Prokuratura Krajowa wszczęła śledztwo, które ma ustalić odpowiedzialnego za wrzucenie do internetu 348 stron wyjaśnień byłego szefa gangu kiboli Wisły Kraków. Wiedza Pawła M., ps. Misiek, który poszedł na współpracę i opowiedział śledczym o przestępstwach popełnianych przez swoich kolegów, od kilku tygodni jest dostępna do ściągnięcia z internetu. - Zaufanie, którym mój klient obdarzył wymiar sprawiedliwości, zostało nadwątlone - mówi tvn24.pl Andrzej Mucha, obrońca Pawła M.
Paweł M., ps. Misiek jest dla kiboli postacią legendarną. Legenda zaczęła się 20 października 1998 r. na stadionie Wisły Kraków. 19-letni wówczas kibol rzucił z trybuny w kierunku boiska nóż. Pech chciał, że trafił i ranił włoskiego piłkarza Parmy Dino Baggio. Dla Wisły skandal skończył się wyrzuceniem z europejskich pucharów, dla "Miśka" - ośmioma latami więzienia.
Pobyt w zakładach karnych Paweł M. wykorzystał na zbudowanie swojej pozycji w środowisku kiboli. Gdy wyszedł na wolność w 2006 r., został przywódcą grupy Wisła Sharks, która z czasem stała się najpotężniejszym gangiem działającym w Krakowie i jedną z najgroźniejszych bojówek w Polsce. Szczytem możliwości gangsterów zarządzanych przez M. było przejęcie w 2016 r. ekstraklasowej drużyny Wisły Kraków. Oprócz tego "Misiek" i spółka zajmowali się handlem narkotykami, rozbojami, kradzieżami, oszustwami.
"Misiek" ucieka do Włoch, ale wraca
Początkiem końca grupy była akcja policji z maja 2018 r. Wtedy za kratki trafiło kilkudziesięciu kiboli, ale sam Paweł M. tuż przed zatrzymaniem wyleciał do Włoch. Polski wymiar sprawiedliwości ściągnął go stamtąd w październiku 2018 r. "Misiek" niemal natychmiast podjął współpracę z funkcjonariuszami Centralnego Biura Śledczego Policji. Każdego dnia, przez kilka miesięcy, był zabierany z aresztu przez funkcjonariuszy i w lokalu operacyjnym służb godzinami opowiadał o przestępstwach popełnianych przez siebie, członków gangu Sharksów oraz innych kiboli z całej Polski. Wszystko za obietnicę łagodnej kary. Taką możliwość daje artykuł 60 Kodeksu karnego, który przewiduje znaczne obniżenie wyroku dla przestępców, którzy pójdą na współpracę. Osoby, które korzystają z dobrodziejstw tego artykułu, nazywa się potocznie "małymi świadkami koronnymi".
Na podstawie składanych przez "Miśka" wyjaśnień zatrzymano już kilkadziesiąt osób - kiboli Wisły, Cracovii, Lechii Gdańsk, Ruchu Chorzów, Legii Warszawa i wielu innych. Ale do dziś prokuratura nie wywiązała się ze składanych obietnic. Paweł M. nadal siedzi w areszcie (kilka dni temu minęły dwa lata, od kiedy tam trafił), mimo że inne osoby, które też poszły na współpracę, a nawet duża część kiboli zatrzymanych dzięki jego wyjaśnieniom, wyszła już z aresztów. Tymczasem w przypadku "Miśka" nie powstał nawet akt oskarżenia, więc do procesu i ewentualnego złagodzenia wyroku pozostaje długa droga.
Akta do ściągnięcia dla każdego
Na razie prokuratura kieruje do sądu wątki poboczne ze sprawy gangu Sharksów. I właśnie do akt jednej z takich spraw dołączono obszerną część wyjaśnień składanych przez Pawła M. Dokładnie 348 stron opisu kibolskiej drogi "Miśka" na szczyt, wielu przestępstw popełnianych przez Sharksów oraz roli pełnionej w gangu przez poszczególnych kiboli. Zawiera też mnóstwo danych osobowych, adresów i innych danych wrażliwych. Kilka tygodni temu wśród kiboli zaczął krążyć link z gotowym do pobrania plikiem zawierającym wyjaśnienia "Miśka". Link szybko trafił na portale społecznościowe, a pod koniec września ich treść zaczęli opisywać dziennikarze. Publikacje zawierające akta Pawła M. opublikowało kilkanaście redakcji.
Materiały ze sprawy VI K 207/19 zostały umieszczone w sieci bez zgody Sądu Okręgowego w Krakowie, w którego dyspozycji się teraz znajdują. W trwającym od 2019 r. procesie, w którym oskarżonych zostało pięciu kiboli (Piotr M., Łukasz S., Patryk P., Mateusz P. i Roman Z.), nie ujawniono jeszcze materiału z wyjaśnień Pawła M. i nie przesłuchano większości świadków. Według śledczych i adwokatów upublicznienie części akt może wpłynąć na ich zeznania.
Do trzech lat więzienia
Dlatego zarówno śledczy, jak i adwokaci, oraz sędziowie krakowskiego sądu nie kryją oburzenia.
Jak przekazał właśnie tvn24.pl dział prasowy Prokuratury Krajowej, wszczęto śledztwo w sprawie wycieku. "Podkarpacki Wydział Zamiejscowy Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Rzeszowie wszczął śledztwo w sprawie ujawniania bez zezwolenia protokołów przesłuchania podejrzanego Pawła M. zanim zostały ujawnione w postępowaniu sądowym, co mogło doprowadzić do naruszenia prawnie chronionego interesu kwalifikowane z art. 241 § 1 kk w zb. z art. 266 § 2 kk" - informuje Prokuratura Krajowa.
- Jestem zadowolony, że takie śledztwo zostało wszczęte. Niezwłocznie po tym, jak dostaliśmy informację o wycieku, zażądałem wszczęcia śledztwa w tej sprawie, bo taka okoliczność zagraża bezpieczeństwu mojego klienta i jego rodziny, a także bezpieczeństwu całego postępowania. Zaufanie, którym mój klient obdarzył wymiar sprawiedliwości, zostało nadwątlone - mówi tvn24.pl Andrzej Mucha, obrońca Pawła M.
Dostęp do akt, które znajdują się w sieci, mieli prokuratorzy, sędziowie oraz pracownicy sądu, a także adwokaci oskarżonych. Postępowanie śledczych w sprawie wycieku znacząco ułatwiła osoba, która wrzuciła do sieci wyjaśnienia "Miśka". Z metadanych pliku można odczytać, że stworzono go 15 stycznia 2020 o godz. 18:17. Użyto do tego konkretnej wersji jednej z aplikacji do obróbki plików PDF. Na części skanów widać też palce osoby, która kopiowała akta.
Za ujawnienie materiałów z postępowania bez zgody Kodeks karny przewiduje karę do dwóch lat, a w przypadku funkcjonariuszy publicznych do trzech lat więzienia.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24