterów wcielił się w rolę początkującego operatora dźwigu i z ukrytą kamerą przeszedł wszystkie etapy: od szkolenia, przez egzamin, aż po pierwszą pracę na budowie. Reportaż Marcina Wójcika i Bartosza Józefiaka z "Gazety Wyborczej".

19 września 2019 roku na budowie w Międzyzdrojach tuż nad głowami pracujących tam robotników pękła stalowa lina dźwigu. Pod ładunkiem, który spadł na ziemię zginął czterdziestoletni Mołdawianin Vitali Ionas. Na miejscu był jego kolega, przedsiębiorca w branży dźwigowej, Jarosław Fidut. Pokazuje zdjęcie ładunku o wadze około 2,7 tony, który spadł na człowieka. Podkreśla, że na miejscu wypadku był członek rodziny mężczyzny w momencie wypadku. – Reanimował brata na miejscu. Do tej pory nie otrzymał żadnego odszkodowania – mówi.

ZOBACZ CAŁOŚĆ NA TVN24 GO>>>

Dziennikarze "Superwizjera" dotarli do operatora dźwigu, który odmówił pracy na tym urządzeniu zaledwie dwa tygodnie przed wypadkiem. Mężczyzna anonimowo stwierdza, że "na linie było parę pęknięć, wypadające zabezpieczenia ze sworzni, przecinająca linka konstrukcję żurawia". – Najbardziej się obawiałem tego, że jeśli lina tnie nam o konstrukcję, w pewnym momencie pęknie. Operator został przeze mnie poinformowany o wadach. Tak samo pracodawca też dostał informację – wyznaje były pracownik budowy. – Dla mnie to jest dziwna sytuacja, jak inspektor, który sprawdza nas, musi się podpisać pod tym, a później dochodzi do tragedii – dodaje.

Mimo że prokuratura prowadzi równolegle dwa śledztwa w sprawie niedopełnienia obowiązków przez osobę odpowiedzialną za bezpieczeństwo i higienę pracy, i doprowadzenie do śmiertelnego wypadku, oraz niedopełnienie obowiązków przez osobę odpowiedzialną za nadzór techniczny dźwigu, to do dzisiaj żadna z tych spraw nie została nawet skierowana do sądu.

- Brat był wesołym człowiekiem. Miał rodzinę, syna, żonę, ale syn, jak miał sześć lat to zmarł od białaczki i później został singlem. Ja go zabrałem tu do siebie, żeby zaczął inne życie – mówi Alexandru Ionas, brat zmarłego Vitalija Ionasa. – Najbardziej mi brakuje jego uśmiechu – mówi.

19 września 2019 roku na budowie w Międzyzdrojach pod ładunkiem, który spadł z dźwigu zginął czterdziestoletni Mołdawianin Vitali IonasTVN24

Jarosław Fidut uważa, że wypadki na budowach zdarzają się często. – Dopóki dźwig nie wywróci się zabijając 50-70 ludzi w centrum Warszawy nie ma to żadnego echa medialnego – stwierdza. – Wywrócił się dźwig, to się wywrócił. Po co drążyć temat? – dodaje.

Liczba zgonów przy pracy na dźwigach w ciągu ostatniej dekady oscyluje od 90 do 180. Wygląda na to, że nikt nie dba o poznanie prawdziwych statystyk, a branża traktuje śmierć, jak ryzyko wpisane w zawód. Pracować w niej może każdy, kto zda egzamin prowadzony przez Urząd Dozoru Technicznego, czyli instytucję, która odpowiada także za kontrolę sprawności żurawi.

- W 2017 roku robiłem kurs na operatora żurawi. Praktyka na żurawiu trwała łącznie trzy i pół godziny. To jakby ktoś zrobił prawo jazdy po trzech i pół godzinie i znalazł pracę jako zawodowy kierowca. Ma pan uprawnienia, niech pan jedzie, nauczy się pan po drodze – mówi Jarosław Fidut. – A że zginie po drodze kilka osób, kogo to obchodzi? – dodaje.

Zdobycie uprawnień

Dziennikarze sprawdzają, czy szkolenia i praca w branży dźwigowej to faktycznie taka farsa, jaką opisali informatorzy. Zapisali się na kurs operatora dźwigu w Bydgoszczy. W ciągu zaledwie sześciu godzin szkolenia teoretycznego instruktor podyktował uczestnikom 300 pytań, które mogą wylosować na egzaminie, nie wspominając ani słowem o tym jak zbudowany jest żuraw, jakie materiały wolno przenosić czy choćby jakie są obowiązki operatora.

Do tego doszło kilka godzin praktyki na dźwigu w postaci ćwiczeń na sucho, bez załadunku. Egzamin okazał się taką samą farsą, jak samo szkolenie. - Panowie, tak jak widzicie przed sobą formularz odpowiedzi: piętnaście pytań, jedna poprawna odpowiedź na każde pytanie. Macie na to trzydzieści minut – informuje prowadzący egzamin.

Po odpowiedzi na kilka znanych z góry pytań, dochodzi do egzaminu praktycznego. – Jak wiesz, jak ten, to ci pomogę, przecież chodzi o to, żebyś miał uprawnienia, nie? Czas na naukę będziesz miał na budowie – stwierdza operator towarzyszący egzaminatorowi.

W kabinie siedzi doświadczony operator, egzaminator nie wychodzi nawet na górę. Nie widzi, kto naprawdę kieruje dźwigiem. – Ja będę miał tak rękę, ty sobie położysz na mojej, tylko tak, żeby było widać, że ty operujesz i nikt nie zwidzi, że to ja operuję. Już tak trzy egzaminy zdałem dla ludzi – zdradza mężczyzna.

Po zejściu z dźwigu egzaminator zadaje kilka pytań. Mimo że reporter w roli kursanta ma ewidentne braki i nie odpowiada na żadne pytanie Inspektora Urzędu Dozoru Technicznego, bez problemu zdobywa uprawnienia i staje się pełnoprawnym operatorem dźwigu. – Tylko wypada się doszkolić – kwituje egzaminator.

Po tej farsie sprawdzianu reporter udał się bezpośrednio do centrali Urzędu Dozoru Technicznego. O przyczyny marnej jakości egzaminów zapytał rzecznika instytucji odpowiedzialnej za ich przeprowadzanie. – Nie mieliśmy żadnych zgłoszeń od chociażby osób zdających, że coś jest nie tak, jeśli chodzi o zdawanie egzaminów – mówi rzecznik prasowy Urzędu Dozoru Technicznego Maciej Zagrobelny. – To jest też kwestia tego, jak ktoś chce zdać ten egzamin. Jak ktoś chce oszukać egzaminatora, to pewnie da się to technicznie zrobić – dodaje.

Maciej Zagrobelny wyjaśnia, że żeby podejść do egzaminu "nie trzeba przechodzić kursu czy szkolenia". – Nie posiadamy danych, żeby było inaczej – odpowiada zapytany, czy wierzy w to, że egzaminy rzeczywiście weryfikują umiejętności.

Rzecznik prasowy Urzędu Dozoru Technicznego Maciej Zagrobelny TVN24

Poszukiwanie zatrudnienia

Zanim jeszcze formalnie reporter odbiera uprawnienia do pracy na dźwigu, zaczyna szukać zatrudnienia. Brak doświadczenia nikomu nie przeszkadza, a w trakcie rozmów zaskakująco rzadko pada pytanie o formalne pozwolenie na wykonywanie zawodu. Już podczas spotkania z pierwszym pośrednikiem pracy operatorów dziennikarz słyszy, jak omijać przepisy, żeby zarobić jak najwięcej.

- Jedziemy na jak najniższym ubezpieczeniu, żeby był tak zwany "dupochron", co do na przykład szpitala. Na konto wchodzi to, co jest na umowie, a reszta idzie z koperty – mówi pośrednik pracy operatorów. – Średnio około 200-230 godzin to jest nominalny czas pracy. Dobre stosunki z kierownikiem, pisali operatorowi soboty, pomimo że to tam nie było, to on wycisnął 375. Z tego miał chyba 280 przerobionych – dodaje. - To, że coś uderzysz, w coś przypier…, komuś przypier…, to nie znam operatora, który by czegoś nie odpier… - przyznaje mężczyzna.

- W interesie pośrednika i właścicieli żurawi, i budowli jest, aby ten operator pracował jak najwięcej. Budowy nie obchodzi, ile on zarabia. Pomiędzy operatorem a budową jest kilka szczebli i każdy stara się zyskać jak najwięcej dla siebie – opowiada Jarosław Fidut. – Mobbing pracownika przez budowę, pośrednika do nieprzestrzegania zasad bezpieczeństwa, do pracy w ciężkich warunkach, w ogromnych porywach wiatru. Przestrzegania Kodeksu pracy absolutnie nie ma – stwierdza.

W rozmowie na ten temat z rzecznikiem Państwowej Inspekcji Pracy jako dziennikarze dowiedzieliśmy się, że w całej Polsce pracuje zaledwie 150 inspektorów nadzorujących prace na żurawiach. Urzędnicy są niedopłacani, trudno więc zwerbować chętnych do pracy a jedynym narzędziem egzekwowania prawa, którym dysponują, są mandaty do kilku tysięcy złotych bądź żmudne i bezowocne batalie sądowe z wielkimi firmami budowlanymi.

- Nasze możliwości ogranicza prawo. Nie wolno nam ani prawa falandyzować, ani przekraczać, bo możemy narazić się na zarzut niedopełnienia uprawnień lub przekroczenia uprawnień – mówi dyrektor departamentu Nadzoru i Kontroli Państwowej Inspekcji Pracy Jakub Chojnicki. – Trzeba zmienić prawo tak, aby inwestor był odpowiedzialny za kwestie bezpieczeństwa i higienę pracy na budowie, którą wznosi – uważa. – Prowadzimy kontrole, na ile pozwalają nam możliwości kadrowe i sytuacja ogólnosektorowa – wyjaśnia.

Pierwsza część rozmowy po reportażu "Dźwigi, wypadki, szara strefa"
Pierwsza część rozmowy po reportażu "Dźwigi, wypadki, szara strefa"TVN24

Warunki pracy

Zanim reporter zatrudnił się na budowie, dziennikarze sprawdzili, jakie warunki pracy na niego czekają. O to, jak traktowani są polscy operatorzy dźwigów przez pracodawców zapytali najpopularniejszego blogera tej branży – Tomasza Klarkowskiego. – Jeżeli ja pokazuję na YouTube do jakiej patologii dochodzi na żurawiach, to nie za bardzo już mnie wszędzie chcą. W swoim byłym miejscu pracy w Bydgoszczy zarabiałem 17 złotych na godzinę, to ludzie nie wierzyli, że za taką odpowiedzialność można tyle zarabiać – mówi Tomasz Klarkowski.

- Przychodzimy na przykład do takiej kabiny, gdzie ktoś cały dzień pracował przez 16 godzin. Czuć pot, nieład, nieporządek, zostawione spleśniałe jedzenie, butelki. Przerwę w Polsce trzeba sobie wywalczyć, więc tych przerw nie ma – stwierdza bloger branży budowlanej. Przyznaje, że praca w takich warunkach jest upokarzająca.

Tomasz Klarkowski prowadzi blog na temat pracy na dźwiguTVN24

Pierwszy dzień pracy

Po kilku zaledwie rozmowach o pracę łatwo udaje się zatrudnić na budowie w Łodzi. Nikt nie poprosi o okazanie licencji operatora dźwigu czy badań lekarskich. Do pracy przyjmują praktycznie z ulicy, od razu na 11-godzinne zmiany. Mężczyzna na budowie opowiada, że poprzednik pracował pod wpływem alkoholu. – Przyjechała policja i zabrała. Nie chciał zejść na test na alkohol – opowiada. – 1,44 albo coś takiego – podkreśla.

Natychmiast po przyjściu dziennikarz zostaje dopuszczony do samodzielnej pracy na dźwigu. Wciąż nikt nie sprawdza uprawnień ani nie instruuje jak bezpiecznie pracować na tej konkretnej budowie. Już po kilku chwilach na żurawiu reporter rezygnuje z pracy. - Co to się dzieje z panem? Pan pierwszy raz w ogóle jest na dźwigu? – pyta mężczyzna. – Jak pan mówi, że nie, to w takim razie dziękujemy. Ja zadzwonię, żeby przysłali mi tu kogoś z doświadczeniem – rzuca.

Według różnych statystyk w ciągu ostatniej dekady w Polsce doszło nawet do 181 wypadków śmiertelnych podczas pracy na dźwigachTVN24

Pracodawcy

Brat zmarłego Mołdawianina opowiada, że po zdarzeniu z udziałem jego brata nie doszło do zmiany operatora dźwigu. Zwraca uwagę, że sprawca wypadku nie przyszedł do niego i w ogóle z nim nie rozmawiał.

Właściciel firmy, która dostarczyła feralny dźwig na budowę w Międzyzdrojach ani jego pracownicy nie ponieśli jak dotąd żądnych konsekwencji za ten wypadek. Unikają także kontaktu z rodziną ofiary. Reporter udał się do biura przedsiębiorstwa, żeby się w nim zatrudnić i sprawdzić, jak jest zarządzane od wewnątrz. Przy rozmowie kwalifikacyjnej Grzegorz H. był niezwykle ostrożny i uprzejmy.

- Pana jedyna możliwość, żeby pana wpuścić, to wpuścić na sygnalistę. Naprawdę, to nie jest prosta rzecz. Zobaczymy, dam panu tydzień czasu, to zobaczy pan, czy pan da radę, czy pan ucieknie – mówi Grzegorz H.

Właściciel żurawia, pod którym zginął w Międzyzdrojach Vitali Ionas unika obecnie kontaktów z pracownikami – wielu z nich domaga się od niego lepszych warunków pracy oraz wypłaty zaległych wynagrodzeń. Dziennikarze dotarli do mężczyzny, który pracował dla Grzegorza H. przez kilka ostatnich lat. Opowiada o groźbach. – Słowa, że zaraz ci przypier… albo zaraz ci przyje… to normalne, na porządku dziennym – stwierdza. – Dla niego jego ludzie to są: "śmiecie, pedały, frajerzy". Tak on do nich gada. Wszystko jest robione na hura – mówi.

Mężczyzna zwraca uwagę, że "nie ma zachowanych żadnych zasad bezpieczeństwa". – Wysyłamy dźwig na budowę, który wiemy, że jest niesprawny, żeby go montować, bo jest umowa z deweloperem i trzeba ten dźwig zawieźć tam, żeby nie było, że kary umowne – podkreśla. – Nigdy w życiu nie spotkałem się z człowiekiem, który ma taki brak szacunku do pracowników – dodaje.

Mężczyzna pokazuje dźwig w Środzie Wielkopolskiej. – On do dzisiaj nie ma odbioru Urzędu Dozoru Technicznego – zdradza mężczyzna. Mężczyzna dzwoni do inspektora w sprawie odbioru technicznego dźwigu. – On nadal jest bez UDET-u, z tego, co wiem. Tam trzy badania już chyba były na tym żurawiu, wszystkie negatywne – odpiera urzędnik. – Nie wiem, o co tam chodzi, ale tam musi być ostro nakombinowane, że on tyle razy dostał "negata" – przyznaje. Urzędnik przypuszcza, że żuraw może mieć dorobione sterowanie na radio.

Firma Grzegorza H. ma ponad 25 pięć żurawi obsługujących budowy praktycznie w całej Polsce. Pracownicy przedsiębiorstwa często zmuszeni są do obsługi niesprawnych dźwigów, nierzadko pracujących bez odbioru Urzędu Dozoru Technicznego, jak ten w Środzie Wielkopolskiej. Z tego powodu co chwila dochodzi do wypadków. Pod koniec lutego na terenie bazy firmy przy załadunku żurawia do transportu zginął 34-letni obywatel Ukrainy.

- Prokuratura zleciła przeprowadzenie sekcji zwłok pokrzywdzonego, wstępne wyniki wykazały, że śmierć nastąpiła na skutek wielonarządowych obrażeń ciała – mówi prokurator i rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Poznaniu Łukasz Wawrzyniak. – Badamy wszelkie okoliczności zdarzenia, także czy śmierć tego mężczyzny była wynikiem czyichś zaniedbań czy zaniechań - zapewnia.

Po wielokrotnych próbach osobistego i telefonicznego kontaktu, w końcu udało się połączyć z Grzegorzem H. Zapytany, czemu każe pracować robotnikom na niesprawnych dźwigach odpowiada, że dziennikarz "opowiada jakieś bzdury". – Na to jest UDT, tak że proszę zgłosić się do UDT, jeżeli pan tak twierdzi, a jak chce pan się umówić, to proszę się umówić na spotkanie, a nie nękać ludzi – mówi. – Jak pan ma informacje, to niech pan udzieli to odpowiednim służbom – kończy.

- PIP nie może być wszędzie, a i tak mi się wydaje, że to jest duża forma układów, układzików – podejrzewa były pracownik firmy. – Jak patrzę na to z boku, to mojego szefa firma funkcjonuje na matactwie i na niczym innym – uważa.

ZOBACZ CAŁOŚĆ NA TVN24 GO>>>

Wypadki

We wrześniu 2017 roku na budowie w centrum Łodzi przewrócił się dźwig z operatorem w kabinie. Tomasz Klarkowski nagrał niepublikowany dotąd nigdzie wywiad z ojcem mężczyzny, który wówczas zginął. – Syn zaczął w pierwszym momencie uciekać, później się wrócił do kabiny, obrócił cały żuraw w prawą stronę – opowiada Czesław Popławski, ojciec Zdzisława Popławskiego. Wyjaśnia, że zrobił tak, dlatego że po lewej stronie, tam gdzie by upadł, były ogródki piwne i tam było wielu ludzi. – Żuraw upadł przy samej kamienicy. Ponoć zgniótł cztery samochody, ale na szczęście nikogo tam nie było. Wyjęto go z kabiny i jeszcze był przytomny – opowiada.

Czesław Popławski zwraca uwagę, że inspektor UDT "nawet nie wszedł na żuraw". – Odbiór niby się odbył, ale ten żuraw to był po prostu trup. Wielu operatorów ginie, ale rzadko kto o tym mówi, bo to są pojedyncze osoby – podkreśla.

Opole, 2016 rok - Pracownik budowy ginie podczas pracy na dźwigu. Drugi trafia do szpitala w ciężkim stanie. Żerań, 2019 rok - Podczas budowy elektrociepłowni od dźwigu odrywa się ramię. Operator wychodzi z wypadku ranny. Gdańsk, 2021 rok - W trakcie pracy z powodu wady technicznej pęka podstawa dźwigu. Tym razem obywa się bez ofiar.

Według różnych statystyk w ciągu ostatniej dekady w Polsce doszło nawet do 181 wypadków śmiertelnych podczas pracy na dźwigach. Prawdziwej liczby wszystkich zdarzeń nie zna prawdopodobnie nikt. Dane różnych urzędów są niespójne i wszystko wskazuje na to, że wiele wypadków jest ukrywanych.

- Ja chyba pamiętam wszystkie zwłoki, co widziałem na budowach. Zdarzyło mi się ubierać zwłoki w szelki, bo przyszedł kierownik budowy i poprosił, żebyśmy ubrali go w szelki, bo nie założył szelek, a jak przyjedzie prokurator, to będzie że zginął niezgodnie z przepisami – opowiada były pracownik Grzegorza H. – Widziałem ludzi, którzy robili sobie selfie ze zwłokami, zanim prokurator przyjechał i potem wrzucali to na Facebooka – zwraca uwagę. Mężczyzna zapewnia, że widział "dużo zdarzeń, gdzie ludzie ginęli na budowie, a nie było o tym żadnej fiszki, żadnej notatki". – Gdybym nie był na miejscu, tobym nawet nie wiedział, że coś takiego się stało – dodaje.

- Połamane dźwigi, poprzewracane, katastrofy budowlane, które gdzieś ktoś zamiata pod dywan. Szukam w internecie i nie ma o tym żadnej wzmianki, nawet notatki. Czyli ktoś to ukrywa – mówi mężczyzna.

Druga część rozmowy po reportażu "Dźwigi, wypadki, szara strefa"
Druga część rozmowy po reportażu "Dźwigi, wypadki, szara strefa"TVN24

Kontrole

Jarosław Fidut mówi, że kontrole bezpieczeństwa pracy w Polsce są prowizoryczne. – Do momentu aż coś się stanie. Często się zdarza, że inspekcja pracy informuje budowę o nadchodzącej inspekcji dwa-trzy dni wcześniej, czyli daje czas dla budowy na skompletowanie pełnej dokumentacji. A jak dajemy budowie dwa-trzy dni to dokumenty będą się zgadzać – zapewnia.

Zarówno żuraw w Międzyzdrojach, jak i ten w Łodzi zostały legalnie dopuszczone do pracy przez inspektorów Urzędu Dozoru Technicznego. Wygląda na to, że pomimo kontroli, w obu tych przypadkach ludzie ginęli właśnie z powodu złego stanu technicznego dźwigów.

- Często są to żurawie zakupione na Zachodzie. Dochodzi nawet do takich skrajności, że w cenie złomu, bo są traktowane jak złom, przyjeżdżają do Polski, są ewentualnie odmalowywane i polscy operatorzy na tym pracują - mówi Tomasz Klarkowski. – Takie żurawie są w Polsce standardem, bo jest ich aż tak dużo. UDT-owiec odbierając taki żuraw robi to z dołu, a nie wchodzi tu na górę i nie sprawdza, czy mamy manetki sprawne, jak wygląda silnik i inne rzeczy – podkreśla.

- Byłem świadkiem, gdzie inspektor nawet nie widział dźwigu, tylko był w biurze. Porozmawiał z konserwatorem, zdał się na opinię konserwatora i podbił pieczątkę – wspomina Jarosław Fidut.

Jarosław Fidut zwraca uwagę na nieprawidłowości w branży budowlanejTVN24

Rzecznik prasowy Urzędu Dozoru Technicznego Maciej Zagrobelny zapewnia, że nie mają miejsca takie sytuacje, żeby inspektorzy UDT nie sprawdzali, w jakim stanie technicznym są dźwigi. – Do nas nie docierają takie sygnały – stwierdza.

- Wszystkie dźwigi są odbierane przez inspektorów UDT. Nie sądzę, aby jakikolwiek inspektor Urzędu Dozoru Technicznego świadomie podejmował decyzje złe, bo on wie, że za to ponosi odpowiedzialność – mówi Maciej Zagrobelny. – My uważamy, że obsługa żurawi i urządzenia są w Polsce bezpieczne. Uważam, że wszystko jest w porządku, jeśli chodzi o pracę Urzędu Dozoru Technicznego – dodaje.

- Każde zwłoki, każdy wypadek, wszystko zostaje gdzieś tam w głowie. Znam ich rodziny, znam żony, znam dzieci. Nagle się okazuje, że dźwig się przewrócił, trzech zginęło, jeden przeżył. Gdzieś tam przez te moje 16 lat tyle ludzi mi odeszło, że młodzi nie chcą tego robić – mówi były pracownik Grzegorza H. Z kolei Jarosław Fidut uważa, że, "żeby w Polsce dało się normalnie pracować w tym zawodzie, należałoby zacząć od mentalności nastawienia do drugiego człowieka". – Że nie jest tylko maszynką do zarabiania pieniędzy, nie jest jednorazówką, którą zużyjemy, wyrzucimy, weźmiemy kolejnego – stwierdza.

Autorka/Autor:Marcin Wójcik, Bartosz Józefiak, asty

Źródło: TVN24

Źródło zdjęcia głównego: TVN24

Pozostałe wiadomości

Departament Stanu USA potwierdził, że Stany Zjednoczone jeszcze w marcu dostarczyły Ukrainie rakiety dalekiego zasięgu ATACMS w wersji o zasięgu do 300 kilometrów. Według dwóch amerykańskich urzędników, na których powołuje się agencja AP, rakiet użyto między innymi w ataku na lotnisko wojskowe na Krymie, do którego doszło w połowie kwietnia.

Departament Stanu potwierdza, że dostarczono Ukrainie rakiety dalekiego zasięgu

Departament Stanu potwierdza, że dostarczono Ukrainie rakiety dalekiego zasięgu

Źródło:
PAP

Departament Stanu USA wyraził zgodę na sprzedaż Polsce 360 rakiet przeciwradarowych AARGM-ER. To jeden z najnowszych amerykańskich pocisków tego typu. Maksymalną cenę potencjalnej transakcji wyznaczono na 1,275 miliarda dolarów.

360 rakiet AARGM-ER może trafić do Polski. Amerykańskie władze wyraziły zgodę na sprzedaż

360 rakiet AARGM-ER może trafić do Polski. Amerykańskie władze wyraziły zgodę na sprzedaż

Źródło:
PAP

Mocnym kandydatem do objęcia teki ministra spraw wewnętrznych i administracji jest Tomasz Siemoniak, dotychczasowy koordynator służb specjalnych - dowiedział się tvn24.pl. Nie jest jeszcze przesądzone, że będzie łączył obydwie fukcje: ministra i koordynatora.

Tomasz Siemoniak kandydatem do objęcia Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji

Tomasz Siemoniak kandydatem do objęcia Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji

Źródło:
tvn24.pl

IMGW wydał ostrzeżenia pierwszego stopnia przed oblodzeniem i opadami śniegu. Z komunikatu wynika też, że w części kraju temperatura spadnie poniżej zera stopni. Sprawdź, gdzie aura będzie groźna.

Śliskie drogi i chodniki, spadnie też śnieg. IMGW wydał ostrzeżenia

Śliskie drogi i chodniki, spadnie też śnieg. IMGW wydał ostrzeżenia

Aktualizacja:
Źródło:
IMGW

Rzecznik dyscyplinarny ma się ponownie zająć sprawą prokuratora, który we wrześniu 2021 roku chodził nago ulicami Świdnicy na Dolnym Śląsku. Sąd dyscyplinarny uwzględnił zażalenie prokuratora generalnego Adama Bodnara na umorzenie sprawy.

Prokurator spacerował nago. Ponownie zajmie się nim rzecznik dyscyplinarny

Prokurator spacerował nago. Ponownie zajmie się nim rzecznik dyscyplinarny

Źródło:
PAP

Jeżeli ktoś dopuszczał do tego, że prywatne rozmowy przewodniczącego Rady Europejskiej z jego adwokatem, bo ja wówczas reprezentowałem Donalda Tuska, znajdowały się w posiadaniu służb jakiegokolwiek kraju - bez względu na to, czy sojuszniczego, czy nie - to to jest szpiegostwo - mówił w "Faktach po Faktach" poseł KO i adwokat Roman Giertych.

Giertych: podczas inwigilowania Pegasusem doszło do szpiegostwa, a to zbrodnia

Giertych: podczas inwigilowania Pegasusem doszło do szpiegostwa, a to zbrodnia

Źródło:
TVN24

Wejście Ukrainy do Unii Europejskiej mogłoby stworzyć konieczność zwiększenia budżetu Wspólnoty nawet o 20 procent - powiedział unijny komisarz do spraw budżetu i administracji Johannes Hahn. Scenariusz ten zakładałby utrzymanie pomocy dla rolnictwa i wsparcia strukturalnego w Unii Europejskiej. Zdaniem komisarza jednak "najmniejszym zmartwieniem jest strona finansowa".

Rachunek za akcesję Ukrainy do Unii Europejskiej. "Brzmi to gigantycznie"

Rachunek za akcesję Ukrainy do Unii Europejskiej. "Brzmi to gigantycznie"

Źródło:
PAP

Mariusz Kamiński wypiera pewne fakty ze swojej świadomości. Pewnie te, które są dla niego najbardziej niewygodne - tak były poseł Michał Wypij skomentował w "Tak jest" w TVN24 zeznania Mariusza Kamińskiego przed sejmową komisją śledczą do spraw wyborów kopertowych. Odnosząc się do sporu dotyczącego obecności byłego premiera Mateusza Morawieckiego w słynnym spotkaniu w jego willi przy ulicy Parkowej, powiedział, że "jeżeli ktoś zna prawdę, a o niej nie mówi, to jest po prostu tchórzem".

Wypij: jeżeli ktoś zna prawdę, a o niej nie mówi, to jest po prostu tchórzem

Wypij: jeżeli ktoś zna prawdę, a o niej nie mówi, to jest po prostu tchórzem

Źródło:
TVN24

Jedynym ministrem z ramienia PSL, który będzie się ubiegał o mandat europosła, będzie minister rozwoju Krzysztof Hetman. Więcej kandydatów Polskiego Stronnictwa Ludowego z rządu nie przewidujemy - przekazał w "Kropce nad i" w w TVN24 wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski. Michał Szczerba, który sam będzie kandydatem Koalicji Obywatelskiej, mówił, iż jest "absolutnie przekonany, że to będzie najważniejsza kadencja Parlamentu Europejskiego w historii". Zapewnił jednocześnie, że komisja śledcza do spraw afery wizowej, której przewodniczy, "wykona swoją robotę". 

Trzecia Droga "pracuje nad najlepszymi kandydatami", jeden minister z PSL będzie kandydował na europosła

Trzecia Droga "pracuje nad najlepszymi kandydatami", jeden minister z PSL będzie kandydował na europosła

Źródło:
TVN24

Zdrada stanu. To jest prawdziwy powód aresztowania wiceministra obrony Timura Iwanowa - podały niezależne rosyjskie media. Jak pisze portal The Moscow Times, Iwanow był "prawą ręką" ministra Siergieja Szojgu, a sprawa ta jest dla szefa resortu obrony "potężnym ciosem". Komitet Śledczy Rosji poinformował we wtorek, że wiceminister Iwanow, który pełnił tę funkcję od ośmiu lat, został zatrzymany pod zarzutem przyjmowania łapówek.

Trzęsienie ziemi na Kremlu. Szojgu "otrzymał potężny cios", jego człowiek aresztowany

Trzęsienie ziemi na Kremlu. Szojgu "otrzymał potężny cios", jego człowiek aresztowany

Aktualizacja:
Źródło:
Reuters, The Moscow Times, Lenta, Ważnyje Istorii

Czy Andrzej Duda po zakończeniu prezydentury mógłby zostać liderem prawicy w Polsce? Ponad połowa uczestników sondażu SW Research dla rp.pl odpowiedziała "nie". 25 proc. ankietowanych nie ma zdania w tej kwestii. Kto szczególnie negatywnie ocenia perspektywę objęcia przez obecnego prezydenta roli lidera prawicy?

Andrzej Duda liderem prawicy? Nowy sondaż

Andrzej Duda liderem prawicy? Nowy sondaż

Źródło:
Rzeczpospolita, tvn24.pl

Policjanci z Ochoty pokazali zdjęcia pacjenta jednego z warszawskich szpitali. Proszą o pomoc w ustaleniu tożsamości starszego mężczyzny, który nie miał przy sobie dokumentów.

Trafił do szpitala, nie wiadomo, kim jest

Trafił do szpitala, nie wiadomo, kim jest

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Remis to wynik gry, w której żadna ze stron nie została pokonana, a remiz: to gra rozstrzygnięta, to gra pozorów, buduje wiszące gniazda czy kopie podziemne korytarze? Na to pytanie za 10 tysięcy złotych w programie "Milionerzy" odpowiadała pani Anna Downar z Karkowa.

Czym jest remiz? Pytanie w "Milionerach" za 10 tysięcy złotych

Czym jest remiz? Pytanie w "Milionerach" za 10 tysięcy złotych

Źródło:
Milionerzy TVN

Prezydent USA Joe Biden poinformował, że podpisał ustawę, na mocy której Stany Zjednoczone przeznaczą niemal 61 miliardów dolarów na pakiet pomocowy dla Ukrainy. Zapowiedział, że "dosłownie w ciągu kilku godzin" USA zaczną wysyłać sprzęt na Ukrainę. W skład pierwszego pakietu wejdą różne rodzaje pocisków i wozy opancerzone.

Pomoc USA dla Ukrainy. Jest decyzja prezydenta Bidena

Pomoc USA dla Ukrainy. Jest decyzja prezydenta Bidena

Aktualizacja:
Źródło:
tvn24.pl, PAP

Wstrzymano poszukiwania wojskowego nurka, który zaginął podczas ćwiczeń wojskowych w okolicach wyjścia z portu w Gdańsku. Akcja ma być wznowiona w czwartek rano. Zaginiony to żołnierz jednostki wojskowej GROM z zespołu B, który zlokalizowany jest w Gdańsku na Westerplatte.

Zaginiony nurek z GROM-u. Poszukiwania przerwano

Zaginiony nurek z GROM-u. Poszukiwania przerwano

Aktualizacja:
Źródło:
tvn24.pl

Minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz podał się do dymisji. Decyzja jest związana z jego startem do europarlamentu. - Bardzo polubiłem to ministerstwo, przeżyłem tam bardzo dużo emocjonalnych chwil, ale jest dobrze uporządkowane i mam nadzieję, że mój następca będzie się tam czuł jeszcze lepiej - powiedział Sienkiewicz w rozmowie z reporterem TVN24.

Minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz podał się do dymisji

Minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz podał się do dymisji

Źródło:
tvn24.pl, TVN24

17-latek zauważył na chodniku w Lesznie (Wielkopolska) stojącego w samej piżamie i kapciach starszego mężczyznę. Oddał mu swoje buty i kurtkę i zaprowadził go do komisariatu policji. Okazało się, że senior był ofiarą domowej przemocy - został pobity przez syna i wyrzucony z domu.

Syn wyrzucił starszego mężczyznę z domu. 17-latek oddał mu swoje buty i kurtkę

Syn wyrzucił starszego mężczyznę z domu. 17-latek oddał mu swoje buty i kurtkę

Aktualizacja:
Źródło:
tvn24.pl

Prokurator generalny Adam Bodnar przedstawił w Sejmie informację o kontroli operacyjnej w Polsce, między innymi przy użyciu Pegasusa. Powiedział, że publiczne zeznania osób, które były nim inwigilowane, są dla niego "wstrząsające i przygnębiające". Dodał, że to jest "sprawa, która uderza w samo sedno demokracji". Po jego wystąpieniu odbyła się debata.

Bodnar w Sejmie o Pegasusie. "Wstrząśnięty i przygnębiony"

Bodnar w Sejmie o Pegasusie. "Wstrząśnięty i przygnębiony"

Źródło:
TVN24, PAP

Jewgienija Gucul, przywódczyni autonomicznego regionu na południu Mołdawii, Gagauzji, może stanąć przed sądem. Mołdawska prokuratura poinformowała o zakończeniu dochodzenia w jej sprawie. Zarzuty dotyczą między innymi finansowania prorosyjskiej partii Sor - podał portal NewsMaker.

"Systematycznie wwoziła pieniądze". Zwolenniczka Putina z zarzutami

"Systematycznie wwoziła pieniądze". Zwolenniczka Putina z zarzutami

Źródło:
NewsMaker, tvn24.pl

Australijska policja apeluje o pomoc w znalezieniu Orpheusa Pledgera - aktora znanego z takich seriali jak "Zatoka serc" czy "Sąsiedzi". Sąd wydał nakaz aresztowania po tym, jak 30-latek nie stawił się na rozprawie w związku z napaścią na kobietę, podają lokalne media.

Obława na znanego aktora. Policja apeluje o pomoc

Obława na znanego aktora. Policja apeluje o pomoc

Źródło:
ABC, Sydney Morning Herald, tvn24.pl

Nadchodzące dni będą dość pochmurne, poza tym pojawią się opady deszczu. Niebawem czeka nas jednak zmiana pogody. Zrobi się słonecznie, a temperatura wzrośnie miejscami do 26 stopni Celsjusza.

Wiemy, kiedy nastąpi zmiana pogody

Wiemy, kiedy nastąpi zmiana pogody

Źródło:
tvnmeteo.pl

Po głośnej imprezie w hotelu poselskim Łukasz Mejza tłumaczył z mównicy sejmowej, że w nocy bronił "tradycji polegających na wspólnym, chóralnym śpiewaniu". A w rozmowie z TVN24 tłumaczył się całodniową pracą w sejmowych komisjach i na posiedzeniach. Sprawdziliśmy więc aktywność parlamentarną tego posła PiS. Nie jest to długa analiza.

Mejza tłumaczy nocną imprezę: "skoro się pracuje cały dzień....". Jak on pracuje?

Mejza tłumaczy nocną imprezę: "skoro się pracuje cały dzień....". Jak on pracuje?

Źródło:
Konkret24

Orlen spisał na straty ogromne środki. To efekt wypłacenia około 400 milionów dolarów bez zabezpieczenia pośrednikom handlu ropą naftową przez poprzedni zarząd Orlen Trading Switzerland. Zaliczki przepadły, a surowiec nigdy nie dotarł do kraju. W środę do tej sytuacji odniósł się były premier Mateusz Morawiecki.

Orlen stracił ogromne pieniądze. Morawiecki komentuje

Orlen stracił ogromne pieniądze. Morawiecki komentuje

Źródło:
tvn24.pl

Główny Inspektorat Sanitarny wydał w środę ostrzeżenie dotyczące wykrycia Escherichia coli wytwarzających toksynę Shiga (STEC) w tatarze wołowym. Zakażenie bakterią STEC może prowadzić do krwotocznego zapalenia okrężnicy lub znacznie rzadziej - bezkrwawej biegunki.

Ostrzeżenie przed tatarem. "Nie należy spożywać"

Ostrzeżenie przed tatarem. "Nie należy spożywać"

Źródło:
PAP

Pierwotne niedobory odporności (PNO) to grupa chorób, przeważnie uwarunkowanych genetycznie. Szacuje się, że w Polsce z tą przypadłością może żyć nawet 40 tysięcy osób, ale zdiagnozowano ją u zaledwie pięciu tysięcy pacjentów. Tymczasem konsekwencje opóźnionej diagnozy są w dużej mierze nieodwracalne i wiążą się z uszkodzeniem narządów lub występowaniem przewlekłych chorób.

PNO może mieć nawet 40 tysięcy Polaków, niewielu otrzymało diagnozę. Objawy ostrzegawcze

PNO może mieć nawet 40 tysięcy Polaków, niewielu otrzymało diagnozę. Objawy ostrzegawcze

Źródło:
PAP

Departament Stanu USA opublikował raport dotyczący przestrzegania praw człowieka na całym świecie. 45 stron zajęło podsumowanie sytuacji w Polsce w 2023 roku. W dokumencie wskazano na doniesienia dotyczące między innymi dyskryminacji wobec kobiet, zagrożenia dla niezależności sądów, nadmiernego używania siły przez policję i sytuacji mediów.

Departament Stanu USA o przestrzeganiu praw człowieka w Polsce

Departament Stanu USA o przestrzeganiu praw człowieka w Polsce

Źródło:
PAP, tvn24.pl

Znamy wyniki czwartej edycji rankingu Szkół Przyjaznych LGBTQ+. W zestawieniu znalazły się placówki z sześciu miast. Najwięcej, bo aż sześć jest z Warszawy. Inicjatywa została objęta patronatem Ministerstwa Edukacji Narodowej, Ministerstwa Równości i Rzecznika Praw Dziecka.

Jest nowy ranking Szkół Przyjaznych LGBTQ+

Jest nowy ranking Szkół Przyjaznych LGBTQ+

Źródło:
Fundacja GrowSPACE, tvn24.pl

Kanadyjska piosenkarka Celion Dion pojawiła się na okładce francuskiego "Vogue'a" i udzieliła magazynowi przejmującego wywiadu. Artystka, która w 2022 roku zawiesiła koncerty z powodu rzadkiej choroby - tak zwanego zespołu sztywnego człowieka - opowiedziała o tym, jak obecnie wygląda jej życie i terapia. Powiedziała, że wciąż ma nadzieję na powrót do koncertowania.

Celine Dion opowiada o dramatycznej walce z chorobą. "Chcę zobaczyć wieżę Eiffla"

Celine Dion opowiada o dramatycznej walce z chorobą. "Chcę zobaczyć wieżę Eiffla"

Źródło:
"Vogue", "The Hollywood Reporter", tvn24.pl

Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji (KRRiT) Maciej Świrski nałożył w ostatnim czasie kary na TVN24 oraz TOK FM, które zostały wyegzekwowane od spółek pomimo wniesienia odwołania od decyzji przewodniczącego. "Nie może przewodniczący KRRiT, prezes Orlenu czy dowolny wójt lub burmistrz stawiać się w roli nadredaktora, mówiącego niezależnym redakcjom co wolno, a czego nie" - napisała w oświadczeniu Rada Wydawców Stowarzyszenia Gazet Lokalnych.

"Nie może stawiać się w roli nadredaktora"

"Nie może stawiać się w roli nadredaktora"

Źródło:
tvn24.pl

Z okazji jubileuszu Ogólnopolskiego Konkursu Fotografii Reporterskiej - Grand Press Photo internauci mogą wskazać Zdjęcie XX-lecia. Głosować można do 10 maja. Wyboru można dokonać spośród 19 Zdjęć Roku z poprzednich edycji konkursu.

Internauci wybiorą Zdjęcie XX-lecia konkursu Grand Press Photo

Internauci wybiorą Zdjęcie XX-lecia konkursu Grand Press Photo

Źródło:
TVN24