Stan wyjątkowy przedłużony. Piotr Bystrianin, prezes Fundacji "Ocalenie" zaangażowanej w pomoc migrantom, opowiadał o sytuacji osób, które spotkał. - Uciekły z kraju, z którego trzeba uciekać, bo jest tam niebezpiecznie. Te osoby były bardzo przemarznięte i przestraszone. Mówią, że się ich okłamuje - powiedział w rozmowie z reporterką TVN24.
W ostatnim tygodniu grupa migrantów - w tym kobiety i ośmioro dzieci - która przebywała w pobliżu budynku Straży Granicznej w Michałowie, została wypchnięta na granicę z Białorusią. Potwierdziła to rzeczniczka Straży Granicznej.
W środę prezydent Andrzej Duda podpisał i przesłał do Sejmu wniosek w sprawie wyrażenia zgody na przedłużenie stanu wyjątkowego o 60 dni. W czwartek wieczorem Sejm wyraził na to zgodę. Prezydent podpisał rozporządzenie w sprawie przedłużenia stanu wyjątkowego w piątek i zostało ono opublikowane w Dzienniku Ustaw.
Piotr Bystrianin o migrantach: uciekają z kraju ogarniętego wojną
Piotr Bystrianin, prezes Fundacji "Ocalenie", od ponad 13 lat zaangażowany jest w działania na rzecz uchodźców oraz imigrantów w Polsce. W rozmowie z reporterką TVN24 mówił o sytuacji tych osób.
- Uciekły z kraju, z którego trzeba uciekać, bo jest tam niebezpiecznie. Te osoby były bardzo przemarznięte i przestraszone. Mówią, że się ich okłamuje, że zostaną gdzieś do ciepła zabrani, pewnie po to, żeby nie stawiali oporu, a potem w lesie ich się wyrzuca, każe przejść przez granicę. Było też tam trzynastoletnie dziecko - relacjonował.
- Oni chcieli od nas tylko wody, jedzenia, żeby ich ogrzać, dać im ubrania, bo przy granicy ludzie umierali już z hipotermii. To jest coś legalnego, ludzkiego. Ludzie są ekstremalnie zmęczeni - mówił.
- Jeżeli przyjeżdżają do nas osoby, które uciekły z kraju na przykład ogarniętego wojną, to jak widzą ludzi z długimi karabinami, w kominiarkach, w mundurach, którzy im coś każą, to oni to robią, bo w ich kraju człowiek może strzelać. Oni przechodzą na drugą stronę, a tam jeżeli próbują dojść do Mińska, to opowiadali nam, że są tam białoruscy żołnierze, którzy ich biją, każą wracać w drugą stronę. I tak są między młotem a kowadłem - relacjonuje Bystrianin.
Piotr Bystrianin: chcą tylko przetrwać
- Inaczej zachowują się osoby, które jeszcze ani razu nie zostały wyrzucone brutalnie z Polski lub tylko raz lub dwa, a inaczej osoby, które doświadczyły tego dziesięć lub kilkanaście razy - ocenia. Jak dodaje, w tym drugim przypadku "osoby starają się tylko przeżyć".
- Są wycieńczeni, często wiele dni - tak jak te osoby wczoraj - sześć dni bez jedzenia, wody, ciągle marzną, mokną, boją się i już są w takim stanie, że starają się tylko przeżyć. Czasami nawet kontakt jest trudny, trudno wydobyć z nich podstawowe informacje, są w tak dużym szoku, tak bardzo są przerażeni - podsumował.
Zatrzymanych już ponad 160 osób
Od sierpnia za organizowanie nielegalnego przekraczania granicy białoruskiej Straż Graniczna zatrzymała ponad 160 osób. Wszystkie one usłyszały zarzut pomocnictwa w popełnieniu przestępstwa - przekazała rzeczniczka prasowa Straży Granicznej ppor. Anna Michalska.
Najwięcej osób zatrzymała podlaska Straż Graniczna, która chroni najdłuższy odcinek granicy z Białorusią. Pogranicznicy zatrzymali tam 135 osób, które najczęściej usiłowały przewieźć nielegalnych imigrantów w głąb kraju lub do innych państw Unii Europejskiej. Nadbużański Oddział Straży Granicznej zatrzymał cztery osoby za pomocnictwo.
Szef MSWiA Mariusz Kamiński mówił w ubiegłym tygodniu w Sejmie, że "na granicy polsko-białoruskiej jest 4 tysiące funkcjonariuszy Straży Granicznej. 2,5 tysiąca żołnierzy, kilkuset policjantów z oddziałów prewencji i kontrterrorystycznych".
Źródło: TVN24 PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24