|

Szczątki nie wróciły do grobu. Odnaleźliśmy je

Grób w Krakowie, w którym Robert Wieczorek został pochowany jako osoba niezidentyfikowana
Grób w Krakowie, w którym Robert Wieczorek został pochowany jako osoba niezidentyfikowana
Źródło: Seweryn Szwyd

- Cieszę się i jestem nieco spokojniejsza, że udało się odnaleźć szczątki ojca, ale odczuwam też pewną konsternację tym wszystkim, co się w tej sprawie dzieje - przyznaje Magda, córka Roberta Wieczorka. Jej ojciec zaginął 24 lata temu. A gdy już udało się wyjaśnić, gdzie jest, z bezimiennego grobu, w którym leżał, "zaginęły" jego szczątki. Odnaleźliśmy je.

Artykuł dostępny w subskrypcji

Bliscy Roberta Wieczorka - jego matka, żona i dorosłe już dzieci, przez blisko ćwierć wieku zastanawiali się, co się z nim stało. 31 maja 2000 roku mężczyzna wyszedł z domu w Warszawie i ślad po nim zaginął. Dzięki nowym informacjom tvn24.pl kilka miesięcy temu udało się ustalić, że to właśnie jego ciało znaleziono 24 września 2000 roku w namiocie pod szczytem Matragony w Bieszczadach.

Mężczyzna przykryty był kocem w pomarańczowo-szarą kratę
Mężczyzna przykryty był kocem w pomarańczowo-szarą kratę
Źródło: KPP Lesko (archiwum)

W rozwikłaniu tej zagadki pomógł przypadek. Szczątki mężczyzny na polecenie Prokuratury Okręgowej w Krakowie w 2021 roku zostały ekshumowane do sprawy Tadeusza P., byłego milicjanta (a po 1990 roku policjanta), oskarżonego w 2024 roku o dwa zabójstwa - swojego podwładnego Krzysztofa Pyki oraz sanockiego dziennikarza Marka Pomykały. Przed Sądem Okręgowym w Krośnie trwa proces w tej sprawie.

Ekshumowane szczątki ostatecznie nie łączyły się z tą sprawą, ale uzyskany został profil DNA, dzięki któremu w 2024 roku udało się ustalić tożsamość Roberta Wieczorka.

Robert Wieczorek z Magdą
Robert Wieczorek z Magdą
Źródło: Archiwum prywatne

Ekshumacja była, a pochówek?

Robert Wieczorek w 2001 roku spoczął na cmentarzu Batowickim w Krakowie. Został pochowany jako NN mężczyzna, czyli o nieustalonej tożsamości.

Ale latem tego roku bliscy Roberta Wieczorka wiedzieli już, że w tym grobie spoczywa ich ojciec, mąż i syn. I wtedy się okazało, że wcale nie spoczywa, bo grób jest pusty. Bo gdy rodzina chciała przenieść szczątki do rodzinnego grobowca w Warszawie, dowiedziała się od zarządcy krakowskiego cmentarza, że szczątki nie wróciły do grobu po zarządzonej trzy lata wcześniej ekshumacji.

Jak to możliwe?

Od przedstawicielki Zarządu Cmentarzy Komunalnych w Krakowie dowiedzieliśmy się, że ekshumacja odbyła się 18 czerwca 2021 roku. Przeprowadzili ją pracownicy cmentarza na zlecenie Prokuratury Okręgowej w Krakowie. Potem firma transportowa na zlecenie prokuratury zawiozła szczątki na badania w Zakładzie Medycyny Sądowej w Krakowie.

Zapytaliśmy o to prokuraturę. Odmówiła nam informacji, odsyłając do Prokuratury Krajowej. Ta odesłała nas znów do tej okręgowej. Aż wreszcie prok. Tomasz Boduch, czyli prowadzący śledztwo, w ramach którego zarządzono ekshumację, skierował nas do Sądu Okręgowego w Krośnie, bo tam został skierowany akt oskarżenia w sprawie Tadeusza P.

Po co prokurator odesłał nas do sądu w Krośnie, skoro jasne było, że szczątki Roberta Wieczorka w żaden sposób nie łączą się ze sprawą oskarżonego Tadeusza P.? Nie wiadomo.

Mężczyzna został pochowany na cmentarzu w Krakowie
Mężczyzna został pochowany na cmentarzu w Krakowie
Źródło: Seweryn Szwyd

Ale zapytaliśmy sąd. Proces w sprawie P. jest tajny, ale na naszą prośbę Arkadiusz Trojanowski, prezes Sądu Okręgowego w Krośnie, zdecydował o odtajnieniu fragmentów, które odnoszą się do ekshumacji i ponownego pochówku Roberta Wieczorka.

Jego zastępca, sędzia Janusz Szarek po analizie akt przekazał nam, że transport ekshumowanych szczątków do Zakładu Medycyny Sądowej w Krakowie zlecony został jednej z krakowskich spółek i - jak zaznaczył - najprawdopodobniej ta sama spółka odpowiedzialna była za ponowny pochówek szczątków.

Pochowanie zwłok - jak przekazał nam sędzia Szarek - miało miejsce "nie później niż 31 lipca (...) ponieważ faktura (...) z dnia 6 sierpnia 2021 r. wystawiona przez Uniwersytet Jagielloński Collegium Medicum [jego częścią jest Zakład Medycyny Sądowej] dotyczy przechowania 'NN' szczątek w okresie od 10 do 31 lipca".

A z tego wynika, że 31 lipca ktoś szczątki musiał z ZMS odebrać.

Tyle że we wskazanej przez sędziego Szarka spółce kategorycznie zapewniono nas, że realizowany był wyłącznie transport zwłok do ZMS. Odbiór już nie.

Zaskakujący finał

Faktura z UJ była ostatnim tropem, jaki mieliśmy w tej sprawie. Skontaktowaliśmy się więc z Zakładem Medycyny Sądowej w Krakowie. Chcieliśmy wiedzieć, jaka firma przed trzema laty odebrała szczątki Roberta Wieczorka. Okazało się, że żadna.

- Za zgodą Prokuratury Okręgowej w Krakowie szczątki mężczyzny, o którym pani mówi, są u nas w zakładzie pozostawione do celów dydaktycznych - przekazał nam doktor Filip Bolechała, specjalista z Zakładu Medycyny Sądowej Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Jak wyjaśnił, w niektórych sytuacjach, kiedy do ZMS trafiają kości osób o nieustalonej tożsamości, po wykonaniu sekcji sądowo-lekarskiej kierownictwo występuję do prokuratury o wydanie zgody na przekazanie ich zakładowi. Korzystają z nich potem podczas nauki studenci medycyny.

Robert Wieczorek miał 37 -lat, kiedy zaginął
Robert Wieczorek miał 37 -lat, kiedy zaginął
Źródło: Policja

- Nie wszystkiego można nauczyć się z książek i atlasów, nic nie zastąpi nauki na "żywym eksponacie" - zwraca uwagę ekspert. - Oczywiście kości traktowane są z pełnym poszanowaniem. Pamiętamy o tym, że są to szczątki ludzkie, że to kiedyś był człowiek - podkreśla dr Bolechała. 

I dodaje, że ZMS - jeśli uda się ustalić tożsamość osoby, której szczątki zostały przekazane do celów dydaktycznych, na wniosek prokuratury zawsze jest przygotowany na zwrócenie ich rodzinie. - Zastrzegamy to zawsze we wniosku do prokuratury, że jeśli uda się potwierdzić, kim była zmarła osoba i wolą jej krewnych będzie, aby odzyskać szczątki i je godnie pochować, zwrócimy je rodzinie - zapewnia.

Chcą powtórnych badań DNA

- Z jednej strony się cieszę się i jestem nieco spokojniejsza, że udało się odnaleźć szczątki ojca, ale odczuwam też pewną konsternację tym wszystkim, co się w tej sprawie dzieje - przyznaje Magda, córka Roberta Wieczorka.

W rozmowie z tvn24.pl kobieta potwierdziła, że zawnioskuje do krakowskiej prokuratury okręgowej o zwrot szczątków ojca. Razem z bratem będą też chcieli ponownych badań DNA, aby potwierdzić, że zachowane w Zakładzie Medycyny Sądowej kości faktycznie należą do ich ojca.

Michał, syn Roberta Wieczorka: - W tej historii jest tak wiele niewiadomych i zaskakujących zwrotów akcji, że prawie niczego nie jesteśmy już pewni. To dobrze, że wiemy, gdzie są szczątki naszego ojca, ale tak naprawdę ucieszymy się dopiero wtedy, kiedy uda nam się potwierdzić, że faktycznie należą do niego, sprowadzić je i pochować w naszym rodzinnym grobowcu w Warszawie.

Magda: - Nie pamiętam ojca. Kiedy zaginął, miałam dwa lata. Nie miałam szansy go poznać, dlatego bardzo zależy mi na tym, żeby chociaż móc zobaczyć jego szczątki. To dla mnie bardzo ważne.

Robert Wieczorek z synem Michałem i córeczką Magdą
Robert Wieczorek z synem Michałem i córeczką Magdą
Źródło: Archiwum prywatne

Tajemnica śmierci pod Matragoną

Dzięki nowym informacjom tvn24.pl oraz współpracy policji w Lesku z krakowskim oddziałem Archiwum X udało się ustalić, że ciało znalezione 24 września 2000 roku w namiocie pod szczytem tej bieszczadzkiej góry to 37-letni mieszkaniec Warszawy - Robert Wieczorek.

Matragona
Matragona
Źródło: Łukasz Górnicki

Mężczyzna mieszkał i pracował w Warszawie. Miał żonę i dwoje dzieci. Z domu wyszedł 31 maja 2000 roku. Zabrał ze sobą koc, plecak i dokumenty. Kilka dni później zadzwonił na domowy telefon stacjonarny i poinformował żonę, że do domu już nie wróci. Przekazał też, że ona i dzieci "są już bezpieczni", ale nie wyjaśnił, co to znaczy.

Policjantom nie udało się wyjaśnić okoliczności jego zaginięcia. Śledztwo zakończyli w 2018 roku po tym, kiedy dostali z sądu informację, że Robert Wieczorek w 2010 roku został uznany za zmarłego.

Czytaj także: