Policja zatrzymała we wtorek wieczorem 30-letniego obywatela Białorusi. Miał strzelać z broni w trójmiejskim biurze Thomson Reuters. Nikt nie został ranny. Cudzoziemiec jest pracownikiem tej firmy.
Podkomisarz Michał Sienkiewicz z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku poinformował, że oddano dwa strzały.
- Policjanci są na miejscu, wyjaśniają wszystkie szczegóły i okoliczności tego zdarzenia. Przesłuchują świadków - dodał.
"Nie słyszeliśmy żadnych strzałów w trakcie pracy"
- Zostaliśmy poinformowani kilka godzin temu o strzelaninie, to wszystko co wiemy. Nie słyszeliśmy żadnych strzałów w trakcie pracy. Przez godzinę nie mogliśmy wyjść z budynku - powiedział w rozmowie z TVN24 Konstantinos Tountas, pracownik agencji Reuters.
Drugi pracownik agencji, Małgorzata Pachoł również powiedziała, że pracownicy niczego nie słyszeli, kiedy pracowali. - Jesteśmy na dziewiątym piętrze, żadne dźwięki do nas nie dochodziły, tylko później usłyszeliśmy, że była podobno jakaś strzelanina, do której doszło z inicjatywy jakiegoś pracownika - mówiła.
Nieoficjalnie: przeżył załamanie nerwowe
Według nieoficjalnych informacji, 30-letni obywatel Białorusi, który miał oddać strzały, przeżył załamanie nerwowe. - Świadkowie mówią wprost, że "zwariował" - poinformował reporter tvn24.pl Robert Zieliński.
Jak dowiedział się Zieliński, przy obywatelu Białorusi znaleziono pistolet Glock i broń długą.
Cudzoziemiec miał oddać strzały w sali, w której pracował. Byli tam jego współpracownicy. Żaden nie został ranny.
Jak podaje Radio Gdańsk 30-letni Białorusin, zatrzymany po strzelaninie, ma pozwolenie na broń. Mężczyzna interesuje się strzelectwem sportowym. We wtorek przyszedł do pracy na popołudniową zmianę prosto z treningu.
Prokuratura Okręgowa w Gdańsku prowadzi śledztwo w sprawie usiłowania zabójstwa. 30-latek w czwartek przed południem zostanie doprowadzony i przesłuchany.
Informację o zdarzeniu jako pierwsze podało radio RMF FM.
Autor: mart/zir/plw / Źródło: PAP, TVN24