Nie mam wiedzy, czy policjanci wiedzieli nagranie w sprawie śmierci Igora Stachowiaka. Nie mam dostępu do akt - stwierdził w "Jeden na jeden" w TVN24 wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik. Odniósł się w ten sposób do ustaleń "Faktów" TVN, z których wynika, że policja miała dostęp do nagrań z paralizatora użytego wobec 25-latka.
Wiceminister sprawiedliwości oznajmił, że trudno mu się w tej sprawie wypowiadać. - Myślę, że należy poczekać na komunikaty oficjalne. Nie chcę się włączać w te dywagacje medialne - dodał.
"Nie jestem zatrudniony w policji"
Michał Wójcik zaznaczył, że nie ma wiedzy, czy policjanci widzieli nagranie z paralizatora. - Nie jestem zatrudniony w policji, nie mam dostępu do tych akt, nie jestem w prokuraturze. (...) Prokuratura jest instytucją niezależną. Wiceminister sprawiedliwości nie ma wpływu - i bardzo dobrze - na to - podkreślił. - Nawet gdybym miał tę wiedzę, nie chciałbym się nią dzielić. Taką wiedzą nie powinien się dzielić nikt, ponieważ to są informacje ze śledztwa - dodał wiceminister sprawiedliwości.
Zaznaczył, że postępowanie trwa. - Wiemy, że prokuratura jest atakowana, że trwa to długo, ale trzeba pamiętać, że wnioski dowodowe były składane, że były przeprowadzane ekspertyzy w czasie tego postępowania. Poczekajmy na rozwój spraw - zaapelował Wójcik.
Przypomniał, że minister spraw wewnętrznych i administracji zdymisjonował komendanta dolnośląskiej policji, jego zastępcę do spraw prewencji, komendanta miejskiego we Wrocławiu, a także pierwszego zastępcę komendanta miejskiego.
"Opozycja musi być roztropna"
Wójcik skomentował także wniosek o odwołanie Mariusza Błaszczaka z funkcji szefa MSWiA, który w środę złożyła PO.
- To coś, co bardzo boli. Opozycja musi być roztropna. Który to jest wniosek dotyczący odejścia Mariusza Błaszczaka? Ile było wniosków w sprawie Antoniego Macierewicza? Był wniosek o dymisję całego rządu - zauważył, zapewniając, że Błaszczak jest bardzo dobrym ministrem.
Dostęp do nagrań z paralizatora
Jak podały "Fakty", 18 maja, trzy dni po śmierci 25-letniego mężczyzny, na polecenie Komendanta Głównego Policji policyjne biuro kontroli zwróciło się do prokuratora z wnioskiem o zapoznanie się z aktami i otrzymało na to zgodę, a dzień później dwaj funkcjonariusze potwierdzili własnoręcznymi podpisami fakt zapoznania się z aktami.
Cytowana w materiale "Faktów" Ewa Bialik z Prokuratury Krajowej przekazała, że 19 maja 2016 roku kontrolerzy zapoznali się z aktami sprawy, w których znajdował się zapis z paralizatora Taser X2. Dodała, że funkcjonariusze policji mieli możliwość obejrzenia i wykonania kopii materiału dowodowego przekazanego im w całości.
- Komendant Główny Policji nie miał dostępu i nie widział nagrania, którym dysponował od 15 maja tylko i wyłącznie prokurator - skomentował po emisji materiału "Faktów" rzecznik KGP młodszy inspektor Mariusz Ciarka.
"Radosny dzień"
Wiceminister sprawiedliwości w "Jeden na jeden" był pytany także o rządowy projekt zmian w Krajowej Radzie Sądownictwa. - Dzisiaj jest radosny dzień. Będziemy głosowali nad ustawą o Krajowej Radzie Sądownictwa - wyjaśnił. Dodał, że parta rządząca "spełnia życzenia suwerena". - Wymiar sprawiedliwości nie będzie kontrolowany przez nikogo. Jedynym, kto może być kontrolującym, jest suweren - zaznaczył wiceminister sprawiedliwości.
Odnosząc się do skrócenia kadencji członków KRS, co zakłada projekt, Wójcik powiedział: - Wie pan, kiedy wprowadzilibyśmy nowe rozwiązania, gdyby nie było wygaszania kadencji członków KRS? Po marcu 2020 roku".
- Mam dostęp także do ekspertyz, również profesorów, z których wynika jednoznacznie, że interes publiczny, interes państwa może w wyjątkowym przypadku przesądzić o tym, że taka kadencja [członków KRS - przyp. red.] może być wygaszona - podkreślił.
Projekt przewiduje miedzy innymi powstanie w KRS dwóch izb oraz wygaszenie, po 30 dniach od wejścia noweli w życie, kadencji jej członków. Według Ministerstwa Sprawiedliwości, ma to zobiektywizować tryb wyboru kandydatów, bo dotychczas o wyborze członków Rady "decydowały w praktyce sędziowskie elity". Według projektu, jeżeli obie izby będą miały różne opinie o kandydacie na sędziego, wówczas ta, która wydała o nim opinię pozytywną, może wnioskować o decyzję Rady w pełnym składzie. Wówczas za kandydatem musiałoby się opowiedzieć dwie trzecie składu całej Rady. Nowela miałaby wejść w życie po 14 dniach od jej ogłoszenia.
ZOBACZ CAŁY PROGRAM "JEDEN NA JEDEN":
Autor: js//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24