Co państwo, świeckie organy ścigania i politycy zrobili w sprawie księdza Andrzeja Dymera, który wykorzystywał dzieci? Ksiądz zmarł, ale sprawa nie powinna być zamknięta, bo cały czas żyją ci, którzy o sprawie wiedzieli i pozwolili na jej tuszowanie. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Na nagraniu z maja 2011 roku rejestrującym symboliczny początek budowy domu pomocy społecznej w Szczecinie kluczowe są dwie osoby: działaczka Platformy Obywatelskiej i ksiądz Andrzej Dymer. Magdalena Kochan tłumaczy teraz, że gdyby wtedy miała świadomość, jakie pojawiały się zarzuty wobec duchownego, nie przyjęłaby zaproszenia. Działka została odsprzedana szczecińskiej kurii za znikomą część wartości - już wtedy było wiadomo, że to dzięki biznesowemu talentowi Andrzeja Dymera.
- Doniesienia o księdzu Dymerze nie były przeze mnie kojarzone. Wszyscy, którzy mnie znają, wiedzą, że mam problem z zapamiętywaniem nazwisk. Ja tej sprawy nie znałam. A jeśli znałam, to z doniesień prasowych, a nie kojarzyłam tego z konkretnymi osobami – wyjaśnia Kochan.
"Kolejne informacje o czynach pedofilskich jasno pokazują, że system w Polsce nie działa"
O tym, że ksiądz Dymer wykorzystuje seksualnie nieletnich w samym Szczecinie, mówiło się od 1996 roku. W 2008 roku - trzy lata przed rozpoczęciem budowy DPS-u - jego sprawą zajęła się prokuratura. - Wszyscy o księdzu Dymerze wiedzieli. I to nie ma znaczenia, czy się rozmawia ze zwykłym mieszkańcem, społecznikiem, politykiem. Wszyscy wiedzieli w Szczecinie, że Dymer wykorzystuje nieletnich chłopców – zapewnia Joanna Scheuring-Wielgus z Lewicy.
Na uroczystym otwarciu archidiecezjalnego szpitala im. Karola Boromeusza w Szczecinie w czerwcu 2017 roku pojawili się ważni politycy Zjednoczonej Prawicy - Paweł Szefernaker, Beata Kempa czy Joachim Brudziński. - Do dzisiaj jestem przeciwnikiem wywlekania tej sprawy na światło dzienne za pośrednictwem mediów – mówił Jarosław Gowin. Prezes Porozumienia nie odpowiedział na prośby o rozmowę na temat swoich słów sprzed 13 lat i samego księdza Dymera.
"Jeszcze jako senator interweniowałem w sprawie ks. Dymera u jego przełożonych. To było lata temu. I niewiele przez te lata się stało. Skandal to mało powiedziane. Albo Kościół wreszcie na pierwszym miejscu postawi ofiary seksualnych przestępców, albo straci wiarygodność" – napisał na Twitterze Jarosław Gowin.
- To, że pojawiają się kolejne informacje, że doszło do kolejnych czynów pedofilskich, jasno pokazuje, że system w Polsce nie działa – uważa były prokurator generalny i były minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski.
W 2009 roku szczecińska prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie Dymera. W 2015 roku sąd umorzył zaś postępowanie karne ze względu na przedawnienie. - Prokuratura zbagatelizowała, nie zainteresowała się zeznaniami ofiar, chłopców, którzy mówili o gwałtach księdza Dymera – podkreśla Joanna Scheuring-Wielgus.
Sprawa księdza Dymera trwała ponad 25 lat, rząd Prawa i Sprawiedliwości - oskarżając poprzedników - obiecywał politykę "zero tolerancji dla pedofilów", także w sutannach. - Surowe kary za wszelkie czyny wobec osób małoletnich. One będą obowiązywały bez żadnej taryfy ulgowej. Również oczywiście księży – zapewniał premier Mateusz Morawiecki. - Nie będzie "zawiasów", będą surowe kary, nawet do 30 lat więzienia – przekonywał prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Sprawa księdza Dymera - po jego śmierci - nie jest zamknięta
Reporterzy "Polski i Świata" zapytali, co w tej konkretnej sprawie zrobił prokurator generalny i minister sprawiedliwości. – Potrzebna jest nasza współpraca: mediów, polityków, różnych instytucji. Nie ma zgody na pedofilię, nie ma zgody na krzywdzenie dzieci – odpowiada były wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik.
Narzędziem do walki z pedofilią miała być państwowa komisja do spraw pedofilii. Co zrobiła w sprawie księdza? Pytanie pozostało bez odpowiedzi. "W związku z informacjami medialnymi dotyczącymi śmierci duchownego, Komisja informuje, że zgodnie z ustawą o Państwowej Komisji w przypadku śmierci osoby wskazanej jako sprawca w aktach sprawy przekazanych przez prokuratora albo sąd, Komisja kończy postępowanie wyjaśniające" – czytamy.
Sprawa księdza Dymera po jego śmierci nie jest zamknięta. Żyją ci, którzy wiedzieli o księdzu pedofilu i nic z tą wiedzą nie zrobili, a za to grozi nawet kara więzienia.
Źródło: TVN24