Za długi alimentacyjne stracił prawo jazdy. Przed sądem udowodnił, że to nie on jest ojcem, czyli nigdy nie musiał płacić alimentów, ale dokumentu odzyskać nie może. Bo takie jest prawo. I kropka.
Michał Rygielski jest obecnie w Irlandii. Szuka pracy, bo poprzednią – przy remoncie aut po wypadkach – stracił z powodu braku odebranego mu przez toruńskie starostwo dokumentu. - Na lawetach zwoził samochody po wypadkach, więc prawo jazdy jest bezcenne. Nie ma prawa jazdy, nie ma pracy – wyjaśnia jego ojciec Stefan Rygielski.
Pod nieobecność syna walczy z urzędnikami. Na razie bezskutecznie.
Płacił alimenty za nie swoje dziecko
Ponad rok temu ówczesna dziewczyna Michała Rygielskiego zaszła w ciążę. On sam wyjechał do Irlandii zarabiać na utrzymanie partnerki i dziecka. - Pod nieobecność syna w domu dziewczyna odeszła. Zostawiła syna i zaczęła szukać innego mężczyzny – mówi pan Stefan.
Prokuratura została powiadomiona o ściganie przestępstwa niealimentacji, a następnie wysłano wniosek do starosty o zatrzymanie prawa jazdy. Joanna Tutlewska z Urzędu Gminy w Obrowie
Związek się rozpadł, a Michał Rygielski zaczął podejrzewać, że wcale nie jest ojcem dziecka. Gdy podejrzenia okazały się słuszne, przestał przelewać pieniądze. A wtedy zareagowali urzędnicy. - Prokuratura została powiadomiona o ściganie przestępstwa niealimentacji, a następnie wysłano wniosek do starosty o zatrzymanie prawa jazdy – wyjaśnia Joanna Tutlewska z Urzędu Gminy w Obrowie.
Spłacił dług, wygrał sprawę, prawa jazdy nie ma
Michał Rygielski przyjechał do Polski, by sprawę wyjaśnić. Mało tego - spłacił 6 tysięcy alimentacyjnych długów, by nie być już osobą poszukiwaną i bez problemów wrócić za granicę. By sprawę zamknąć, ostatecznie zwrócił się do sądu o unieważnienie ojcostwa. Wygrał, bo testy DNA potwierdziły, że nie jest ojcem dziecka.
Jednak odebranego po powrocie prawa jazdy nie odzyskał i to mimo wyroku sądu, zgodnie z którym mężczyzna nigdy nie musiał płacić żadnych alimentów. Co więcej, Trybunał Konstytucyjny uznał we wrześniu przepis umożliwiający odbieranie prawa jazdy dłużnikom alimentacyjnym za niezgodny z konstytucją. Na mocy ustawy o postępowaniu wobec dłużników alimentacyjnych z 2005 roku prawo jazdy co roku traciło po kilkaset osób.
Takie prawo i koniec
Ustawa o ruchu drogowym nie rozgranicza, z jakiej przyczyny zostało zatrzymane prawo jazdy. Jest rozgraniczenie terminu: jeśli do roku było zatrzymane, nie ma egzaminu, jeśli powyżej roku - powinien przystąpić do egzaminu. Dominik Gredecki, naczelnik Wydziału Komunikacji Starostwa Powiatowego w Toruniu
Starostwa to nie wzrusza. - Przed wydaniem takiego prawa jazdy osoba zainteresowana powinna poddać się egzaminowi sprawdzającemu w wojewódzkim ośrodku ruchu drogowego – mówi naczelnik Wydziału Komunikacji Starostwa Powiatowego w Toruniu Dominik Gredecki
A co mają wspólnego alimenty z umiejętnościami prowadzenia samochodu? - Nie nam to rozstrzygać. Ustawa o ruchu drogowym nie rozgranicza, z jakiej przyczyny zostało zatrzymane prawo jazdy. Jest rozgraniczenie terminu: jeśli do roku było zatrzymane, nie ma egzaminu, jeśli powyżej roku - powinien przystąpić do egzaminu - dodaje.
"To jest absurd"
A Michał Rygielski miał tego pecha, że od niesłusznego zatrzymania dokumentu minął ponad rok. Jego ojciec uważa, że to niesprawiedliwe. - To jest absurd, to jest naciąganie na koszty – mówi rozgoryczony.
Twarde prawo, ale prawo. Czy sensowne? – Nie nam to rozstrzygać – odpowiada starostwo.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24