Lekarze skierowani przez wojewodę nie stawili się do pracy. Nie możemy otworzyć oddziałów, bo nie mamy kadry - tak o sytuacji szpitali w Nowym Mieście nad Pilicą i Grójcu mówi tvn24.pl starosta grójecki Krzysztof Ambroziak. Dodaje, że brakuje też pielęgniarek, a stan personelu może się zmniejszyć wraz z kolejnymi wynikami testów na koronawisusa. Służby prasowe wojewody mazowieckiego odpowiadają, że lekarzom, którzy nie stawią się do pracy, grozi grzywna.
OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO>>>
Starosta grójecki podkreśla w rozmowie z portalem tvn24.pl, że dyrekcje obu szpitali poinformowały o sytuacji wojewodę mazowieckiego Konstantego Radziwiłła, który odpowiada za zarządzanie kryzysowe i uzupełnianie personelu w szpitalach dotkniętych skutkami epidemii.
Decyzje wojewody, kierujące lekarzy do szpitali, są wydawane na podstawie ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi. Za niewykonanie tego obowiązku grozi kara grzywny.
Zamknięte oddziały
W szpitalu w Nowym Mieście nad Pilicą, gdzie personel został zdziesiątkowany ze względu na pozytywne wyniki testów na koronawirusa i wymóg kwarantanny, zamknięte są odziały wewnętrzny i chirurgiczny. Ostatni pacjenci zostali z nich wypisani w niedzielę. Wtedy też wicemarszałek Senatu Stanisław Karczewski, który od czwartku pracował tam jako lekarz, udał się na kwarantannę.
Oddziały zostały poddane dezynfekcji, jednak – jak przyznaje starosta - nie mogą zacząć działać, bo nie ma personelu.
Czterech lekarzy wskazanych przez wojewodę się nie pojawiło
- Lekarze skierowani przez wojewodę nie stawili się do pracy. Nie możemy otworzyć oddziałów, bo nie mamy kadry – tłumaczy Krzysztof Ambroziak. Zastrzega, że ze wskazanymi lekarzami jest kontakt telefoniczny, choć z czterech wysłanych do tego szpitala decyzją wojewody nie stawił się ani jeden, a brakuje też pielęgniarek. Przyczyn absencji skierowanych do tego szpitala lekarzy nie znamy.
Ambroziak wyjaśnia, że personel jest tylko na oddziale pediatrycznym, jednak – jak dodaje – to się może zmienić ze względu na obowiązujące przepisy, na podstawie których personel kończący we wtorek kwarantannę po negatywnym teście na obecność koronawirusa, będzie musiał mieć wykonany ponowny test.
- Te osoby miały wynik ujemny, ale miały kontakt z osobami zarażonymi. Dlatego dziś będą pobierane wymazy do ponownych testów i będziemy czekać na wyniki – tłumaczy starosta.
Pielęgniarka 26 godzin w pracy
Nasz rozmówca podkreśla, że trudna sytuacja dotyczy też szpitala w Grójcu, gdzie pacjenci nie są przyjmowani na oddziały, a ci, którzy trafiają na izbę przyjęć, są odsyłani do innych szpitali.
- Dzwoniła do mnie pielęgniarka, która zaczęła 26. godzinę pracy, ale nie ma kto jej zmienić – mówi starosta.
Dodaje, że wojewoda skierował tam trzech lekarzy, z których żaden nie przyjechał.
- Jeden zadzwonił z informacją, że jest chory i idzie na L4, inny powiedział, że miał kontakt z osobą zakażoną i idzie na kwarantannę. Dziś mailem dostaliśmy informację, że do pomocy zostało skierowanych dwóch kolejnych, ale dotąd nie dotarli – relacjonuje starosta, z którym rozmawialiśmy przed południem.
O sytuację w szpitalach w Grójcu i Nowym Mieście przed południem zapytaliśmy służby prasowe wojewody mazowieckiego oraz Ministerstwo Zdrowia.
Przedstawiciel biura prasowego ministerstwa nie chciał odnieść się do sprawy i skierował nas do służb prasowych wojewody, które w wysłanym nam oświadczeniu odniosły się jedynie do sytuacji w szpitalu w Grójcu.
"Uprzejmie informujemy, że Wojewoda skierował do pracy w Powiatowym Centrum Medycznym w Grójcu 5 lekarzy. Decyzje mają rygor natychmiastowej wykonalności, co oznacza, że lekarze powinni stawić się do wykonywania pracy. Za niewykonanie tego obowiązku grozi kara grzywny" – podkreślono.
"W przypadku dalszego niestosowania się do decyzji Wojewoda skieruje do placówki kolejnych lekarzy, ale jednocześnie od osób niewypełniających nałożonych na nich obowiązków wyegzekwowane będą kary. Wojewoda będzie też kierował wnioski do Okręgowego Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej" – czytamy w odpowiedzi.
Szpital już czasowo wstrzymał przyjęcia na oddziały: wewnętrzny, neurologiczny, chirurgiczny, anestezjologii i intensywnej terapii, ginekologiczno-położniczy i neonatologiczny. - Na terenie szpitala trwa dezynfekcja. Zdezynfekowana jest już połowa oddziału Wewnętrznego i Ginekologiczno – Położniczego, Trakt Porodowy oraz kilka innych pomieszczeń. Szpital przygotowywany jest do wznowienia działań - informuje szpital na Facebooku.
Zachorowania pracowników grójeckiej lecznicy mają związek z sytuacją właśnie w szpitalu w Nowym Mieście nad Pilicą, gdzie do poniedziałku potwierdzono 30 przypadków zakażenia koronawirusem wśród personelu i pacjentów (z personelu już w piątek było to 15 osób).
Później okazało się, że zakażony jest również lekarz z pogotowia ratunkowego, oddalonego o 40 kilometrów od Grójca.
Jak do tego doszło? Starosta grójecki powiedział nam w poniedziałek, że sporo pielęgniarek pracowało równolegle w szpitalach w Grójcu i Nowym Mieście. - W wielu wypadkach osoby zarażone czuły się dobrze i nie miały objawów, przez to normalnie pracowały i zarażały kolejnych – tłumaczył Krzysztof Ambroziak.
Autorka/Autor: Grzegorz Łakomski
Źródło: tvn24.pl