Przychodzi pacjent do lekarza i czas start. Nie ma go wiele, a właściwie coraz mniej. Z każdym rokiem lekarz musi się spieszyć coraz bardziej, bo coraz więcej pacjentów czeka za drzwiami jego gabinetu. Polskie dane nie są optymistyczne. A porównania ze światem - jeszcze gorsze. Materiał programu "Polska i Świat".
Według amerykańskich badań pacjent ma tylko 11 sekund na powiedzenie, co mu dolega, zanim lekarz mu przerwie. Naukowcy z uniwersytetu na Florydzie przeanalizowali 112 sesji treningowych dla lekarzy, przeprowadzonych w kilku amerykańskich placówkach medycznych. Okazało się, że tylko 36 procent pacjentów zdołało dokładnie wytłumaczyć lekarzowi powód wizyty.
Metody na "skondensowane" wizyty
Lekarze, także ci polscy, przyznają, że na co dzień goni ich czas. Zdarza się również, że pacjentom trzeba czasem trochę pomóc, by skoncentrowali się na tym, co najważniejsze.
- Uczymy się często komunikacji jako lekarze i bardzo często tworzymy taką możliwość dla pacjenta, aby on sam się wypowiedział, ale jeżeli to trwa zbyt długo, a pacjent nie dochodzi do sedna, to te pytania mu pomagają - mówi Jacek Krajewski, prezes federacji "Porozumienie Zielonogórskie".
- Rozmawiamy z pacjentem, wypytujemy go o różne rzeczy, patrząc mu prosto w oczy, a jednocześnie notujemy wszystko to, co od niego usłyszymy lub wklepujemy w komputer, w zależności od tego, w jakiej formie prowadzimy dokumentację - tłumaczy Krajewski.
W Polsce pacjentów jest dużo, a lekarzy za mało. O ile na przykład w Grecji na 1000 mieszkańców przypada 6 lekarzy, na Litwie ponad 4, w Rosji 4, we Francji ponad 3, w Polsce ten wynik wynosi 2,3. Dlatego większość lekarzy ma swoje metody na "skondensowanie" wizyty.
- Jak pacjent wchodzi, to oczywiście zawsze mówię mu: "dzień dobry, proszę się rozebrać i siadać". Jak pacjent się rozbiera, to mogę już mu te pytania zadawać. A on już jest gotowy do badania - wyjaśnia Urszula Urbanowicz, kardiolog z Mysłowickiego Centrum Zdrowia.
Kilkanaście minut dla pacjenta
Urbanowicz opowiada, że gdy zaczynała pracę jako lekarz mogła poświęcić każdemu pacjentowi pół godziny. Teraz - jak mówi - ten czas skurczył się do 15 minut.
- To są ludzie chorzy, na ogół starsi, którym samo rozebranie się zajmuje czas - podkreśla Urbanowicz.
15 minut to i tak nieźle, bo według wyników badań, opublikowanych w "British Medical Journal", w Polsce lekarz pierwszego kontaktu poświęca pacjentowi przeciętnie 10 minut. Dla porównania w Szwecji to 22,5 minuty, w Stanach Zjednoczonych i Bułgarii - 20 minut.
Według wiceprezesa Naczelnej Izby Lekarskiej lekarze w Polsce nie mają czasu rozmawiać z pacjentem, ponieważ większość czasu zjadają biurokratyczne obowiązki.
- W realiach polskiej ochrony zdrowia, gdzie mamy do czynienia z dużym niedoborem kadr medycznych w wielu dziedzinach, obciążanie lekarzy papierkową pracą jest, moim zdaniem, zwykłym marnotrawstwem - podkreśla dr Jacek Kozakiewicz, wiceprezes Naczelnej Izby Lekarskiej.
Autor: tmw//kg / Źródło: tvn24