- Sprawa "Skóry" jest jedną z największych zagadek polskiej kryminalistyki - nadal nie wiadomo, kto w latach 90. zabił i oskórował Katarzynę Z.
- Robert Janczewski, który został w tej sprawie skazany na dożywocie, został ostatecznie uniewinniony.
- Dziennikarz "Czarno na białym" mówił o kulisach kontrowersyjnego procesu i "nękaniu" podejrzanego.
- Obejrzyj reportaż "Ślady na duszy" w TVN24+.
Sprawa zabójstwa Katarzyny Z., której fragmenty ciała pod koniec lat 90. ubiegłego wieku wyłowiono z Wisły w Krakowie, jest nadal nierozwiązana. Nazywana sprawą "Skóry", jest opisywana przez media jako jedna z największych zagadek polskiej kryminalistyki. Głównym podejrzanym był Robert Janczewski. Proces domniemanego sprawcy zbrodni, który podczas pierwszej sądowej rozprawy nie przyznał się do zarzucanych mu czynów, rozpoczął się w 2020 r.
"Mówimy o ponad 20 latach permanentnego nękania"
- On (Janczewski - red.) po raz pierwszy został zatrzymany i przesłuchany w tej sprawie w marcu 2000 roku. Od marca 2000 roku do października 2017 roku, kiedy został ostatecznie aresztowany, był wielokrotnie przesłuchiwany, nagabywany, podsłuchiwany - opisywał Łukasz Frątczak, autor reportażu "Ślady na duszy".
- To, jaki koszmar przeszedł ten człowiek, trudno jest opisać - powiedział Frątczak. - My nie mówimy tylko o siedmiu latach pobytu w areszcie człowieka, który był niewinny. Mówimy o ponad 20 latach permanentnego nękania - podkreślił.
Dziennikarz "Czarno na białym" powiedział, że w aktach sprawy "Skóry" zastosowano łącznie 17 podsłuchów, "każdy na co najmniej trzy miesiące, jego (podejrzanego - red.) bądź osób z jego otoczenia". - To znaczy, że przez łącznie 4,5 roku ten człowiek był permanentnie inwigilowany - zauważył Frątczak.
"Okazało się, że nie było praktycznie żadnych dowodów"
Autor reportażu "Ślady na duszy" przypomniał, że "pierwsze skazanie i śledztwo toczyły się za zamkniętymi drzwiami". - My nie znaliśmy szczegółów. Dopiero sędziowie apelacyjni odtajnili tę sprawę i my, jako dziennikarze, mogliśmy zobaczyć wszystkie dowody, jakie zebrał prokurator - powiedział.
- Tam się okazało, że nie było praktycznie żadnych dowodów. Sędziowie zmasakrowali ten akt oskarżenia i materiał dowodowy zebrany przez prokuraturę i policję przez dwadzieścia kilka lat - skomentował Frątczak. - Nie ma żadnych dowodów na to, że Robert Janczewski miał cokolwiek wspólnego z tą sprawą - dodał.
Na temat zebranych w śledztwie poszlak Frątczak powiedział, że "one się w ogóle nie łączą". - To jest zbiór jakichś przypadkowych informacji, czasem niedomówień, a czasem wprost przekłamań i mistyfikacji tylko po to, żeby wskazać tego człowieka - zauważył.
Robert Janczewski został w 2022 r. w tej sprawie skazany na dożywocie. W tym samym roku ruszyła apelacja, w wyniku której w 2024 r. został całkowicie uniewinniony. - Na razie Robert Janczewski jest osobą niewinną, prawomocnie uniewinnioną i na tym ta sprawa stanęła - powiedział Frątczak.
Jak zaznaczył autor reportażu "Ślady na duszy", "w tym momencie akta są w prokuraturze i prokurator zaraz po uniewinnieniu powiedział, że będzie wnosił kasację, więc teraz czekamy na kasację".
Autorka/Autor: kkop/lulu
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24